Zastanów się, czy byłbyś gotów oddać życie za Polskę. Jak na to pytanie odpowiedziałbyś w sytuacji, gdy jakikolwiek konflikt jest tylko hipotetyczny. Kiedy nie ma szans na to, by cokolwiek nam zagrażało. A teraz pomyśl, czy byłbyś gotów oddać życie za Ojczyznę teraz?
Kiedy Rosja wprowadziła wojsko na Krym i nasz wschodni sąsiad jest zagrożony realnym konfliktem. Teraz, kiedy John McCain ostrzegł, że brak reakcji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej na rosyjską interwencję na Ukrainie, byłby precedensem, jaki Rosja mogłaby później wykorzystać do wprowadzenia swoich sił zbrojnych do Polski i Rumunii.
Sorry Polsko?
W 2008 roku GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" przeprowadziła sondaż, w którym aż 71 procent ankietowanych zadeklarowało gotowość oddania życia w obronie niepodległości Polski. Tylko 16 proc. z badanych osób odpowiedziało na to pytanie przecząco.
Na początku 2014 roku w "Rzeczpospolitej" ukazał się kolejny sondaż. W badaniu Homo Homini jedynie 19 proc. Polaków zadeklarowało, że oddałoby życie lub zdrowie za kraj, a 17 proc. powiedziało, że byłoby gotowych na poświęcenie majątku. Życia za Ojczyznę nie poświęciłoby 53 procent kobiet i 29 procent mężczyzn.
Teraz, w obliczu realnego konfliktu u naszych granic, przeprowadzono jeszcze jedno badanie. Tym razem przez MillwardBrown SA dla TVN24. W tym badaniu aż 49 proc. badanych nie zdecydowałoby się na oddanie życia dla Ojczyzny. "Zdecydowanie" gotowych poświęcić się ojczyźnie jest jedynie 17 proc. ankietowanych.
- Zaskakujące, że w ciągu tych kilku lat tak zmniejszył się odsetek odpowiedzi na "tak". Wynika to pewnie ze zmęczenia polityką w Polsce – kolejne afery i aferki, przeszkody dla przedsiębiorców i zwykły strach młodych przed przyszłością sprawiają, że państwo przestaje być dla ludzi wartością - powiedział w rozmowie z Onetem europoseł Paweł Kowal.
Dodał, że "nie znaczy to jednak, że w przypadku zagrożenia nie staną do obrony kraju". - Dla mnie ten sondaż to raczej badanie podejścia Polaków do państwa jako instytucji niż gotowości do walki za ojczyznę - dodał.
"Gdyby była wojna, byłabym spokojna (…). Po kanałach z karabinem nie biegałabym. Nie oddałabym ci Polsko ani jednej kropli krwi. Tylko nie każ mi wybierać, nie każ walczyć, nie każ ginąć, nie chciej Polsko mojej krwi. Lepszy żywy obywatel, niż martwy bohater" – śpiewa Maria Peszek w utworze "Sorry Polsko" pochodzącym z płyty "Jezus Maria Peszek".
Czy właśnie te słowa przyświecają Polakom? Czy mają rację ci, którzy twierdzą tak, jak Jarosław Kaczyński, że "są w Polsce celebryci, którzy mówią, że jeżeli zacznie się coś niebezpiecznego, to znikną z Polski"?
Podobne zdanie miał już Julian Tuwim, który w wierszu "Do prostego człowieka" wystosował podobny apel: "Gdy znów do murów klajstrem świeżym przylepiać zaczną obwieszczenia, gdy do »do ludności«, »do żołnierzy« na alarm czarny druk uderzy. I byle drab, i byle szczeniak w odwieczne kłamstwo ich uwierzy, że trzeba iść i z armat walić, mordować, grabić, truć i palić (…). Wiedz, że to bujda, granda zwykła, gdy ci wołają: »Broń na ramię!«, że im gdzieś nafta z ziemi sikła i obrodziła dolarami". Tuwim zachęcał do niebrania udziału w żadnym konflikcie.
Czy walczyłbyś za Ojczyznę?
W obliczu tego problemu zapytaliśmy użytkowników Onetu, czy walczyliby za Ojczyznę. Przeważająca liczba komentujących zdaje się zgadzać z opinią, jaka przeważa w ostatnich sondażach. "Oddać życie za ojczyznę? Za jaką ojczyznę się pytam? Za Polskę, którą rządzą dziwni ludzie – nigdy. Wolę iść pod rozbiór, co mi ta Polska dała? Nic, wszystko zabrała i tyle" – napisał "Antek".
"Rafał" napisał, że "wszyscy, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową i złożyli przysięgę, to raczej łaski nie robią, bo nikt ich z przysięgi nie zwolnił". "Poza tym nie zgadzam się, że ta Ojczyzna nic nam nie dała. Dała nam wykształcenie i pracę, bo jeśli ktoś chce to prace znajdzie, a to, że w pracy jesteśmy źle opłacani i traktowani, to poniekąd nasza wina, bo nie potrafimy wyegzekwować swoich praw. Może czas wyjść na ulice tak jak zrobili to Ukraińcy, a nie jęczeć tylko na forach?" – napisał w dyskusjach w Onecie.
"Politolog" napisał, że "za własną rodzinę i własny dom tak, ale za kraj nie!". "Za co mam walczyć? Za podatki z kosmosu? Brak bezpiecznej przyszłości? Brak normalnej emerytury? Brak świadczeń medycznych? Za to, że na każdym kroku państwo mnie okrada z czego tylko mam? Nigdy!" – zakończył swój wpis. Natychmiast odpowiedział mu "wkurzony", który zapytał: "A ta twoja rodzina i twój własny dom to gdzie niby jest? W kosmosie?".
Użytkownik "stary" napisał: "wychowano mnie w duchu patriotycznym". "Nie zawiodę nadziei moich pradziadów, dziadów i rodziców, którzy walczyli przeciw caratowi, Sowietom, Austriakom, Prusakom i hitlerowcom. Odbudowywali Polskę z gruzów po każdej z wojen. Tylko tchórz powie nie" – napisał w komentarzu, biorąc udział w dyskusji.
"Palak" napisał, że ma 65 lat i nie ma najmniejszej wątpliwości, że stanąłby do walki w jej obronie, mając pełną świadomość, że może stracić życie. "Dziwi mnie postawa młodych ludzi, którzy nie mają szacunku do ojczyzny, w której żyją, bo prezentując takie stanowisko, nie mają także szacunku do swojej osoby. A to już jest tragiczne dla nich osobiście. Z tego powodu mogę im tylko współczuć" - napisał.
"Odpowiedzialny starzec" napisał: "dla mojego kraju i narodu polskiego zrobię wszystko". "Weteranirak" dodał, że "każdy bez wyjątku ma konstytucyjny obowiązek bronić ojczyzny". "Jeżeli nie, to nie ma prawa nazywać się mężczyzną" - dodał.
Protesty pod rosyjskimi ambasadami
Od dnia, w którym pojawiły się pierwsze informacje o militarnych planach Władimira Putina, Polacy rozpoczęli protesty pod rosyjskimi ambasadami. W ostatnią sobotę związkowcy NSZZ "Solidarność" pikietowali pod ambasadą Rosji w Warszawie i jej konsulatem w Krakowie.
Demonstranci chcieli zwrócić uwagę na sytuację na Ukrainie, były też wyrazem solidarności z tym krajem. Na demonstracji pojawiły się transparenty z hasłami: "Putin łapy precz od Ukrainy", czy "Precz z Putinem".
Wygląda na to, że Polacy nie są chętni na włączenie się aktywnie w obronę przed ewentualną agresją ze strony innego kraju. Chętnie za to demonstrują, by pokazać swoje zdanie.
"Trzeba odbudować poczucie ofiarnego patriotyzmu i dumy z Polski"
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Krzysztofa Szczerskiego (PiS). - Z jednej strony myślę, że tak zadane pytanie o "poświęcenie się Ojczyźnie" może dla wielu osób brzmieć bardzo groźnie i powodować niechęć do pozytywnych odpowiedzi. Może to oznaczać poświęcenie się ostateczne, aż do śmierci, a każdy woli żyć niż myśleć o umieraniu? Ale to tylko cześć wytłumaczenia – powiedział w rozmowie z Onetem poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Dodał, że poważniejsze wydaje się coś innego. - Kolejne pokolenia wyrastają w świecie, w którym pojęcie obowiązku czy poświęcenia czegokolwiek dla sprawy, idei czy drugiego człowieka jest spychane na margines, niemodne, staroświeckie lub sprowadza się do tak trywialnych zachowań jak zbieranie pieniędzy raz do roku. Tymczasem pytanie o poświęcenie się dla Ojczyzny lub codzienne poświęcanie się dla kogoś to coś, co przerasta większość Polaków. Wolimy pozostawić to albo innym, którym za to płacimy (armia zawodowa) albo "nawiedzonym społecznikom" – podkreślił Szczerski.
Podkreślił, że "trzeba przede wszystkim odbudować w Polsce poczucie ofiarnego patriotyzmu dnia codziennego i dumy z Polski". - Wtedy działanie dla innych w czasach pokoju i poświęcenie dla Ojczyzny w momencie próby będzie oczywistym odruchem Polaka – podkreślił polityk.
"Od pokoleń musieliśmy krwią płacić za wolność"
Grzegorz Napieralski powiedział, że wyniki sondażowe to wcale nie tak mała liczba. - Nie pytamy o to, czy ktoś oddałby samochód, zrezygnowałby z wakacji, tylko pytamy o gotowość oddania życia. Jeśli 42 procent osób jest gotowych (lub raczej gotowych) to zrobić, to ten wynik nie jest wcale zły. Pamiętajmy, że dziś to sondaż dość abstrakcyjny, w warunkach realnego konfliktu dochodzą zupełnie inne emocje, chęć pomszczenia bliskich, walka z krzywdą, która nas spotkała, poczucie zagrożenia i wtedy ta liczba znacząco rośnie - powiedział poseł SLD.
Dodał, że "trudno nie zauważać różnic w sondażu z 2008 roku (zakładam, że tak samo realizowanego)". - Niestety jest tak, że coraz mniej utożsamiamy się z Polską, ostatnie lata budowy Polski demokratycznej, to prymat indywidualizmu i egoizmu. Ludzie mówią: nie obchodzi mnie co się dzieje u mojego sąsiada, jak żyje się w mojej okolicy, ważne jak ja się mam. Temu towarzyszy uzasadnione poczucie, że ze strony państwa nie można liczyć prawie na nic - u lekarza kolejka, w sądzie sprawa ciągnie się latami, policja nieskuteczna, bezrobocie olbrzymie, a na pomoc z urzędu pracy nie ma co liczyć, w praktyce więc prawie wszystko trzeba "załatwić" lub kupić - podkreślił w rozmowie z Onetem.
Zapytany, czy sam podjąłby taką walkę, powiedział, że należy "do pokolenia Polaków wychowanego na »Bagnet na broń«". - Przez lata szydzono z tego wychowania patriotycznego, może faktycznie było dość kołtuńskie, ale wiem, że mnie i większości moich rówieśników wszczepiono, że walka za Polskę, nie podlega dyskusji, od pokoleń musieliśmy krwią płacić za wolność, teraz szczęśliwie żyjemy w innych czasach, w najdłuższym okresie pokoju. Nie wierzę w wojnę i nie lubię pompatycznych deklaracji, ale jeśli pada takie pytanie, to odpowiedź brzmi: tak! - podkreślił Grzegorz Napieralski.
Biedroń: to w czasach pokoju dziwne pytanie
- Pytanie Polaków o to, czy walczyliby o Polskę jest w czasach pokoju dziwne. Gdy państwo nie jest w stanie zadbać o miejsca pracy, walczyć z wykluczeniem i biedą, gdy 2 mln naszych obywateli musiało wyjechać za chlebem poza kraj, nie można oczekiwać od społeczeństwa takich deklaracji - powiedział w rozmowie z Onetem poseł Twojego Ruchu Robert Biedroń.
Dodał, że "nowoczesny patriotyzm powinien opierać się na szacunku dla prawa, budowaniu więzi społecznych i obywatelskich, poszanowaniu wielokulturowości i wielowyznaniowości". - A tego mamy w Polsce deficyt. Stąd też deficyt postaw patriotycznych - podkreślił.
A co na to ustawa?
Czy zdanie Polaków będzie miało jakiekolwiek znaczenie, kiedy zaistnieje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju? Według ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP - nie.
Zgodnie z art. 55 ust. 2 i 3 tej ustawy w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa prezydent RP, na wniosek Rady Ministrów, określa w drodze rozporządzenia odwieszenie poboru.
W takim dokumencie zamieszcza się termin rozpoczęcia i okres trwania obowiązku odbywania zasadniczej służby wojskowej oraz przeszkolenia wojskowego przez absolwentów szkół wyższych, uwzględniając stopień zagrożenia państwa.
Zgodnie z art. 4 wspomnianej ustawy, powszechnemu obowiązkowi obrony podlegają wszyscy obywatele polscy zdolni ze względu na wiek i stan zdrowia do wykonywania tego obowiązku.
Co ważne, obywatel polski będący równocześnie obywatelem innego państwa nie podlega powszechnemu obowiązkowi obrony, jeżeli stale zamieszkuje poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej.
W powszechnej mobilizacji nie biorą osoby, które nie mogą w niej uczestniczyć ze względu na stan zdrowia. Oraz osoby wykonujące mandat senatora, posła lub radnego oraz zajmujące kierownicze stanowiska w państwie. Wezwania do armii mogą się spodziewać szeregowi w wieku od 18 do 50 lat, dla oficerów górny limit wieku jest wyższy o 10 lat.
(GK)