W Walii zaraz po zakończeniu zajęć z wychowania seksualnego 13-latek podszedł do koleżanki z pytaniem, czy „chce spróbować seksu”. Dziewczynka stanowczo odmówiła, jednak nastolatek nie zamierzał rezygnować. Wykorzystując swoją przewagę fizyczną, uniemożliwił jej ucieczkę i zgwałcił. Gdy było już po wszystkim, powiedział do posiniaczonej 13-latki „możesz iść”.

Czytaj także: 13-latek brutalnie zgwałcił koleżankę po lekcji w wychowania seksualnego

Ten przypadek z Walii, to kolejny dowód na poparcie tezy, zawartej w moim tekście, opublikowanym na łamach najnowszego tygodnika wSieci. Sprowadzona do instruktażu edukacja seksualna nie rozwiązuje żadnych problemów młodzieży, ani jej rodziców, tylko rodzi nowe. Profilaktyka źle prowadzona daje skutek odwrotny od zamierzonego. A z instruktażowych lekcji wychowania seksualnego dziecko wynosi głównie zachętę spróbowania. Takie są doświadczenia Wielkiej Brytanii.

Zdaniem wielu ekspertów wzrost przestępstw o charakterze seksualnym popełnianych przez nieletnich to właśnie efekt seks edukacji prowadzonej w szkołach. W Wielkiej Brytanii od kilkunastu lat obowiązuje państwowa edukacja seksualna, polegająca głównie na informowaniu o biologicznych kwestiach związanych z ludzką seksualnością i uczeniu stosowania antykoncepcji (typ B lub C zgodnie z klasyfikacją Amerykańskiej Akademii Pediatrii). W wielu szkołach prowadzi się wręcz rozdawnictwo prezerwatyw i hormonalnych środków antykoncepcyjnych, a w kilku szkołach w Southampton bez wiedzy rodziców wszczepiono 13-letnim uczennicom antykoncepcyjne implanty Nexplanon. Rozpoczynanie współżycia już niemal przez dzieci pociągnęło za sobą wzrost nieplanowanych ciąż. Z badań NHS (brytyjskiej służby zdrowia) za 2011 rok wynika, że średnio co piąta ankietowana w wieku 16-24 lata zmuszona była do zażycia środka poronnego. Aż 60 proc. z nich przyznało, że nie stosowało żadnego zabezpieczenia. 22 proc. ankietowanych chłopców w wieku 16-24 lata stwierdziło, że swój pierwszy raz przeżyło przed ukończeniem 15 roku życia. 41 proc. z nich deklaruje używanie prezerwatywy. Dla osób powyżej 16. roku życia środki wczesnoporonne są powszechnie dostępne w aptece bez recepty za 20 – 25 funtów. Jak poinformował w ubiegłym roku „The Sunday Times”, po taką formę antykoncepcji sięgają już 13-latki, które traktują ją jako zwykłą alternatywę dla prezerwatyw.

Aby być zdrowym należy uprawiać seks lub masturbować się dwa razy dziennie

— do tego zachęcała dzieci w 2009 roku ulotka brytyjskiej służby zdrowia. Brytyjscy nauczyciele, uczący trzynastoletnie dzieci otrzymali wówczas wytyczne, w których można przeczytać:

jeden orgazm dziennie gwarantuje zdrowie.

W tym miesiącu natomiast trafił do brytyjskich szkół przewodnik dla nauczycieli, który stwierdza, że stosunki seksualne pomiędzy 13-latkami, to normalna część dorastania. Twórcą dokumentu jest Brooks, organizacja zajmująca się zdrowiem seksualnym. Brooks nie stworzył przewodnika po to, by stał się podstawą do prowadzenia zajęć z wychowania seksualnego, ale zgodnie z wytycznymi tam zawartymi nauczyciele powinni uważać za normalny seks pomiędzy 13-latkami. Dodatkowo, masturbacja oraz pocałunki w przypadku 9-latków (!!!) uznano za całkowicie naturalne.

Czytaj także: Trzynastoletnie matki i dwudziestosiedmioletni dziadkowie, czyli skutki seksedukacji w Wielkiej Brytanii

W Polsce w kwietniu posłowie odrzucili projekt wprowadzenia do szkół obowiązkowej edukacji seksualnej. (Co nie znaczy, że takie zajęcia nie są prowadzono dodatkowo - to łakomy kąsek dla licznych organizacji, zajmujących się tak zwaną edukacją równościową). Wówczas szefowa MEN, Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że decyzja posłów nie kończy tematu, a jej resort „przyjrzy się badaniom dotyczącym seksualności młodych ludzi przeprowadzonym dotychczas w Polsce”. Pani minister zapowiedziała przedstawienie nowych propozycji w sprawie seks edukacji na początku 2015 roku. Warto, żeby zanim to zrobi, szczegółowo zapoznała się z przypadkiem Wielkiej Brytanii.

Polecam lekturę całego tekstu „Gdy dzieci gwałcą dzieci” w najnowszym tygodniku wSieci z szerokim polskim kontekstem. Ale uprzedzam, że to lektura dla ludzi o mocnych nerwach, a opisane przypadki przemocy seksualnej wśród dzieci w polskich szkołach jeżą włos na głowie.

 

Czytaj także: Wyborcza farsa wymierzona w PiS