Na niecodzienny eksperyment zdecydował się Witalij Kacenelson, dziennikarz “Business Insider”, urodzony w Rosji, ale od lat mieszkający w Denver w USA. Zaintrygowało go, dlaczego obywatele Federacji Rosyjskiej tak masowo i bezkrytycznie popierają agresywną politykę Putina, a zwłaszcza jego działania wojenne na Ukrainie.

Postanowił więc postawić siebie w sytuacji przeciętnego mieszkańca Rosji, zdanego niemal w całości na doniesienia państwowych mediów. Poddał się więc – jak sam to określił – „siedmiodniowej diecie medialnej”. Przez tydzień oglądał zatem tylko Pierwszy Kanał rosyjskiej telewizji publicznej oraz czytał jedynie “Prawdę”, choć wcześniej przez dwadzieścia lat nie miał styczności z tymi mediami.

Po tygodniu Kacenelson, choć do tej pory był krytycznie nastawiony wobec rządów Putina, przyznał:

Z trudem udało się mi powstrzymywać pojawiające się wątpliwości odnośnie moich wcześniejszych poglądów.

Obraz świata przedstawiany w prorządowych mediach rosyjskich był bowiem tak spójny i przekonywujący, że narzucał się niemal jak oczywistość. A przecież w Rosji nie ma niezależnych stacji telewizyjnych czy wysokonakładowych tytułów, które prezentowałyby inne stanowisko niż Kreml. Jedyną szczeliną, dzięki której układ nie jest do końca domknięty, pozostaje internet. Jego rola jest jednak ograniczona. Jak mówi Kacenelson:

Internet dla mnie zawsze był częścią siły demokratycznej, która pomaga prawdzie przecisnąć się poprzez szczeliny nawet najbardziej szczelnej propagandy. Nie miałem racji. Po oglądaniu rosyjskiej telewizji praktycznie odpada chęć czytania zachodniej prasy, dlatego że święcie wierzycie, że ona kłamie. I co ważne, rosyjska telewizja jest na tyle silna, że odpada chęć oglądania jakiejkolwiek innej, dlatego że nabieracie pewności, że posiadacie niezbite fakty.

Zdaniem Kacenelsona, skuteczność propagandy polega na intensywnym oddziaływaniu na prawą półkulę mózgu, odpowiedzialną za emocje, i na jej dominacji nad lewą półkulą, odpowiedzialną za logiczne myślenie. Dziennikarz zaobserwował ten proces na sobie samym:

Fakty nie są czymś ważnym dla rosyjskiej telewizji. W momencie, kiedy obrazy emocjonalne i dezinformacja wypełnią prawą półkulę mózgu, ono zwycięża nad lewą, która kapituluje i przestaje wątpić w otrzymywaną informację.

Ciekawe, do jakich wniosków doszedłby Kacenelson, gdyby przez tydzień oglądał tylko TVN i czytał jedynie “Gazetę Wyborczą”?…