.
  patroni
 

Archanioł Gabriel.Archanioł Gabriel jest czczony przez żydów, chrześcijan i muzułmanów. Zalicza się go do książąt nieba (archaniołów) i stawia w rzędzie siedmiu wielkich duchów stojących przed tronem Boga. Jego imię – Geber’el – znaczy „Bóg jest Mocą”.

 

To specjalny posłannik Boga w zapowiadaniu niezwykłych wydarzeń zbawczych. Jest aniołem zwiastowania, zmartwychwstania, miłosierdzia, zemsty, śmierci i objawienia.

Gabriel sprawuje władzę nad rajem. Po raz pierwszy pojawia się pod tym imieniem w Księdze Daniela, gdzie wyjaśnia prorokowi znaczenie tajemniczej wizji barana i kozła ilustrującej grecki podbój potężnych państw Medów i Persów oraz objaśnia przepowiednię o 70. tygodniach.
 

Najpiękniejszą misję spełnił św. Gabriel w Nowym Testamencie, kiedy zwiastował Zachariaszowi w świątyni w Jerozolimie narodzenie syna – św. Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Pannie – Pana Jezusa – Syna Bożego. Te dwa wydarzenia szczegółowo opisał św. Łukasz w swojej ewangelii. Niektórzy z pisarzy kościelnych nazywają św. Gabriela Aniołem Stróżem Świętej Rodziny. To Gabriel pojawił się również w snach św. Józefa, powiadamiając go najpierw o macierzyństwie Maryi, potem ostrzegając przed Herodem i wreszcie nakazując mu powrót do Nazaretu. To on miał być aniołem pocieszenia w Ogrójcu oraz zwiastunem przy zmartwychwstaniu Pana Jezusa i przy Jego wniebowstąpieniu.

W ikonografii św. Gabriel Archanioł najczęściej przedstawiany jest w scenie Zwiastowania jako uskrzydlony młodzieniec w białych szatach z nimbem. Niekiedy – jako herold Boży – przekazuje Maryi zapieczętowany list lub zwój. Za atrybut służy mu berło, lilia, gałązka palmy lub oliwki. Najstarszy obraz św. Gabriela widnieje na pięknej mozaice w bazylice św. Apolinarego w Rawennie. Pochodzi z VI wieku.

W 1705 roku św. Ludwik Grignion de Montfort założył rodzinę zakonną o nazwie Bracia św. Gabriela. Zajmują się oni głównie opieką nad głuchymi i niewidomymi.

Archanioł Gabriel jest patronem dyplomatów, filatelistów, posłańców i pocztowców, telegrafu, telefonu, radia i telewizji (warto wiedzieć, że trzy serwery, na których umieszczone są internetowe strony Stolicy Apostolskiej, noszą imiona trzech archaniołów).


 

Modlitwa

Boże, Ty spośród wszystkich aniołów wybrałeś Archanioła Gabriela na zwiastuna tajemnicy Twojego Wcielenia,
spraw łaskawie, abyśmy wspominając jego imię na Ziemi, doznali jego opieki z Nieba.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.


 

(oprac. Małgorzata Sękalska, „Głos Ojca Pio” [73/1/2012], w: http://glosojcapio.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3172&Itemid=96)

Bł. siostr Maria Gabriela od Jedności

(14 marca 1914r. - 23 kwietnia 1939r.)

Ks. Józef Zbiciak

Gdy chrześcijanie modlą się razem, wówczas cel, jakim jest zjednoczenie, wydaje się bliższy. (...) Jeśli chrześcijanie, pomimo podziałów, będą umieli jednoczyć się coraz bardziej we wspólnej modlitwie wokół Chrystusa, głębiej sobie uświadomią, o ile mniejsze jest to wszystko, co ich dzieli, w porównaniu z tym, co ich łączy. Jeśli będą się spotykali coraz częściej i coraz wytrwalej modlili do Chrystusa, będą mieli odwagę podjąć całą bolesną i ludzką rzeczywistość podziałów, odnajdując się w tej wspólnocie Kościoła, którą Chrystus stale tworzy w Duchu Świętym ponad wszystkimi słabościami i ograniczeniami ludzkimi.

Jan Paweł II, "Ut unum sint" (22)

Bł. Gabriela "zdołała w przeciągu kilku zaledwie lat zgromadzić na stadionie świętości całą serię pierwszych miejsc, czego mogą jej pozazdrościć najwięksi mistrzowie".

Ruch ekumeniczny rodzący się na przełomie XIX i XX wieku miał charakter modlitewny. Wiele osób i wspólnot modliło się żarliwie o jedność w Kościele. Byli także cisi bohaterowie, którzy dla przywrócenia jedności ofiarowywali Bogu swe życie. Jan Paweł II napisał w encyklice "Ut unum sint" (por. 27): "Aby przypomnieć o potrzebie modlitwy o jedność, postanowiłem ukazać wiernym Kościoła katolickiego wzór, który wydaje mi się godny naśladowania: Siostrę Marię Gabrielę od Jedności, trapistkę, którą ogłosiłem błogosławioną 25 stycznia 1983r.".

Bł. siostra Maria Gabriela od Jedności (1914 -1939)

Kim jest bł. siostra Gabriela?

Pochodziła z wyspy Sardynii. Urodziła się 14 marca 1914r. w leżącej na wschodnim jej brzegu miejscowości Dorgala. Na chrzcie św. nadano jej imię Maria, nazywano - Mau. Jej ojciec, Marek Antoni Sagheddu zatrudniony jako pasterz, przebywał ciągle poza domem. Domem i dziećmi zajmowała się matka Katarzyna. Maria była czwartą z siedmiorga dzieci. Mimo inteligencji i aktywnego usposobienia otrzymała tylko wykształcenie podstawowe. Od dzieciństwa pracowała i opiekowała się młodszym rodzeństwem.

W tamtejszej, żywej religijnie parafii prawie cała młodzież skupiała się w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży. Maria w 19. roku życia zdecydowała się włączyć do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieżowego, nie bez oporów płynących z jej maksymalizmu, a zarazem z krytycznego usposobienia. Był to czas jej duchowego przełomu. Pod wpływem spowiednika uporała się ze swoimi obawami i zaangażowała głęboko w życie religijne i w prace apostolskie.

Częsta spowiedź u stałego spowiednika, codzienne uczestnictwo we Mszy św. i przyjmowanie Komunii św. oraz praktyka modlitwy adoracyjnej rozwijały jej coraz żywszą więź z Bogiem. Odwiedzała chorych, katechizowała grupę dzieci. Wśród tej młodzieży zrodziło się kilkanaście powołań kapłańskich i zakonnych. Maria odkryła w sobie również wezwanie do życia konsekrowanego. Jej duszpasterz i spowiednik skierował ją do kontemplacyjnego Zakonu Trapistek w Grottaferrata koło Rzymu, gdzie znajdowało się już parę innych dziewcząt z Dorgali. Przybyła tu 30 września 1935r. Maria otrzymała imię zakonne Gabriela.

Za klauzurą

W klasztorze spędziła zaledwie 5 lat życia. Pozostałe po niej listy (42), pisane głównie do matki, odsłaniają jej wielką otwartość na działanie Bożej łaski rozwijającej w niej żarliwą wiarę i miłość do Boga i ludzi. Życie w klasztorze kontemplacyjnym wypełnione pracą fizyczną, modlitwą, pokutą i milczeniem przeżywa od samego początku jako pobyt w "prawdziwym raju na ziemi" (list z 7 października 1935). "Dom Pana jest gniazdem pokoju i miłości, czuję się w nim bardzo dobrze (...) naszą misją jest modlitwa za wszystkich" (list z 29 grudnia 1935).

Po obłóczynach, które odbyły się 13 kwietnia 1936r., napisała do matki: "Był to dla mnie wielki dzień, oczekiwany i upragniony... Zawarłam z Jezusem pakt oblubieńczej, wiecznej miłości" (15 kwietnia 1936).

Na dzień profesji, w uroczystość Chrystusa Króla, 31 października 1937r., napisała modlitwę, a w niej słowa: "Jezu, posłuż się mną jako małą hostią Miłości dla Twej chwały i dla zbawienia dusz", a w liście do matki: "Przedwczoraj złożyłam moją profesję i poświęciłam się całkowicie Jezusowi przez śluby zakonne. Radość, której doświadczyłam i którą ciągle czuję, jest nieopisana" (2 listopada 1937).

To jej wielkoduszne oddanie Chrystusowi w następnym roku przybierze wymiar heroiczny. Przeorysza klasztoru trapistek w Grottaferrata - Matka Pia utrzymywała bliskie kontakty ekumeniczne m.in. z klasztorem anglikańskim w Nashdom i z ks. Pawłem Couturierem - wielkim apostołem modlitwy o jedność Kościoła. Za wzorem niektórych ośrodków kościelnych, także anglikańskich, wprowadziła w klasztorze w Grottaferrata Oktawę Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan, trwającą od 18 do 25 stycznia. W 1938r., przed Oktawą Modlitw ks. Couturier rozesłał do tych ośrodków pismo okólne, w którym - zamieszczając profetyczną wizję rozwoju ekumenizmu - zachęcał do modlitwy i wymienił osoby, które dla przywrócenia jedności ofiarowały swe życie Bogu.

Ofiara za jedność w Kościele

List ten, odczytany siostrom przez Matkę Pię, poruszył głęboko s. Gabrielę. Odczuła pragnienie ofiarowania siebie Bogu za jedność w Kościele. W duchu posłuszeństwa zwróciła się do przełożonej o pozwolenie. Przełożona odesłała ją do spowiednika i do mistrzyni nowicjatu. Po tych rozmowach s. Gabriela dyskretnie złożyła swe życie w ofierze Bogu, aby wróciła jedność.

Znakiem przyjęcia ofiary stało się gwałtowne załamanie zdrowia u s. Gabrieli, cieszącej się dotąd pełnią sił i tryskającej młodzieńczą energią. Rozpoczęła się trwająca ponad rok droga krzyżowa. Lekarz nie rozpoznał choroby. Mimo ciągłego spadku sił s. Gabriela z heroicznym wysiłkiem starała się wiernie wykonywać swe prace w introligatorni, uczestniczyć we wszystkich modlitwach i praktykach pokutnych. Gdy skierowano ją na badania do szpitala w Rzymie, stwierdzono zaawansowaną gruźlicę. Została zatrzymana w szpitalu i poddana kuracji. W listach do przełożonej opisywała, jak wiele cierpień kosztowały ją zabiegi, pobyt poza klasztorem, obecność wśród trudnych pacjentek. Ale pisała również: "Zapewniam Matkę, że moja ofiara jest całkowita, od rana do nocy wyrzekam się we wszystkim mojej woli, moich dążeń i moich pragnień (...) zrozumiałam, że naprawdę chwała Boża i bycie ofiarą nie polega na wielkich czynach, ale na całkowitej ofierze z własnego ja (...). Pan trzyma mnie na krzyżu, jedyną pociechą jest świadomość, że cierpię, aby pełnić wolę Bożą (...). Czuję, że powoli wstępuje we mnie wielki pokój, zapewne jako owoc rezygnacji" (3 maja 1938).

Bóg przyjął ofiarę

Matka Pia informowała matkę s. Gabrieli o chorobie córki i o jej pobycie w szpitalu: "Jest to i dla mnie wielkim bólem, bo Pani córka należy do najlepszych i bardzo ją kocham ze względu na jej wielkie zalety. Jednakże wiedząc, że s. Maria Gabriela ofiarowała się Panu w tym celu, aby przyspieszyć jedność między podzielonymi Kościołami, zrozumiałam, że Pan przyjął jej ofiarę. Sama mi powiedziała: {{od tego dnia, gdy złożyłam ofiarę, zaczęłam czuć się źle}} (...). Zapewniam Panią, że s. Maria Gabriela jest szczęśliwa: spokojna, pogodna, w głębi duszy zadowolona. (...) Pani córka jest najlepszą zakonnicą; śmiem powiedzieć, gdy widzę, jak znosi cierpienie, że jest świętą zakonnicą; siostry z nowicjatu zazdroszczą jej przedziwnego usposobienia" (23 czerwca 1938).

Pobyt w szpitalu trwał 40 dni. Pod koniec maja powróciła do klasztoru. Umieszczono ją w infirmerii i otoczono troskliwą opieką. Zwierzała się siostrze pielęgniarce: "Moja choroba jest moim skarbem, nie oddam go nikomu". W liście do swej matki pisała: "Jestem szczęśliwa, że mogę cierpieć dla Jezusa. Moja radość jest tym większa, gdy myślę o zbliżających się prawdziwych godach. Pan, jak wiecie, zawsze okazywał mi wielką łaskę, ale teraz w tej chorobie okazał mi największą ze wszystkich. Oddałam się całkowicie w ręce Pana i zyskałam najwięcej. Czuję, że kocham mojego Oblubieńca całym sercem; ale chciałabym kochać Go jeszcze bardziej. Chciałabym kochać za tych, którzy Go nie kochają, którzy Nim gardzą, którzy Go obrażają; nie mam innego pragnienia niż kochać. Cieszę się dniem, gdy rozpadną się liche więzy ciała i ja będę mogła iść, by kontemplować twarzą w twarz Oblubieńca Niebieskiego! Ta moja radość jest tak wielka, że nic nie może mi jej odebrać".

Śmierć s. Gabrieli nastąpiła 23 kwietnia 1939r. - w Niedzielę Dobrego Pasterza, kiedy była czytana w Ewangelii modlitwa Jezusa: "Aby byli jedno".

Beatyfikacja

Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej - wygłoszonej 25 stycznia 1983r. w Bazylice św. Pawła za Murami na zakończenie Oktawy Modlitw o Zjednoczenie Kościołów - podkreślił, że bł. Gabriela "zdołała w przeciągu kilku zaledwie lat zgromadzić na stadionie świętości całą serię pierwszych miejsc, czego mogą jej pozazdrościć najwięksi mistrzowie. Jest bowiem historycznie pierwszą błogosławioną, która wyszła z szeregów młodzieży żeńskiej Akcji Katolickiej; pierwszą błogosławioną spośród młodzieży męskiej i żeńskiej z Sardynii; pierwszą błogosławioną spośród zakonnic i zakonników Zakonu Trapistów oraz pierwszą błogosławioną wśród osób działających w służbie jedności".

Doczesne szczątki s. Gabrieli spoczywają w specjalnie zbudowanej kaplicy w Vitorchiano k. Viterbo, gdzie przeniosły się trapistki z Grottaferrata.

Tygodnik "niedziela" Nr 3 - 21 lutego 2007r.

w: http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/m/mariaga.htm

bł. Gabriela

Błogosławiona Gabriela

Błogosławiona Gabriela Bourla urodziła się w 1746 roku we Francji. Wstąpiła do urszulanek w Kondei. W klasztorze w Valenciennes przyjęła imiona Maria Urszula Józefa od św. Bernarda. W chwili wybuchu rewolucji wspólnota liczyła 32 zakonnice, w tym 7 sióstr nauczających dziewczynki z miasta. W okresie terroru rewolucyjnego urszulanki początkowo nie zaprzestały działalności, ale bardzo ją ograniczyły. W roku 1792 musiały uciekać do Mons. 29 sierpnia 1794 roku wojska republikańskie wkroczyły do Valenciennes. Wiele sióstr musiało się wtedy schronić w mieście lub u przyjaciół, a klasztor zamieniono na więzienie. Żołnierze poszukiwali ukrywających się zakonnic, by skazać jej na śmierć. Pierwszych pięc poprowadzono na stracenie 17 października. Wśród nich była także Gabriela. Szły na gilotynę śpiewając „Miserere” i „Magificat” i odmawiały litanię. Gabriela była najmłodsza z nich i zginęła jako ostatnia.


 

w: http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:Dpz-6e41hmwJ:www.szymek.alleluja.pl/tekst.php%3Fnumer%3D23525+&cd=10&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

Gabriela od św. Jana od Krzyża


 


 

Błogosławiona

Gabriela od św. Jana od Krzyża

Francisca Pons Sardá

męczennica

Data urodzenia

18 lipca 1880
Espluga de Francolí

Data śmierci

31 lipca 1936
Barcelona

Kościół/
wyznanie

rzymskokatolicki

Data beatyfikacji

28 października 2007
przez Benedykta XVI

Gabriela od św. Jana od Krzyża (ur. 18 lipca 1880 w Espluga de Francolí, zm. 31 lipca 1936 w Barcelonie) – hiszpańska Błogosławiona Kościoła katolickiego.

Biografia

Gdy poczuła powołanie do życia zakonnego wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Misjonarek. W 1936 roku doszło do wybuchu wojny domowej w Hiszpanii i w nocy z 24 lipca na 25 lipca trafiła razem z siostrami zakonnymi do więzienia. 31 lipca 1936 roku została rozstrzelana, wraz z Danielą od św. Barnaby, Marią Refugią od św. Anioła i Sperancją od Krzyża.

Została beatyfikowana przez Benedykta XVI w grupie 497 męczenników 28 października 2007 roku.


 

w: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gabriela_od_%C5%9Bw._Jana_od_Krzy%C5%BCa


 

Św. Natalia z Kordoby

Św. Natalia z Kordoby żyła w IX wiek. Była żoną  Aureliusza, nowo nawróconego chrześcijanina. Małżonkowie mieszkali w tej części Hiszpanii, którą wówczas rządzili Arabowie, dlatego musieli ukrywać, że są wyznawcami Chrystusa.

Pewnego dnia Aureliusz zobaczył, jak Arabowie biczują jednego z chrześcijan, za to, że publicznie przyznał się do swojej wiary. Ten przykry widok spowodował jego wewnętrzną przemianę. Zarówno on, jak i Natalia, przestali udawać, że wyznają islam i zaczęli otwarcie mówić o swojej przynależności do Chrystusa. Oboje zostali aresztowani, a następnie skazani na śmierć. Wyrok wykonano 27 lipca 852 lub 853 roku.

Św. Natalia z Kordoby i jej małżonek, św. Aureliusz, są męczennikami Kościoła katolickiego. Wspomina się ich 27 lipca.

Św. Natalia z Nikodemii

Św. Natalia pochodziła z Nikodemii (dziś Izmid w Turcji). Żyła w III w. Była męczennicą; zginęła w czasach panowania cesarza Maksymiana (235-238 r.) lub Dioklecjana (284-305 r.). Kościół wspomina ją 1 grudnia. Ikonografia przedstawia ją zwykle z mężem Hadrianem, także męczennikiem.

Matryrologium Hieronima z poł. V w. ukazuje św. Natalię z Nikodemii jako osobę o mocnej i żywej wierze, która troszczyła się w czasie prześladowań o wszystkich potrzebujących pomocy i pociechy, a zwłaszcza o skazanych na śmierć współwyznawców. Dlatego też jest uznawana za wspomożycielkę męczonych więźniów.


 

w: http://eszkola.pl/religia/sw-natalia-z-kordoby-sw-natalia-z-nikomedii-5948.html

Bł. Natalia Tułasiewicz

Ur. się 9.04. 1906 r. w Rzeszowie w rodzinie urzędniczej. Wychowana została w głębokiej religijności i patriotyzmie. Od najmłodszych lat chorowała na gruźlicę. Cierpienia przyjmowała z wielkim poddaniem się woli Bożej.

Wykształcenie zdobywała w katolickich szkołach w Kętach, Krakowie i Poznaniu, gdzie kolejno mieszkali jej rodzice. W 1926 r. zdała maturę w Gimnazjum Sióstr Urszulanek i podjęła studia z filologii polskiej na Uniwersytecie i. A. Mickiewicza w Poznaniu, które - po krótkiej przerwie z racji zdrowotnych - uwieńczyła w 1936 r. pracą magisterską.
Przez okres szkoły średniej i studiów uniwersyteckich Natalia prowadziła głębokie życie religijne, należała do Sodalicji Mariańskiej, głosiła referaty na temat życia duchowego, prowadziła dziennik duszy i pisała wiersze. Po studiach podjęła pracę nauczycielki.
Wybuch II wojny światowej wprowadził Natalię na drogę męczeństwa.

W grudniu 1939 r. wraz z rodzicami została wypędzona przez hitlerowców z Poznania i jako uciekinierka osiadła w Ostrowcu Kieleckim.

W lutym 1940 r. udała się w poszukiwaniu pracy do Krakowa, gdzie poświęciła się tajnemu nauczaniu. W tym czasie intensywnie poszukiwała swojej drogi życiowej - czytała liczne dzieła teologiczne i żywoty świętych, a każdy dzień rozpoczynała Mszą św. i Komunią św. Ostatecznie, odpowiadając na apel Rządu Londyńskiego, w sierpniu 1943 r. po rekolekcjach w Laskach pod Warszawą, postanawia wyjechać jako wolontariusz do pracy apostolskiej wśród Polaków wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec.

Pracując w fabryce w Hanowerze organizowała życie religijne:
prowadziła modlitwy, wygłaszała konferencje, czuwała nad moralnością, wlewała w serca nadzieję. Sama mimo rozlicznych zajęć wiele czytała, uczyła się języków, prowadziła dziennik duszy i pisała wiersze. W dniu 29.04.1944 r. Natalia została aresztowana i osadzona w więzieniu w Hanowerze, a później w Kolonii, gdzie 16 maja podczas przesłuchania została skatowana.

Oprawców do wściekłości doprowadzał jej spokój i cierpliwość. Do celi przywleczono ją półprzytomną. W dniu 26.09.1944 r. Natalia została przetransportowana do obozu w Ravensbruck.

Mimo rozwijającej się gruźlicy promieniowała radością, organizowała życie religijne i żyła nieustanna nadzieję, że powróci jeszcze do Hanoweru, aby ratować dusze polskich robotnic. Jednakże jej zdrowie było coraz słabsze. Wprawdzie jeszcze w Niedzielę Palmową przewodniczyła nabożeństwu ku czci Męki Pańskiej, ale już w Wielki Piątek podczas selekcji, jako ciężko chora została wytypowana na śmierć. Została zagazowana najprawdopodobniej w Wielką Sobotę 1945 r., w przeddzień wyzwolenia obozu przez aliantów. Bł. Natalia za życia była nazywana "żywą Ewangelią".

Kierowana miłością bliźniego poświęciła się ratowaniu życia religijnego i moralnego polskich robotników przymusowych w Niemczech. Męczeństwo przypieczętowało ofiarę jej życia.

Mam odwagę chcieć być świętą… tylko świętość jest najpełniejszą miłością, więc nie tylko chcę, ale muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką! Harmonijne połączenie teocentryzmu i humanizmu stanowiło od wieków wyzwanie dla duchowości chrześcijańskiej. To niełatwe zadanie, zarówno w teorii, jak i w praktyce, realizowała w swoim życiu Natalia Tułasiewicz.




 

Była ona jedną z dwóch świeckich kobiet beatyfikowanych w 1999 roku w grupie 108 męczenników II wojny światowej Polonistka oddana kształceniu i wychowaniu młodzieży oraz pasji artystycznej. Jest też prekursorką apostolstwa świeckich, która heroicznie potrafiła nie tylko żyć, ale i poświęcić życie.

Marzeniem Natalii, ale jednocześnie przedsięwzięciem niezmiernie trudnym, z czego zdawała sobie sprawę, było zharmonizowanie kultury ducha z kulturą ciała, pisała: "Świętość prawdziwa o cechach (…) renesansowych, oto co mię absorbuje wewnętrznie" (s. 44).

Przeciwstawiała się ówczesnej szkole ascetyczno-duchowej traktującej opozycyjnie ducha i materię, "niesłusznie - pisała - w książkach ascetycznych doradza się poniechanie ziemi. Ziemia wyszła dobra i piękna z rąk Boga, po niej chodził Chrystus, tu nas zbawił (…), tu też mamy sobie wysłużyć szczęśliwość wieczną" (s. 46).

Natalia była osobą bardzo oczytaną, dla której ustawiczne studia i praca intelektualna stanowiły żywioł i życiową konieczność. Istotne były dla niej również ideały humanistyczne pielęgnowane w kulturze chrześcijańskiej: prawda, wolność, sprawiedliwość.

Prawdziwy chrześcijanin, według błogosławionej Natalii, to człowiek, który potrafi zarówno "przykładnie cierpieć", jak i "przykładnie się radować" (s. 35). Nie pragnęła pobożnego oderwania od rzeczywistości, ale chciała być zakorzeniona w życiu, w jego konfliktach i rozmaitości. Drugi człowiek, z jego problemami i cierpieniami, stanowił dla niej wyzwanie.

Antropocentryczne nastawienie Natalii oddają słowa zapisane przez nią w dzienniku: "największym darem życia jest człowiek, jego dobre, czujące serce. (…) każdy człowiek spotkany przygodnie, choćby i banalny, wart jest tego, by mu poświęcić trochę uwagi" (s. 36). W trudnych dniach wojny potrafiła wznieść się ponad ludzkie odruchy obojętności, a często nawet złości i nienawiści.

W czasie gdy płonęło getto, 5 maja 1943 roku, zapisała: "miałabym być głucha na rozpacz człowieczą, dlatego tylko, że cierpiącym jest człowiek innej rasy, innej wiary, innych przekonań?" (s. 51). W swoich modlitwach nie zapominała również o tych, którzy byli wrogami jej ojczyzny, w komentarzu do psalmów Dawidowych stwierdza: "Dziś modli się tak (…) wielu ludzi, mentorując Bogu, aby przypadkiem o zemście nie zapomniał. Ale ci, którzy nie tylko są wyznawcami litery, ale i ducha Nowego Testamentu, ci czyż mogą tak się modlić?" (s. 72). Autentyczne współczucie dla cierpień fizycznych i duchowych drugiego człowieka wprowadziło ją na ścieżkę świeckiego apostolatu, który często nazywała apostolatem miłości.

W pełni rozwinęła Natalia skrzydła apostolatu w czasie misji, którą pełniła, dobrowolnie wyjeżdżając na roboty do Niemiec. Zwerbowana przez tajną organizację "Zachód", zobowiązała się pomagać Polakom przymusowo pracującym na obczyźnie, niosąc im wsparcie duchowe i moralne. Mimo niełatwych warunków bytowych i ciężkiej pracy fizycznej w fabryce "Pelikan", a także słabego zdrowia, potrafiła doskonale odnaleźć się w roli organizatorki życia duchowego powierzonych jej pracownic. Szybko udało jej się zdobyć szacunek i poważanie wśród robotnic hanowerskiej fabryki, prowadziła dla nich codzienne modlitwy i śpiew, przygotowywała katechezy, animowała rekolekcje wielkopostne, nie zapomniała również o wieczornej głośnej lekturze, lekcjach ortografii polskiej, a także języka niemieckiego.

W pracy apostolskiej starała się wychodzić również do innych narodowości, mówiła po niemiecku i francusku, uczyła się włoskiego. W liście do siostry pisała: "Tu dopiero w pełni przekonuję się, jak cenna dla drugich jest moja życiowa samotność i moje powołanie świeckiego apostolstwa.

I przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, która dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością w duszy na ulice!" (s. 139).

Czas wojenny, mimo całego swojego okrucieństwa, był również szansą na zaistnienie apostolstwa ludzi świeckich, szczególnie zaś kobiet, które musiały także stawić czoło Pawłowemu: Mulieres in ecclesiis taceant (1 Kor 14,34).

Błogosławiona Natalia zdawała sobie sprawę z możliwości, które te trudne czasy dawały apostolstwu kobiet, pisała: "Kocham więc na swój sposób współczesność. I pracuję dla chwały Bożej tak, jak tego w moim mniemaniu dzień dzisiejszy wymaga" (s. 141).

Natalia Tułasiewicz zginęła w obozie w Ravensbrück. Ze świadectwa współwięźniarki Łucji Janowskiej dowiadujemy się, że mimo iż miała ona w ostatnich dniach swego życia możliwość ocalenia, "uważała, że trzeba biernie poddać się woli Bożej i jej śmierć w obozie z woli Boga będzie na pewno miała dla niej i dla innych ogromne znaczenie" (s. 175).


Przeciw barbarzyństwu - wybór z dzienników, notatek i listów błogosławionej Natalii Tułasiewicz to nie tylko świadectwo epoki, ale przede wszystkim spotkanie z niezwykłą i charyzmatyczną osobowością. W dzisiejszych dyskusjach o miejscu kobiety w Kościele przykład Natalii pokazuje współczesnej kobiecie, w jaki sposób może ona je odnajdywać.

Katarzyna Sokołowska


 

Modlitwa

Panie Jezu Chryste, Ty błogosławionym męczennikom:
Antoniemu biskupowi, Natalii i Współtowarzyszom,
dałeś udział w swojej Męce przez wytrwałe,
aż do śmierci znoszenie udręk i prześladowań dla chwały Twojego Imienia.
Za ich przyczyną umocnij naszą wiarę i udziel łaski.......,
o którą Cię z ufnością prosimy.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Amen.


 

w: http://pielgrzymka1.w.interia.pl/tulasiewicz.htm

Święty Piotr Apostoł

     Święty Piotr, a właściwie Szymon, był rybakiem i pochodził prawdopodobnie z któregoś z miasteczek położonych na brzegu jeziora Genezaret. Był człowiekiem żonatym, choć nie wiemy, czy miał dzieci. Był człowiekiem prostym, choć nie oznacza to, że niewykształconym. Całe jego życie odmieniło spotkanie z Jezusem z Nazaretu. Powołał on Szymona, by poszedł za Nim, aby stał się rybakiem ludzi.
     Piotr, bo takie imię nadał mu Jezus, był traktowany w gronie uczniów Jezusa jako osoba zajmująca szczególną pozycję. W Ewangeliach wymienia się go na pierwszym miejscu wśród apostołów. Wyznając, w imieniu innych apostołów, wiarę w Boże synostwo Chrystusa, otrzymał „władzę kluczy”, a więc obietnicę, że będzie fundamentem Kościoła. Był także świadkiem szczególnych chwil w działalności Jezusa: Jego przemienienia na Górze Tabor i wskrzeszenia córki Jaira. W czasie męki Jezusa Chrystusa Piotr zachował się wyjątkowo małodusznie, bowiem zaparł się swego Mistrza. Potem gorzko żałował swego kroku i po zmartwychwstaniu Jezusa, stanął na czele wspólnoty uczniów w Jerozolimie. Według Dziejów Apostolskich to właśnie on podjął kluczową dla rozwoju Kościoła decyzję o przyjmowaniu do wspólnoty chrześcijańskiej osób spoza kręgu wyznawców judaizmu. Pełnił funkcję biskupa wspólnoty w Antiochii, a potem w Rzymie. Tam około roku 64 został zamęczony – ukrzyżowany głową w dół. Na jego grobie powstała bazylika w Watykanie nazwana jego imieniem (obecnie najważniejsza świątynia Kościoła katolickiego).
     W ikonografii św. Piotr jest przedstawiany najczęściej jako łysiejący, brodaty, siwy starzec, z parą złotych kluczy w dłoni, z książką lub zwojem, z laską lub mieczem, z potrójnym krzyżem, z kogutem, z rybą, z odwróconym krzyżem łacińskim, a czasami jest przedstawiany tak jak według podania go ukrzyżowano: z głową w dół. Często też jest przedstawiany razem ze św. Pawłem.
     Jest on patronem papieży, piekarzy, żniwiarzy, rzeźników, szklarzy, stolarzy, szewców, zegarmistrzów, ślusarzy, kowali, ołowników, garncarzy, zdunów, murarzy, cegielników, budowniczych mostów, kamieniarzy, sieciowników, sukienników, foluszników, rybaków, sprzedawców ryb, marynarzy, żeglarzy, rozbitków morskich, pokutników, przystępujących do spowiedzi, dziewic.


 

w: http://www.apostol.pl/czytelnia/swieci-blogoslawieni/%C5%9Bwi%C4%99ty-piotr-aposto%C5%82

Życie świętego Piotra

Św. Piotr ApostołŻycie i legenda:
Ewangelie zgodnie podają pewne informacje o Szymonie Piotrze. Miał brata Andrzeja, był z zawodu rybakiem, Jezus powołał go wraz z jego bratem, Andrzejem, jako pierwszych uczniów. Synoptycy nadto podają, że mieszkał w Kafarnaum i mówił z charakterystycznym galilejskim akcentem. Był żonaty i rzecz niezwykła, jego teściowa mieszkała z jego rodziną. Jezus nadał mu symboliczne imię "Piotr", czyli "Skała" i obiecał, że stanie się "rybakiem ludzi". Kiedy synoptycy podają, że Piotr, wraz z innymi uczniami, został wysłany, aby głosił naukę, jego imię pojawia się na pierwszym miejscu na liście Dwunastu. Wszyscy trzej synoptycy podają, że przy przemienieniu Jezusa Piotr jako jedyny z apostołów zabrał głos. W przeciwieństwie do bogatego młodzieńca, który nie przyjął zaproszenia Jezusa, aby dołączył do grona uczniów, Piotr powiedział w imieniu grupy, że wyrzekli się bogactw.
Wreszcie synoptycy zgadzają się co do przepowiedni Jezusa o zaparciu się Piotra i co do jej spełnienia się. Podstawowe fakty z jego życia są jednak w Ewangeliach w znacznej mierze upiększone. Synoptycy piszą, że Piotr został powołany przez Jezusa jako pierwszy spośród Dwunastu; przypuszczalnie dla całej grupy, specjalne informacje Jego przydomek "Skała" miał symbolizować "kamień węgielny", jakim miał być dla wspólnoty uczniów Jezusa (Mt 16,18). Inne dokumenty chrześcijańskie mówią o Kościele zbudowanym na fundamencie apostołów i proroków (Ef 2,20).
Wszystkie Ewangelie mówią, że Piotr był rzecznikiem grupy albo zadawał w jej imieniu Jezusowi pytania dotyczące Jego nauki, czy składał wyznanie wiary. Wskazywał "drogę" tym, którzy chcieli zostać uczniami, zalecając im "pokutę i chrzest". Nawet Paweł, który najwyraźniej chciał się przedstawić Galatom w najkorzystniejszym świetle, wyraża się o Piotrze jako zajmującym uprzywilejowaną pozycję we wczesnym Kościele. Kiedy Paweł po swoim nawróceniu po raz pierwszy przybył do Jerozolimy, naradzał się z Kefasem (Piotrem, Ga 1,18), którego, sądząc po kontekście uwag Pawła, niewątpliwie uważano za niekwestionowanego przywódcę.

Śmierć:
Klemens, prawdopodobnie piszący z Rzymu pod koniec I w., donosił, że Piotr i Paweł "byli prześladowani i zamęczeni na śmierć". Jeżeli zgadzamy się z utożsamieniem "Babilonu" z Rzymem w 1 P 5,13, to możemy upatrywać w tym potwierdzenie pobytu Piotra w Rzymie (por. Dz 28,14-31). Ostatnie badania archeologiczne, prowadzone pod bazyliką Św. Piotra w Rzymie, odkryły dramatyczne świadectwo wczesnego sanktuarium poświęconego Piotrowi, które, jako zlokalizowane na starożytnym cmentarzu, było przypuszczalnie zbudowane nad jego grobem. Tradycja męczeństwa św. Piotra znajduje odbicie w J 21,18-19. Nie wiemy jednak, w jakich okolicznościach Piotr znalazł się w Rzymie, ani nie znamy szczegółów dotyczących jego śmierci. Jeżeli Piotr rzeczywiście podróżował do Antiochii i do Koryntu, to nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby udał się także do Rzymu.

Źródło: Encyklopedia biblijna


 

w: http://www.piotrpawel.eu/index.php?id=piotr

5 listopada

Żywot świętej Idy z Toggenburga

(żyła około roku Pańskiego 1230)

Dwie godziny drogi na południe od miasta Ulm w południowych Niemczech stał zamek Kirchberg, który pod koniec dwunastego wieku zamie

szkiwał hrabia Hartman II, pobożny założyciel klasztoru benedyktynów w Wiblingen i szczęśliwy ojciec św. Idy. Około roku 1197 starał się o rękę tej dziewicy, znakomitej urodą i przymiotami duszy zacny Henryk, hrabia na Toggenburgu w Szwajcarii. Ida niechętnie, tylko z posłuszeństwa rodzicom oddała mu rękę i przeniosła się z nim do Toggenburga.

Henryk był dorodnym mężczyzną, posiadaczem licznych dóbr i zamków, dzielnym w boju, szczerym i dobrodusznym, ale porywczym i popędliwym. Przy lada sposobności unosił się gniewem i srożył się dotąd, dopóki go na kimkolwiek nie wywarł. Ida, która była wcieloną dobrocią i łagodnością, unikała troskliwie wszystkiego, co by go mogło rozjątrzyć, ważyła każde słówko, i znosiła wszystkie przykrości z anielską cierpliwością. Siły i pociechę czerpała w modlitwie i sowitej jałmużnie, któr

ą nosiła do chat biedaków i chorych, a ilekroć mogła, schodziła po stromych ścieżkach w doliny, do kościoła w Fischingen i kaplicy Matki Boskiej Bolesnej w Au. Ku wielkiemu jej zmartwieniu odmówił jej Pan Bóg jedynej pociechy, to jest macierzyństwa.

Pomiędzy liczną służbą zamkową był Włoch, imieniem Dominik, którego hrabia Henryk darzył szczególnym zaufaniem. Ida, niewinna jak dziecko, obchodziła się z nim tak jak z innymi dobrotliwie i uprzejmie, co bezecnik tak sobie tłumaczył, jakoby pobożna pani czuła dla niego coś więcej, aniżeli prostą przychylność. Gdy Ida odgadła bezecne zamiary rozpustnika, zmieniła swe postępowanie, ale Dominik trwał nadal w wszetecznym pragnieniu. Długo czyhał na pożądaną sposobność, aż wreszcie dopadł jej, gdy z modlitwą na ustach szła przez las do kościoła. Jej krzyki i wołania o pomoc usłyszał giermek Kunon i przybiegł jej z ratunkiem. Ida serdecznie dziękowała Bogu za niespodzianą pomoc i przebaczyła napastnikowi, k

tóry okazał żal pozorny, a Kunonowi nakazała milczenie.

Niedowierzający im Dominik lękał się, aby go nie oskarżono przed Henrykiem, chcąc ich przeto uprzedzić, skorzystał z przychylności, jaką mu hrabia okazywał, i wmówił w niego, że Ida jest dla Kunona zbyt łaskawa i uprzejma. Łatwowierny hrabia zaczął się po tyransku obchodzić z cnotliwą małżonką, a Ida, nie mogąc pojąć, skąd w postępowaniu małżonka tak nagła zaszła zmiana, znosiła to cierpliwie, i zalewając się łzami, zwierzała się ze swych zmartwień przed Ojcem wszystkich utrapionych.

Pewnego dnia wyjęła swój ślubny strój z szafy, aby go przewietrzyć, i złożyła wszystkie klejnoty, a między nimi ślubny pierścień, na stole. Gdy wieczorem chciała schować szaty i kosztowności, zdjął ją strach śmiertelny, gdyż pierścień znikł jakimś niewytłumaczon

ym sposobem. Przerażona uklękła i ofiarowała swoje utrapienie Bogu, postanawiając zarazem nic nie mówić porywczemu małżonkowi. Przypadek zrządził, że pewnego dnia Kunon znalazł w kruczym gnieździe prześliczny pierścień. Nie przeczuwając, że to ślubny pierścień Idy, który porwał kruk, wleciawszy przez okno do komnaty, włożył go na palec i pokazywał innym dworzanom. Dominik od razu poznał ślubną obrączkę Idy, nie zdradził się jednak ani słowem. Przejęty szatańską radością, że nareszcie nadeszła pora odwetu i zemsty, pośpieszył do hrabiego i opowiedział mu, czego był świadkiem, dowodząc, że teraz podejrzenie powzięte przeciw Idzie i Kunonowi aż nadto jest uzasadnione. Hrabia kazał przywołać Kunona, obejrzał pierścień i zawołał: "Skąd wziąłeś tę obrączkę?" "Znalazłem ją w kruczym gnieździe" - odpowiedział Kunon. "Łotrze przeklęty!" - krzyknął hrabia i powaliwszy go uderzeniem pięści na ziemię, kazał go przywiązać do końskiego ogona i całym pędem włóczyć po kamieniach, aż biedny giermek wyzionął ducha. Potem Henryk wpadł jak szalony do komnaty małżonki i wrzasnął: "Gdzie podziałaś ślubną obrączkę?" "Zgubiłam ją". "Wszetecznico! idź za swym kochankiem!" To rzekłszy, chwycił Idę za włosy i wyrzucił ją z okna na skałę zamkową.

Święta Ida

Anioł Boży wziął jednak niewinną pod skrzydła swej opieki. Spadłszy w przepaść, mającą 400 stóp głębokości, straciła przytomność, ale wkrótce przyszła do siebie, nie poniósłszy żadnego szwanku na ciele. Złożywszy Bogu serdeczne dzięki za cudowne ocalenie, błagała Go o przebaczenie dla męża i postanowiła wieść żywot pustelniczy. Znalazłszy odpowiednie miejsce, zbudowała z gałęzi i mchu szałas, nazbierała jagód i różnych korzonków na zimę, po czym z trzciny i włókna uplotła sobie szaty i derki do przykrycia. Najmocniej tęskniła za kościołem, Mszą świętą i kazaniem, pociechą kapłana i sakramentami świętymi, ale Pan Bóg uposażył ją darem rozmyślań, a dusza jej napawała się pięknością i dobrocią Boga, którego przytomność obwieszczały jej poszumy drzew, szmer strumyków, śpiew ptactwa, światło słoneczne, połysk księżyca, migotanie gwiazd i wędrówki obłoków na horyzoncie niebieskim. Gdy w zaciszu ciemnej nocy leśnej klęczała pod prostym krzyżem i słyszała tylko bicie własnego serca, wtedy czuła bliskość świętego Sakramentu i pałającą miłość Boga-człowieka. Puszcza stała się ulubionym jej schronieniem, stokroć droższym od wspaniałego grodu na słonecznej skale, gdyż z każdym miejscem łączyło ją miłe wspomnienie: tutaj zajaśniała w niej myśl święta, tam oparła się szczęśliwie pokusie, ówdzie doznała pociechy na duszy, indziej niespodzianej łaski. Wszędzie radowała się jej dusza i wyrywał z piersi głos: "Chwała Bogu na wysokości" i serdeczne dzięki za wewnętrzny spokój.

Tak minęło lat siedemnaście. Na Toggenburgu wszystkie twarze były ponure i zasępione. Służba i ubodzy żałowali łaskawej i niewinnie zabitej pani, a Dominik żył wśród wyrzutów sumienia, że stał się sprawcą podwójnego zabójstwa. Henryk doniósł do Kirchbergu, że Ida miała grzeszne stosunki z jednym z dworzan, za co oboje ponieśli słuszną karę, ale sam miał wielkie wątpliwości, a sumienie dręczyło go we dnie i w nocy. Szukał rozrywki i zapomnienia, wszystko jednak daremnie. Za późno też poznał, co stracił, i gorzko żałował swej porywczości.

Pewnego dnia poszedł pewien strzelec na polowanie do lasu, gdy wtem psy, które go wyprzedziły, zaczęły głośno szczekać. Myśliwy poszedł za ich głosem, zajrzał do jaskini i spostrzegł postać ludzką przybraną w płaszcz z sitowia. Po kilku szmatach z drogiej materii i po rysach twarzy poznał swoją dawniejszą panią. Powitawszy okrzykiem radości czcigodną hrabinę, pobiegł do zamku i opowiedział Henrykowi, co widział. Hrabia uśmiechnął się z niedowierzaniem, poszedł jednak ze strzelcem na wskazane miejsce. Na widok pustelnicy, która była jego żoną, zdjęło go przerażenie, gdyż cudowne ocalenie od niechybnej śmierci świadczyło jak najzupełniej o jej niewinności. Ze słowami: "Przebaczenia!" padł jej do nóg. Podniosła go, ucałowała i zapewniła, że nigdy nie czuła do niego nienawiści, lecz przeciwnie, zawsze się zań modliła i czyniła pokutę, po czym błagała go o darowanie Dominikowi, ale zbrodniarz nie potrzebował jej wstawiennictwa, gdyż na wieść, że Ida żyje, sam się powiesił.

Henryk prosił Idę ze łzami, aby wróciła do zamku, ona jednak rzekła: "Związałam się uroczystym ślubem, że będę służyć Bogu w samotności, jeżeli zatem chcesz mi wyświadczyć łaskę, wystaw mi na stare lata chatkę, w której bym osiąść mogła tuż przy kaplicy Matki Boskiej w Au". Ze smutkiem spełnił Henryk jej życzenie i odprowadził ją wraz z tłumem ludu do nowego mieszkania.

Ida wiodła dalej surowy i pełen umartwień żywot, rozdawała wszystko, co tylko jej z zamku przysyłano, i wychodziła z pustelni tylko na północne chóry benedyktynów w Fischingen. Żyła tak jeszcze kilka lat w wielkiej doskonałości i umarła w podeszłym wieku około połowy trzynastego stulecia. Kardynał-biskup Marek z Konstancji założył w roku 1617 na jej cześć bractwo, któremu papież Paweł V udzielił kościelnego zatwierdzenia.

Nauka moralna

Święty Bazyli mówi: "Pismo święte powiada, że człowiek unoszący się gniewem, hańbi się. Czemuż się hańbi? Dlatego, że zamienia szlachetną postać człowieczą na brzydką postać zwierzęcą. Spojrzyjcie tylko na rozgniewanego, jak szaleje, hałasuje, miota się, wywraca oczy i cały płonie, podobny do dzika, który ostrzy kły". Gniew jest szóstym grzechem głównym i dwa tylko są na niego lekarstwa:

1) Pamiętajmy o własnych winach i grzechach, którymi obrażamy i gorszymy domowników i sąsiadów, którymi pobudzamy ich do gniewu i zniecierpliwienia. Pamiętajmy, że obrażając i gniewając bliźniego, obrażamy tym samym wszechobecnego Boga i ściągamy na siebie gniew Jego. Jakże nam miło, gdy obrażony przez nas bliźni wspaniale nam wybacza, urazę puszcza w niepamięć, a Bóg cierpliwy daje nam czas do żalu i pokuty! Obyśmy nigdy tego nie spuszczali z oka, oby ta myśl była dla nas silnym hamulcem gniewu! "Jak bowiem - prawi św. Klimak - ciemności pierzchają przed słońcem, tak pierzcha przed łagodnością i przekonaniem o własnej grzeszności wszelka gorycz i gaśnie płomień gniewu. Duma, wyniosłość i przecenianie siebie samego wmawiają w nas, że jesteśmy obrażeni nawet wtedy, gdzie rzeczywiście o obrazie mowy być nie może". Odwrotnie zaś pamięć o własnych grzechach ma ten skutek, że nie uważamy się za obrażonych nawet wtedy, gdy rzeczywiście nam ubliżono.

2) Zapatrujmy się jak najczęściej na naszego Mistrza, Jezusa Chrystusa, utajonego w Sakramencie Ołtarza. Ileż to godzin, ile dni wcale o Nim nie myślimy i nie odwiedzamy Go, jakby nie był godny naszej pamięci i odwiedzin! Ileż razy idziemy do kościoła i bierzemy udział w nabożeństwie z obojętnością, która zakrawa na obrazę Boską! Ileż to razy dopuszczaliśmy się bluźnierstw i zniewag przeciw Bogu, których by nie zniósł żaden sługa od swego pana i chlebodawcy! A jakże nam Pan Jezus za nie odpłacił? Czyż nam czynił kiedykolwiek wyrzuty, gdyśmy Go w potrzebie i utrapieniu błagali o pomoc i ratunek? Czyśmy kiedykolwiek nie dostąpili odpuszczenia, gdyśmy się szczerze wyspowiadali i czuli żal za grzechy ? Czy nas kiedykolwiek Pan Jezus odepchnął od swego stołu? Czy nam kiedykolwiek odmówił swego miłosierdzia? Idźmy do Jego szkoły, naśladujmy Go, a z pewnością nauczymy się hamować gniew i porywczość.

Modlitwa

O najmiłosierniejszy Jezu! Racz serce moje natchnąć taką czystością i łagodnością, jakiej niedościgłym wzorem byłeś podczas swego pobytu na tym padole płaczu, abym nigdy nie obraził Ojca Twego i nie zasmucił Go wybuchem gniewu i oburzenia. Racz oświecić me serce, abym poznał gnieżdżące się w nim węże i udziel mi siły, abym je mógł pokonać i wytępić. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.


 

w: http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/i/idatogge.htm

Ida

Ida imieniny obchodzi: 13 kwietnia oraz 4 września

Jest to imię pochodzenia germańskiego. Powstało bądź ze skrócenia biblijnego imienia JUDYTA, bądz jako imię proste, zawierające element id- (islandzkie idh) 'praca'.

W mitologii germańskiej imieniem Idis zwały się wróżki-kapłanki.

W Polsce imię nie jest w źródłach poświadczone.

Odpowiedniki obcojęz.: łac. Ida, Itta, ang. Ida, fr. Ida, Ide, niem. Idda, Itte, Ida, Juditha, wł. Ida.

Święte i błogosławione, które nosiły to imię, są stosunkowo liczne: w wykazach spotykamy dziewięć postaci. Najbardziej znane z nich: Ida z Nivelles, Ida z Lovanium oraz Ida z Leeuw - reprezentują nie tylko ten sam wiek (XIII) i to samo geograficzno-historyczne środowisko, ale także bardzo zbliżoną duchowość i charakter swej mistyki, ponadto zaś przynależność do tej samej cysterskiej rodziny zakonnej. Łatwo je dlatego mylić ze sobą. Przedstawimy wszystkie. Ich zaś sylwetki poprzedzimy zwięzłymi informacjami o dwóch innych.

Ida z Herzfeldu. Była wnuczką Karola Młota, a krewną Karola Wielkiego, który wydał ją za margrabiego Sasów Ekberta. Miała z nim pięcioro dzieci, z których dwoje, Waryn, opat w Korbei, oraz Jadwiga, ksieni w Herford, czczeni są jako błogosławieni. Wcześnie owdowiawszy, Ida poświęciła się całkowicie wychowaniu dzieci, następnie zaś prowadziła życie pełne pobożności i dzieł miłosierdzia przy kościele w Herzfeldzie (diec. Münster), który wraz z mężem fundowała. Zmarła 4 września 825 (lub 813) r. Szczątki podniósł uroczyście w r. 890 biskup Dodo. Do grobu świętej ściągały ongiś liczne pielgrzymki. Czciły ją zwłaszcza niewiasty spodziewające się potomstwa.

Ida z Boulogne. Urodziła się w r. 1040 jako córka Godfryda, księcia Dolnej Lotaryngii. Mając lat siedemnaście, poślubiła Eustachego II, hrabiego Boulogne. Miała z nim trzech synów: Eustachego III, który został dziedzicem rodowego hrabstwa; Godfryda, który przybrał tytuł od swego zamku w Bouillon, uczestniczył w pierwszej wyprawie krzyżowej i został -Obrońcą Świętego Grobu-; oraz Baldwina, jego następcę, który przybrał sobie tytuł króla Jerozolimy. Pozostawała w kontakcie ze św. Anzelmem, arcybiskupem Canterbury; zachowało się kilka listów, adresowanych przez świętego doktora do niej. Wiemy ponadto, że oznaczała się chrześcijańską miłością, wspierała ubogich, odbudowała kościół w Boulogne i ufundowała kilka opactw. Zmarła 13 kwietnia 1112 r. Pochowano ją w opactwie w Wast (Vasconvilliers). Wkrótce mnich z tego opactwa napisał jej życiorys. Dziś czczą ją w diecezjach Arras i Bayeux oraz w samym Boulogne.

Ida z Nivelles. Urodziła się w r. 1197 lub 1199. Od dziewiątego roku życia przebywała w swym rodzinnym mieście u beginek. Mając lat szesnaście, wstąpiła do klasztoru w Kerkom, pod Tirlemont. Przestrzegano tam reguły cysterskiej. Potem wspólnota przeniosła się do La Ramée (Jauchelette). Tam to Ida poważnie zachorowała. Budowała wówczas wszystkich cierpliwością i dobrocią. Doznawała łask niezwykłych. Ze sławną mistyczką, Beatrycze z Nazaretu, zetknęła się, gdy ta w La Ramée uczyła iluminowania kodeksów. Zmarła Ida w r. 1231. W klasztorze czczono ją aż po jego zniesienie przez rewolucję francuską.

Ida z Leuuw. Wedle jednych pochodziła z Gorsleuw (Luksemburg), a wedle innych zaś z Zentleeuw, pod Tronden (Saint-Trond, Belgia). Gdy miała trzynaście lat, wstąpiła do klasztoru w La Ramée, o którym wspominało się powyżej. Zmarła około r. 1260. Ona także doznawała łask szczególnych, a ponadto wyróżniała się gorącym nabożeństwem do Najśw. Sakramentu i Matki Bożej. Wspominano ją w dniu 29 października.

Ida z Leuven. Była córką handlarza winem. Do dwudziestego drugiego roku życia przebywała wśród rodziny, oddana pobożności, pokucie i uczynkom miłosierdzia. Obdarowana wcześnie niezwykłymi łaskami, także darem stygmatów, zdecydowała się w końcu schronić u cysterek w Roosendael, niedaleko Mechelen, by uniknąć jakiegokolwiek rozgłosu. Jeszcze bardziej wzrosła tam jej cześć do Najświętszego Sakramentu. Biograf mówi o niej, iż była Christi passionis aemulatrix et socia - współuczestniczką i gorliwą naśladowczynią Chrystusowej męki. Zmarła około r. 1290. Kult błogosławionej ucierpiał na skutek zniesienia klasztoru przez kalwinistów (1576), ale odnowiony u cystersów i benedyktynów, zatwierdzony został w r. 1719. Pamiątkę obchodzi się 13 kwietnia (tego samego dnia, co wspomnienie błogosławionej Idy z Boulogne, o której mówiliśmy powyżej).


 

w: http://www.deon.pl/imieniny/imie,1419,ida.html

Judyta

Judyta autorstwa Lucasa Crancha Starszego

Judyta hebr. יְהוּדִיתpostać bibiljna, bohaterka Księgi Judyty (por. np. Jdt 8,1-4 [1]).

Judyta była córką Merariego z pokolenia Symeona. Wcześnie owdowiała, dlatego cały czas nosiła po śmierci męża na sobie wór opadający na biodra, jej mężem był Manasses z Betulii. Miała 14 synów. Była piękna, bogata, bardzo pobożna, pomagała ludziom potrzebującym.

Księga Judyty opowiada, iż w czasie najazdu wojsk asyryjskich na Izrael, ich wódz Holofernes rozpoczął oblężenie miasta Betulii. Wydawało się, że nic nie uratuje ani miasta, ani kraju. Wówczas Judyta postanawia sama obronić miasto. Po wieczornej modlitwie udaje się do obozu Asyryjczyków. Wyjaśnia im, że opuściła miasto chcąc ocalić życie. Kiedy zaprowadzono ją przed oblicze Holofernesa, ten zakochał się w niej będąc pod wrażeniem jej urody i zabrał ją do swojego namiotu. Czwartego dnia po wielkiej uczcie, kiedy Holofernes spał, Judyta ucięła mu głowę. Następnie włożyła ją do kosza i powróciła do Betulii. O świcie wywieszono głowę na murach miasta. Gdy ją ujrzało wojsko asyryjskie, uciekło w popłochu. Izraelici rzucili się w pogoni za nimi i ich rozgromili.

Opowieść o Judycie nie znajduje potwierdzenia w faktach historycznych. Motyw kobiety, która pięknie umalowana i wystrojona udaje się do obozu wroga aby podstępem dokonać krwawej rozprawy, mógł zostać zaczerpnięty z mitologii ugaryckiej. W spisanej jeszcze w epoce brązu "Opowieści o Aghacie"[1], królewska córka Paghat mści się w taki właśnie sposób na niejakim Yatpanie, sprawcy śmierci brata Paghat.

W tradycji kościelnej Judyta jest typem Maryi, Matki Jezusa.


 

w: http://pl.wikipedia.org/wiki/Judyta_%28posta%C4%87_biblijna%29

Judyta z Disibodenbergu


 

 

Błogosławiona
Judyta z Disibodenbergu OSB

Jutta von Sponheim


Judyta z Disibodenbergu (centralna postać).

Data urodzenia

ok. 1090
Spanheim (dzis. Sponheim)

Data śmierci

1136
Disibodenberg
(Powiat Bad Kreuznach)

Kościół/
wyznanie

rzymskokatolicki

Wspomnienie

22 grudnia

Atrybuty

dwa anioły, lampa

Judyta z Disibodenbergu (ur. ok. 1090 w Spanheim, zm. 1136 w Disibodenbergu)[1]niemiecka pustelnica, rekluza i przełożona klasztoru benedyktynek (OSB), błogosławiona Kościoła katolickiego.

Pochodziła z rodziny grafów von Sponheim. O jej życiu dowiadujemy się z pism pozostawionych przez Guiberta (Wiberta) z Gembloux. Od 1106 roku żyła w pustelni Disibodenberg, która później stała się klasztorem. Będąc przełożoną wspólnoty wykształciła swoją następczynię św. Hildegardę z Bingen. Po śmierci, Judyta wcześnie została otoczona kultem.

w: http://pl.wikipedia.org/wiki/Judyta_z_Disibodenbergu

31 lipca

Święty Ignacy z Loyoli, prezbiter

 

Inigo Lopez urodził się w roku 1491 na zamku w Loyola w kraju Basków (Hiszpania), jako trzynaste dziecko w zamożnym rycerskim rodzie. O jego wczesnej młodości mało wiemy. Otrzymał staranne wychowanie. Był paziem ministra skarbu króla hiszpańskiego, następnie służył jako oficer w wojsku wicekróla Nawarry. Nosił długie włosy, spadające mu aż do ramion, różnobarwne spodnie i kolorową czapkę. Publicznie najchętniej pojawiał się w pancerzu rycerza, nosząc miecz, sztylet i oręż wszelkiego rodzaju. Kiedy po latach opowiadał współbraciom o swoim życiu, wyznał, że do 30-tego roku życia oddawał się marnościom świata, że z próżnej żądzy sławy jego największą rozkoszą były ćwiczenia rycerskie. W czasie walk hiszpańsko-francuskich znalazł się w oblężonej Pampelunie. Zraniony poważnie w 1521 r. przez kulę armatnią w prawą nogę, został przewieziony do rodzinnego zamku.
Długie miesiące rekonwalescencji były dla niego okresem łaski i gruntownej przemiany. Dla skrócenia czasu prosił o powieści rycerskie, ale na zamku ich nie było. Podano mu więc książkę znaną w całym średniowieczu, którą napisał bł. Jakub de Voragine - Złotą legendę. Bratowa podała mu ponadto Życie Jezusa Ludolfa de Saksa. Gdy tylko Inigo wyzdrowiał (chociaż na nogę kulał całe życie), opuścił rodzinny zamek i udał się do pobliskiego sanktuarium maryjnego, Montserrat. Zdumionemu żebrakowi oddał swój kosztowny strój rycerski. Przed cudownym wizerunkiem Maryi złożył swoją broń. Stąd udał się do Manrezy, gdzie zamieszkał w celi, użyczonej mu przez dominikanów. I tu jednak wydawało mu się, że ma za wiele wygód. Dlatego zamieszkał w jednej z licznych grot. Aby zdławić w sobie starego, próżnego, ambitnego człowieka, nie golił się ani nie strzygł, pościł codziennie i biczował się, nie obcinał paznokci, nie nakrywał głowy. Codziennie bywał u dominikanów na Mszy świętej. Oddawał się modlitwie i rozważaniu Męki Pańskiej. Szatan dręczył go gwałtownymi pokusami aż do myśli o samobójstwie. W takich zmaganiach powstał szkic jego najważniejszego dzieła, jakim są Ćwiczenia duchowne. Formę ostateczną otrzymały one dopiero w 1540 roku. Były więc owocem 19 lat przemyśleń i kontemplacji.
Pragnąc nawiedzenia Ziemi Świętej i męczeństwa z rąk Turków, Ignacy zupełnie wyczerpany z sił, po prawie rocznym pobycie w Manrezie, przez Rzym i Wenecję udał się w pielgrzymkę. Żył z użebranych pieniędzy i czynionych po drodze przysług. W 1523 r. dotarł szczęśliwie do celu. Chciał tam pozostać do końca życia, dopiero w wyniku nalegań tamtejszego legata papieskiego wrócił do kraju. W drodze był dwukrotnie więziony pod zarzutem szpiegostwa. Po długiej podróży powrócił do Barcelony, gdzie przez dwa lata uczył się języka łacińskiego. Nie wstydził się zasiadać w ławie szkolnej z dziećmi, chociaż miał już wówczas 34 lata. Potem udał się do Alkala, by na tamtejszym uniwersytecie studiować filozofię. Wolny czas poświęcał nauczaniu prawd wiary prostych ludzi. Mieszkał w szpitalu i utrzymywał się za posługę oddawaną chorym.
Jego żebraczy strój i niezwykły tryb życia wzbudziły u niektórych nadgorliwców podejrzenie, czy przypadkiem Ignacy nie należy do sekty alumbrado, która w tym czasie niepokoiła w Hiszpanii władze kościelne. Dostał się nawet do więzienia, które było w posiadaniu Świętej Inkwizycji. Po uwolnieniu z niego podążył do Salamanki, by na tamtejszym uniwersytecie kontynuować swoje studia (1527). I tu inkwizycja go zauważyła - ponownie trafił do więzienia. Przykre przesłuchania zniósł z radością dla Pana Jezusa. Po uwolnieniu z więzienia, w którym był kilka tygodni, powrócił do Barcelony, a stąd udał się do Paryża (1528). Miał już wówczas 37 lat. Utrzymywał się znów z żebraniny. Dla uzbierania koniecznych opłat w wolnych miesiącach udał się w charakterze żebraka do Belgii i Anglii.

Na uniwersytecie paryskim Ignacy zapoznał się i zaprzyjaźnił z bł. Piotrem Faberem i ze św. Franciszkiem Ksawerym. Do ich trójki dołączyli niebawem Jakub Laynez, Alfons Salmeron, Mikołaj Bobadilla, Szymon Rodriguez i Hieronim Nadal. Wszyscy zebrali się rankiem 15 sierpnia 1534 roku w kapliczce na zboczu wzgórza Montmartre i tam w czasie Mszy świętej, odprawionej przez Piotra Fabera, który miesiąc wcześniej otrzymał święcenia kapłańskie, złożyli śluby ubóstwa, czystości oraz wierności Kościołowi, a zwłaszcza Ojcu Świętemu. W ten sposób powstał nowy zakon, zwany Towarzystwem Jezusowym.
Wszyscy skierowali swoje kroki do Wenecji, by stamtąd odpłynąć do Ziemi Świętej, nawracać niewiernych i z ich ręki ponieść śmierć męczeńską. Do pielgrzymki jednak nie doszło, gdyż Turcja prowadziła właśnie wojnę z Wenecją. Udali się więc do Rzymu, aby przedstawić się papieżowi i oddać się do jego dyspozycji. Paweł III przyjął ich życzliwie. Korzystając z jego zachęty, wszyscy przyjęli święcenia kapłańskie (1536), oddali się posłudze chorym w szpitalach i nauczaniu prawd wiary wśród dzieci. Papież polecił, by Ignacy nakreślił szkic konstytucji nowego zakonu. Ignacy uczynił to pod nazwą Formuła Instytutu. Papież po przejrzeniu jej zażądał, by napisać całe konstytucje. Po wielu przeszkodach Rzym zatwierdził je w 1540 roku.

Liczba członków Towarzystwa bardzo szybko rosła. Już w roku następnym (1541) św. Franciszek Ksawery został zaproszony do Indii. W tym samym czasie bł. Piotr Faber głosił słowo Boże w północnych Włoszech, w południowej Francji i w Hiszpanii. W roku 1541 zebrała się pierwsza kapituła generalna. Przełożonym generalnym jednogłośnie został wybrany Ignacy. W tym samym roku papież oddał jezuitom do dyspozycji kościół w Rzymie pw. Matki Bożej della Strada (Patronki w drodze). W roku 1542 jezuici założyli w Coimbrze (Portugalia) słynne kolegium, które miało się stać zawiązką uniwersytetu. W 1550 r. do zakonu zgłosił się sam wicekról Katalonii, książę Gandii, św. Franciszek Borgiasz.
Przez ostatnich 16 lat życia Ignacy był przykuty do swojego biurka i rzadko opuszczał progi domu generalnego swego zakonu, by być zawsze do dyspozycji duchowych synów. Nękany różnymi chorobami i dolegliwościami, 30 lipca 1556 roku zapowiedział swoją śmierć i poprosił o udzielenie mu odpustu papieskiego. Współbracia zdziwili się. Kiedy zaś przypuszczali, że mu jest lepiej, po wieczerzy odeszli od jego łoża. Gdy jednak powrócili dnia następnego, Ignacy był już w agonii i zmarł na ich rękach 31 lipca 1556 r.
Pozostawił po sobie 7 tysięcy listów, zawierających nieraz cenne pouczenia duchowe, Opowiadanie pielgrzyma oraz Dziennik duchowy - świadectwo mistyki ignacjańskiej. W ewolucji chrześcijańskiej duchowości szczególne znaczenie mają Konstytucje zakonu, w których zniósł obowiązek wspólnego odmawiania oficjum, przestrzegania reguły klasztornej, nakazując w zamian praktykowanie codziennej modlitwy myślnej, a liturgię wskazując jako źródło życia duchowego. Szczególnie obfity owoc wydają do dziś Ćwiczenia duchowe - pierwowzór rekolekcji. W swoim nauczaniu Ignacy przypominał, że człowiek musi dokonać pewnego wysiłku, aby współpracować z Bogiem.

Beatyfikacji Ignacego Loyoli dokonał papież Paweł V (w 1609 r.), a kanonizacji - Grzegorz XV (w 1623 r.). Św. Ignacy jest patronem trzech diecezji w kraju Basków; zakonu jezuitów; dzieci, matek oczekujących dziecka, kuszonych, skrupulantów, żołnierzy oraz uczestników rekolekcji - zarówno rekolektantów, jak i rekolekcjonistów. Jego relikwie spoczywają w rzymskim kościele di Gesu.

Zakon jezuitów odegrał szczególną rolę także w Polsce. Wydał między innymi takie postaci, jak: św. Stanisław Kostka i św. Andrzej Bobola - patroni Polski, św. Melchior Grodziecki oraz Jakub Wujek (tłumacz pierwszej drukowanej "Biblii" w Polsce), Piotr Skarga Pawęski (wybitny kaznodzieja), Maciej Sarbiewski (poeta zwany polskim Horacym), Franciszek Bohomolec (ojciec komedii polskiej), Adam Naruszewicz (biskup, historyk, poeta), Franciszek Kniaźnin (poeta), Jan Woronicz (arcybiskup, prymas Królestwa Polskiego, poeta), Grzegorz Piramowicz (sekretarz Komisji Edukacji Narodowej) i bł. Jan Beyzym (apostoł trędowatych na Madagaskarze).

W ikonografii św. Ignacy przedstawiany jest w sutannie i birecie lub w stroju liturgicznym z imieniem IHS na piersiach, niekiedy w stroju rycerskim i w szatach pielgrzyma. Jego atrybutami są: księga; globus, który popycha nogą; monogram Chrystusa - IHS; napis AMDG - Ad maiorem Dei gloriam - "Na większą chwałę Boga"; krucyfiks, łzy, serce w promieniach, smok, sztandar, zbroja.




 












































































































w: http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/07-31a.php3

17 października

Święty Ignacy Antiocheński, biskup i męczennik

 

Legenda głosi, że Ignacy był tym szczęśliwym dzieckiem, które kiedyś Chrystus postawił przed uczniami swoimi i rzekł: "Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży, jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje" (Mt 18, 1-5).
Nie wiemy nic o latach dziecięcych i młodzieńczych Ignacego. Spotykamy go dopiero jako trzeciego z kolei biskupa Antiochii (po św. Piotrze Apostole i św. Ewodiuszu). W czasie prześladowania za cesarza Trajana Ignacy został uwięziony i skazany na śmierć. Wysłano go pod eskortą żołnierzy do Rzymu, aby tam rzucić na pożarcie dzikim zwierzętom w czasie organizowanych właśnie igrzysk.
W czasie tej podróży Ignacy zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał na okręt. Korzystając z chwilowej przerwy, napisał 4 listy do gmin chrześcijańskich: w Efezie, Magnezji, w Trallach i w Rzymie. Wyszedł mu naprzeciw św. Polikarp z liczną delegacją, by uczcić w ten sposób bohatera. Polikarp dostarczył Ignacemu materiału do pisania i zobowiązał się odesłać jego listy do adresatów. Ignacy ukazał w tych listach Chrystusa jako prawdziwego Boga i człowieka, łączącego w sobie naturę Boską i ludzką; określił Kościół jako katolicki na oznaczenie całego ludu Bożego złączonego z Chrystusem w jeden organizm. Hierarchię Kościoła stanowią biskupi, prezbiterzy i diakoni. Biskupi reprezentują autorytet Boga Ojca, prezbiterzy stanowią grono apostolskie, a diakoni pełnią zadanie Chrystusa sługi. Według św. Ignacego, ten, kto ma wiarę, nadzieję i miłość, jest zjednoczony z Chrystusem Panem. Wiele szacunku okazał też biskup Antiochii Kościołowi, który jest w stolicy cesarstwa rzymskiego.
W swoich listach Ignacy wyraził żarliwość wiary oraz głęboki pokój serca wobec czekającego go męczeństwa. Listy te są ważnym dokumentem wiary pierwotnego Kościoła. W Godzinie Czytań we wspomnienie św. Ignacego czytamy jego znamienne słowa napisane do Rzymian, których prosił, aby nie starali się o uwolnienie go od męczeńskiej śmierci, której bardzo pragnął: "Pozwólcie mi się stać pożywieniem dla dzikich zwierząt, dzięki którym dojdę do Boga. Jestem Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się stać czystym chlebem Chrystusa. Proście za mną Chrystusa, abym za sprawą owych zwierząt stał się żertwą ofiarną dla Boga".
W Troadzie Ignacy musiał ponownie przesiąść się na inny okręt. Skorzystał z okazji, by napisać listy do Filadelfii, Smyrny i do św. Polikarpa. Z Troady dotarł do Neapolu, miasta w Macedonii (dzisiaj nosi ono nazwę Cavalla), a następnie musiał podążać pieszo pod eskortą do Filippi, Salonik i Dyrrachium. Tam dopiero wszyscy wsiedli na statek i dopłynęli do portu włoskiego, Brindisi. Stąd znowu pieszo szli drogą lądową aż do Rzymu. Dla osiemdziesięcioletniego starca cała ta podróż była prawdziwą katorgą.
Św. Ignacy, "Teoforos" (tzn. "niosący Boga") - jak przedstawia się w pismach - zginął śmiercią męczeńską na arenie w Rzymie, prawdopodobnie w Koloseum. Dzieje jego bohaterskiej śmierci opisali między innymi: św. Ireneusz, Orygenes, Euzebiusz z Cezarei, św. Polikarp, św. Jan Chryzostom i św. Hieronim. Przyjmuje się, że jego śmierć miała miejsce ok. roku 107. Chrześcijanie zebrali ze czcią pozostałe na arenie kości Męczennika, a potem przewieźli je do Antiochii. Wiemy o tym z mowy św. Jana Chryzostoma, poświęconej Ignacemu. Cesarz Teodozjusz II (+ 450) nakazał umieścić relikwie św. Ignacego w świątyni Fortuny, zamienionej na chrześcijańską. Trzecie przeniesienie relikwii odbyło się w roku 540, kiedy Chozroes, król perski, najechał na Palestynę i Syrię. Wreszcie relikwie powróciły do Rzymu, kiedy w VII w. Saraceni zajęli Syrię. Imię św. Ignacego wymieniane jest w Kanonie Rzymskim.

W ikonografii św. Ignacy ukazywany jest w szatach biskupich rytu wschodniego lub jako młody biskup z raną na piersi. Jego atrybutami są lew u stóp, symbol IHS na piersi Świętego.


 w: http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-17.php3

 
  Wszedłeś do e-Instytutu jako 536997 odwiedzający. Witaj. copyright by irs  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja