.
  Gentelmeni z piórami
 

Jak PiS i PO wydają miliony z budżetu


Agata Nowakowska, Dominika Wielowieyska
11.06.2013 , aktualizacja: 12.06.2013 13:07

...

Najwięcej z partyjnych kas poza pracownikami dostają fundacje i instytuty oraz zaprzyjaźnione agencje PR. Na dalszych pozycjach są też ciekawi ludzie, niektórzy związani z mediami. To zgodne z prawem

Cały tekst przeczytasz w "Polityce Ekstra".

Partie polityczne dostają z budżetu, czyli od podatników, miliony złotych. Kontrola społeczna nad ich wydawaniem jest słaba.

W Państwowej Komisji Wyborczej dostępne są wyciągi bankowe z partyjnych kont, ale na co konkretnie idą te ogromne sumy? W tle pojawiają się spółki zakładane przez zaprzyjaźnione z partiami osoby. Dziś pierwsza część dotycząca partyjnych finansów PO i PiS.

Platforma Obywatelska

PO dostała w zeszłym roku 18 mln zł dotacji. Najwięcej, bo 7 mln zł wydała na wynagrodzenia dla pracowników etatowych i współpracowników.



400 tys. zł od Platformy dostała w 2012 r.
fundacja Świat ma sens, założona m.in. przez Witolda Beresia, Krzysztofa Burnetko i Artura Więcka ''Barona''. - Jako fundacja tworzymy spore wydarzenia artystyczne i akcje społeczne, dla których szukamy źródeł finansowania. Były np. takie wydarzenia, w których działaliśmy wspólnie z Instytutem Obywatelskim, a które w części były finansowane przez Platformę - powiedział nam Witold Bereś. Co dokładnie fundacja robiła z PO, tego Bereś nie chce zdradzić, tłumacząc, że obowiązuje go zasada poufności. Krzysztof Burnetko, który też współpracuje z Instytutem Obywatelskim, deklaruje, że czasami pisze jakieś analizy, a dziś już nie jest związany z żadną gazetą.

Ok. 48 tys. zł zarobiła też na PO firma Bereś Baron Media Production. - Jako spółka Bereś i Baron wspieramy PO, doradzając medialnie i współpracując w tworzeniu wizerunku - mówi Bereś.

- To stała współpraca w ramach szeroko pojętego marketingu, takiego kulturowego, kształtującego pewne postawy Polaków - wyjaśnia skarbnik PO Łukasz Pawełek.

Inna fundacja,
Za Wolność Naszą i Waszą, dostała ponad 200 tys. zł, a zajmuje się ''programami z zakresu promowania zasad demokracji w Polsce i jej wschodnich sąsiadów''. W radzie fundacji są m.in. Kornel Morawiecki, radykalny opozycjonista z czasów PRL i założyciel Solidarności Walczącej, Stanisław Szuszkiewicz i Aleksander Milinkiewicz, działacze białoruskiej opozycji wobec Łukaszenki. Fundacja organizowała imprezy, np. festiwal niezależnej kultury białoruskiej.

Platforma zlecała też rozmaite projekty medialne i reklamowe. Zlecenia dostały m.in. firmy: 50 tys. zł
Cam Media, której jeden ze współwłaścicieli jest dobrym znajomym ministra transportu Sławomira Nowaka; 50 tys. zł DDB Pawła Kastorego i Szymona Gutkowskiego; ponad 1 mln zł dom mediowy Pan Media Western na kampanię telewizyjną, podczas której premier składał bożonarodzeniowe życzenia Polakom.

Sporo - 790 tys. zł - na Platformie zarobiła też ATM - firma produkująca programy telewizyjne i seriale (np. ''Świat według Kiepskich). Dostarczała spoty reklamowe i materiały filmowe. W zarządzie tej firmy zasiada
Maciej Grzywaczewski, szef telewizyjnej Jedynki w latach 2004-06.

PO wspierała też swojego byłego posła Roberta Węgrzyna, który wyleciał z PO za niewybredne żarty o lesbijkach. Była to suma rzędu 2 tys. zł.

Na sondaże partia Tuska wydała niewiele. Na ochronę nic, ale trudno się dziwić, czołowi politycy PO mają ochronę od państwa.

Ostatnio niektórzy politycy PO powrócili do starego pomysłu likwidacji finansowania partii z budżetu.

Dominika Wielowieyska broni dotacji dla partii politycznych: ''Skąd kasa na partie''


Co proponowała PO pięć lat temu

Prawo i Sprawiedliwość

PiS dostało w zeszłym roku niewiele mniej od Platformy - 17 mln zł subwencji z budżetu państwa. I tu najwięcej poszło na wynagrodzenia pracowników - 6,6 mln zł.



Partyjnymi finansami zarządza skarbnik PiS
Stanisław Kostrzewski wraz ze swoją siostrą księgową.

Kostrzewski to szara eminencja PiS. Kojarzona jest z nim fundacja Nowy Kierunek powstała w 2011 r. W jej radzie był Tomasz Pierzchalski, asystent Jarosława Kaczyńskiego i szef biura eurodeputowanych PiS. Prezesem został Bartłomiej Rajchert, także pracownik aparatu PiS i współpracownik Kostrzewskiego.

W zeszłym roku fundacja dostała od PiS co najmniej 500 tys. zł, a sam prezes tej fundacji - bezpośrednio od PiS - pensję rzędu kilku tysięcy złotych. Ponadto jeden przelew dla Rajcherta opiewał na 46 tys. zł.

Na co fundacja wydaje pieniądze? Na jej stronach internetowych czytamy, że wsparła dzieci z Gruzji i Afryki, polsko-węgierski koncert zespołu Karpatia czy wydanie książki Krzysztofa Wyszkowskiego ''Głową w mur''. (...)

Dużą pozycją w wydatkach PiS jest prezes Jarosław Kaczyński. Na jego ochronę partia zapłaciła firmie Grom Group w zeszłym roku ponad 1 mln zł. Kosztowna jest obsługa prawna jego procesów, ale według Kostrzewskiego to zgodne z prawem, bo prezes jest osobnym organem partii. (...)

Na partyjnej liście płac jest też powiązana z PiS
spółka Srebrna, która obsługuje centralę telefoniczną na Nowogrodzkiej i dostaje regularne wpłaty rzędu 2 tys. zł.

A ponadto:

* fundacja LUX Veritatis ojca Rydzyka: 20 tys. zł;

* Andrzej Urbański, b. działacz PC, były wiceprezydent Warszawy i prezes TVP: ok. 18 tys. zł;

* prof. Andrzej Zybertowicz z Torunia: kilka tysięcy złotych;

* Stanisław Janecki: ok. 40 tys. zł za obsługę PR i przygotowywanie opracowań dla posłów;

* Radio Wnet Krzysztofa Skowrońskiego, znanego dziennikarza niegdyś Trójki i Radia ZET: 140 tys. zł.

Janecki jako publicysta tygodnika ''Sieci'' nie informuje czytelników o tym, że pracuje także w PiS. Wcześniej mówił jednak publicznie, że dla tej partii nie pracuje. Skowroński mówi, że nie pamięta, za co jego radio wzięło pieniądze.

Cały tekst przeczytasz w "Polityce Ekstra".

w:
http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,133047,14083901,Jak_PiS_i_PO_wydaja_miliony_z_budzetu.html




Janecki odpowiada „Wyborczej”: „Ci, którzy robią sensację z tego, że ratowałem dziecko, są zwykłymi hienami i szmatami”

opublikowano: 12.06.2013

Fot. wPolityce.pl
 

„Gazeta Wyborcza” piórami niezawodnych Dominiki Wielowieyskiej i Agaty Nowakowskiej przygląda się pieniądzom wydawanym przez PiS i PO, m.in. na analizy eksperckie, think tanki etc.

Wśród zbrodniarzy współpracujących dziś bądź wcześniej z Prawem i Sprawiedliwością wymienia m.in. Stanisława Janeckiego.

W „GW” czytamy:

Stanisław Janecki: ok. 40 tys. zł za obsługę PR i przygotowywanie opracowań dla posłów.

(…) Janecki jako publicysta tygodnika „Sieci” nie informuje czytelników o tym, że pracuje także w PiS. Wcześniej mówił jednak publicznie, że dla tej partii nie pracuje.

Stanisław Janecki odniósł się do publikacji w „Gazecie” na Twitterze. Napisał:

Bardzo dziękuję tym, którzy pomogli mi zdobyć środki na leczenie córki, gdy w jednym roku wyrzucano mnie 4 razy z pracy w dziennikarstwie. Ci, którzy robią sensację z tego, że ratowałem dziecko są zwykłymi hienami i szmatami, ale nie życzę im, by spotkało ich to, co mnie. Szmaciarzom silącym się na nauki etyczne polecam lekturę kalendarza i odkrycie oczywistej rozbieżności czasowej w tym, co ich podnieca. Każdego, kto będzie mi wyrzucał, że nie pracując w dziennikarstwie zarabiałem na leczenie ciężko chorej córki nazwę sukinsynem i gnidą.

Dosadne słowa są uzasadnione.

Stanisław Janecki nie pracuje bowiem w PiS. Zarzut Wielowieyskiej i Nowakowskiej jest nieprawdziwy. Publicysta faktycznie przyjął zlecenie od Prawa i Sprawiedliwości – na, jak podkreśla, analizy eksperckie – w czasie, gdy przez blisko dwa lata nie był dziennikarzem, gdy nie publikował tekstów informacyjnych ani publicystycznych.

Co innego taki np. prof. Radosław Markowski, regularnie pracujący dla PO, o czym „Gazeta Wyborcza” chętnie go cytująca i wywiadująca nigdy nie wspomina.

Co innego Jacek Żakowski, regularnie publikujący w „GW” i jednocześnie tworzący analizy dla SLD. Tym „Wyborcza” też nie chce zawracać głowy swoim czytelnikom.

Warto dodać jeszcze, że tak chętna w analizowaniu partyjnych wydatków „Wyborcza” jakoś pomija fakt wydawania milionów – podkreślmy: MILIONÓW – przez instytucje i spółki obsadzone ludźmi Platformy na reklamy w tejże „Wyborczej”. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. M.in. w ostatnim wydaniu tygodnika „Sieci”.

Agora, wydawca „GW” jest w tak słabej kondycji (coraz słabszej), że publiczne pieniądze ratują jej życie. Tylko w 2012 r. spółka zanotowała 9 mln zł straty.

Bez kroplówki od władzy pacjent Agora zanotowałby w zeszłym roku dwukrotnie większą stratę. Nie ma więc co ryzykować – takiemu dobremu panu trzeba ssie odwdzięczyć i robić wszystko, by to on wciąż trzymał klucze do państwowego skarbca

- pisze Marek Pyza w artykule „Agora się kurczy”. Cały tekst w tygodniku. Znajdą w nim państwo również analizę Piotra Zaremby „W co gra Michnik” oraz rozmowę Andrzeja Rafała Potockiego z Tadeuszem M. Płużańskim „Dzieci komunizmu straszą faszyzmem”.

POLECAMY: Nowy numer tygodnika "Sieci" od poniedziałku w kioskach! Temat numeru: "W co gra Michnik? Dzieci komunizmu straszą nas faszyzmem." ZOBACZ OKŁADKĘ!

 

 

 

 

znp

w:
http://wpolityce.pl/artykuly/55629-janecki-odpowiada-wyborczej-ci-ktorzy-robia-sensacje-z-tego-ze-ratowalem-dziecko-sa-zwyklymi-hienami-i-szmatami






Niepokorne utrzymanki

Tomasz Lis
13.06.2013

Naprawdę wzruszyłem się czytając informacje o finansowaniu radia pana Skowrońskiego oraz pana redaktora Janeckiego z pieniędzy od PIS, czyli sponsorowaniu ich przez nas, podatników. I uśmiałem się. Niepokorni, niepodległościowcy i patrioci za pieniądze PIS-u robią dobrze prezesowi i robią wodę z mózgu ludziom. Mamy to czarno na białym.

 
  Wszedłeś do e-Instytutu jako 445235 odwiedzający. Witaj. copyright by irs  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja