.
  prof. Legutko - smarkacze
 

Prof. Legutko musi przeprosić "smarkaczy". Jest wyrok Sądu Najwyższego

Jacek Harłukowicz
22.01.2014 
Prof. Ryszard Legutko będzie musiał przeprosić byłych już licealistów z Wrocławia za nazwanie ich "rozwydrzonymi smarkaczami" - uznał w środę Sąd Najwyższy. Wyrok kończy czteroletnią batalię, jaką przed sądami młodzi ludzie toczyli z eurodeputowanym PiS. Za każdym razem sądy to właśnie im przyznawały rację.
Rozprawa miała związek z debatą w sprawie obecności krzyży w klasach, jaką w 2009 r. zorganizowali w XIV LO jego uczniowie. Wcześniej w petycji przekazanej dyrekcji napisali m.in.: "Umieszczanie symboli religijnych w publicznej instytucji odbieramy jako przejaw faworyzowania przez szkołę konkretnego światopoglądu". Ich stanowisko nie spodobało się prof. Ryszardowi Legutce, byłemu ministrowi edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, dziś eurodeputowanemu PiS. Autorów petycji Legutko nazwał "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami", a samą debatę określił mianem "szczeniackiej zadymy".

Tymi określeniami poczuła się dotknięta dwójka uczniów, współautorów petycji i organizatorów debaty: Zuzanna Niemier i Tomasz Chabinka. W sądzie domagali się publicznych przeprosin i wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny. Profesor początkowo próbował chronić się za przysługującym mu z racji pełnionego mandatu w Parlamencie Europejskim immunitetem, sąd uznał jednak, że wypowiadając obraźliwe słowa, jeszcze eurodeputowanym nie był.

W prowadzonych postępowaniach sądy pierwszej i drugiej instancji dwukrotnie orzekały, że profesor przekroczył normy krytyki, a jego wypowiedzi pod adresem młodych ludzi miały charakter obraźliwy i mogły ich poniżyć.

- Ci młodzi ludzie wykazali się nadzwyczajną jak na swój wiek dojrzałością poglądów, a ich celem było wywołanie debaty publicznej - uzasadniał wyrok w pierwszej instancji prowadzący rozprawę sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. Zwrócił też uwagę, że nazwanie ich "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami" było tym bardziej niestosowne, że padło z ust wykładowcy akademickiego i byłego ministra edukacji, który powinien zdawać sobie sprawę z tego, że naturalne jest, iż młodzież w tym wieku poszukuje dróg rozwoju.

Profesor jednak nie odpuszczał. Od wyroku się odwołał, ale po raz kolejny przegrał. Wniósł więc o kasację wyroku do Sądu Najwyższego, uzasadniając, że jako autorzy petycji Niemier i Chabinka stali się de facto osobami publicznymi i jako takie powinni być odporni na najbardziej nawet ostrą krytykę. Sąd jednak po raz kolejny uznał, że byli licealiści mieli prawo czuć się opinią byłego ministra dotknięci.

- Odrzucił argumentację profesora, iż skarżący są osobami publicznymi, wykładając jednocześnie, że opinia, również ta wygłoszona na ich temat przez profesora, nie może w swojej istocie godzić w godność ani dezawuować drugiej osoby - mówi dr Adam Bodnar, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która przez cały okres sporu z prof. Legutką wspierała Zuzannę Niemier i Tomasza Chabinkę. - Ci młodzi ludzie udowodnili wszystkim, że również podczas debaty publicznej muszą być przestrzegane pewne normy zachowań.

Wyrok oznacza dla profesora konieczność zamieszczenia przeprosin za wypowiedziane słowa, a także uiszczenia wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny.

- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, szkoda jednak, że przez upór profesora cała sprawa trwała ponad cztery lata - powiedział "Wyborczej" Chabinka.
 
 
Zobacz także

Cały tekst: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,15316374,Prof__Legutko_musi_przeprosic__smarkaczy___Jest_wyrok.html#ixzz2rp0rZaYO





Skandaliczny wyrok. Prof. Ryszard Legutko skazany za nazwanie uczniów "rozwydrzonymi smarkaczami"

opublikowano: 18 kwietnia 2012 roku,

Krakowski sąd okręgowy uznał we wtorek, że europoseł i b. minister edukacji Ryszard Legutko powinien przeprosić dwójkę wrocławskich licealistów - autorów petycji o usunięcie symboli religijnych ze szkoły - za nazwanie ich "rozwydrzonymi smarkaczami".

Zdaniem sądu, Legutko ponad wszelką wątpliwość naruszył dobra osobiste powodów; jego wypowiedzi pod ich adresem były nadmierne i niestosowne, choć z racji wieku, doświadczenia i pozycji powinien był zachować powściągliwość i rozwagę.

Europoseł powinien zamieścić przeprosiny w "Gazecie Wrocławskiej" i "Gazecie Wyborczej". W treści powinien napisać, że bardzo przeprasza panią Zuzannę Niemier i pana Tomasza Chabinkę za użycie pod ich adresem w rozmowie z dziennikarzami obraźliwych słów o tym, że są "rozpuszczonymi smarkaczami", a ich działania "typową szczeniacką zadymą", oraz za nazwanie ich "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami". Europoseł powinien też wyrazić "szczere ubolewanie, że jego słowa naruszyły dobre imię i godność osobistą powodów" oraz zapłacić 5 tys. zł na cele społeczne.

Sprawa dotyczy petycji, którą w listopadzie 2009 roku ówcześni uczniowie klasy maturalnej XIV LO we Wrocławiu (obecnie studenci warszawskich uczelni) złożyli dyrektorowi szkoły z prośbą o usunięcie symboli religijnych z terenu placówki. Nawiązali do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że umieszczenie symboli religijnych jest naruszeniem wolności sumienia gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka.

W szkole odbyła się debata na ten temat, ale symbole religijne pozostały na swoich miejscach. Natomiast były minister edukacji, obecny europoseł z okręgu wrocławskiego prof. Ryszard Legutko w publicznych wypowiedziach nazwał uczniów "rozpuszczonymi smarkaczami", a ich działania "typową szczeniacką zadymą". Mówił też o "rozwydrzonych i rozpuszczonych przez rodziców smarkaczach".

Dwoje uczniów uznało, że doszło do naruszenia ich dóbr osobistych: dobrego imienia oraz godności osobistej poprzez publiczne określenie ich mianem "smarkaczy" oraz "szczeniaków", i pozwało Legutkę do sądu. W pozwie domagali się przeprosin na łamach dwóch gazet, w których europoseł wypowiadał się na ich temat, oraz wpłaty 5 tys. zł na cele społeczne.

Przed sądem europoseł wyjaśnił, że był oburzony sprawą petycji, o której dowiedział się od dziennikarzy. Działanie licealistów nazwał agresywnym, arbitralnym i bezprawnym. Wskazywał, że sprawa obecności krzyży w szkołach jest uregulowana rozporządzeniem MEN, więc było to działanie sprzeczne z prawem; ponadto wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lautsi przeciwko Włochom, na który powoływali się licealiści, dotyczył kraju z innym systemem prawnym. Jego pełnomocnik podnosił, że uczniowie stali się uczestnikami debaty publicznej, w której używa się ostrych sformułowań.

Uważaliśmy, że symbole światopoglądowe w szkole naruszają zasadę neutralności państwa.

- mówił przed sądem Chabinka. Jak wyjaśnił, słowa Legutki sprawiły mu przykrość, ponieważ uważał go za wybitną postać. Z kolei Niemier podkreśliła, że najbardziej uraził ją fakt, iż osoba, która nic o niej nie wie, wypowiada się o niej i jej rodzinie, z którą jest bardzo związana, w sposób lekceważący.

Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że petycja uczniów stanowiła przejaw wolności do wyrażania poglądów w debacie publicznej dotyczącej miejsca symboli religijnych w życiu publicznym. Stwierdził także, że materiał sprawy jednoznacznie wskazuje na "ponadprzeciętne i zasługujące na głęboką aprobatę" zaangażowanie powodów w życie publiczne; ich wrażliwość na społeczne problemy i dojrzałość poglądów.

Z tych przyczyn nie sposób ocenić spornych wypowiedzi pozwanego inaczej niż jako głęboko krzywdzące powodów, tym bardziej, że wypowiedziano je w sposób arbitralny, bez znajomości osób, ich poglądów i rzeczywistych motywów. Tym bardziej krzywdzące, że skierowane do młodzieży licealnej w okresie, kiedy kształtuje się jej postawa i światopogląd i w którym naturalne jest poszukiwanie przez nią dróg intelektualnego rozwoju i prezentowanie poglądów w ramach tych poszukiwań nawet w sposób skrajny.

- powiedział sąd.

Sędzia Andrzej Żelazowski podkreślił przy tym, że "poglądy te wypowiedział minister i europoseł, ceniony w świecie naukowym autorytet i wychowawca akademicki, którego wiek, doświadczenie i pozycja właśnie z tych powodów nakazywałaby powściągliwość i rozwagę". Wypowiedzi europosła nazwał nadmiernymi i niestosownymi. Stwierdził także, iż nie ma znaczenia, że powodowie, a zwłaszcza Niemier, byli związani z portalem racjonalista.pl, o czym pozwany i tak nie wiedział.

Strony nie stawiły się do sądu na ogłoszenie wyroku. Reprezentujący pozwanego europosła mec. Andrzej Kubas powiedział, że jego klient nie będzie zadowolony z wyroku i prawdopodobnie odwoła się od niego. Z kolei reprezentująca powodów pro bono mec. Anna-Maria Niżankowska-Horodecka wyraziła zadowolenie z wyroku, wskazując na konieczność liczenia się ze słowami w wypowiedziach publicznych.

Sprawa była objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Z radością przyjmujemy ten wyrok, ponieważ uważamy, że w tej sprawie doszło do naruszenia dóbr osobistych powodów. Cieszymy się, że sąd uznał, że słowa pozwanego były nadmierne i obraźliwe. To ważny wyrok, szczególnie, że mieliśmy do czynienia z inicjatywą obywatelską młodych ludzi, których działania nie mogły być powodem aż tak ostrych słów.

- powiedziała PAP Irmina Pacho z HFPC.

Wyrok nie jest prawomocny.

PAP

w: http://wpolityce.pl/wydarzenia/26838-skandaliczny-wyrok-prof-ryszard-legutko-skazany-za-nazwanie-uczniow-rozwydrzonymi-smarkaczami


Sąd przeciw Legutce. Skandaliczny wyrok

Dodano: 17.04.2012 [14:22]
Sąd przeciw Legutce. Skandaliczny wyrok - niezalezna.pl
foto: mgallolaw.com/ creativecommons.org/ licenses/by-sa/3.0/deed.en
Krakowski sąd okręgowy uznał, że europoseł i b. minister edukacji Ryszard Legutko powinien przeprosić dwójkę wrocławskich licealistów - autorów petycji o usunięcie symboli religijnych ze szkoły - za nazwanie ich "rozwydrzonymi smarkaczami".

Europoseł ma zamieścić przeprosiny w "Gazecie Wrocławskiej" i "Gazecie Wyborczej". W treści powinien napisać, że bardzo przeprasza panią Zuzannę Niemier i pana Tomasza Chabinkę za użycie pod ich adresem w rozmowie z dziennikarzami obraźliwych słów o tym, że są "rozpuszczonymi smarkaczami", a ich działania "typową szczeniacką zadymą", oraz za nazwanie ich "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami". Europoseł powinien też wyrazić "szczere ubolewanie, że jego słowa naruszyły dobre imię i godność osobistą powodów" oraz zapłacić 5 tys. zł na cele społeczne.

Sprawa dotyczy petycji, którą w listopadzie 2009 r. ówcześni uczniowie klasy maturalnej XIV LO we Wrocławiu (obecnie studenci warszawskich uczelni) złożyli dyrektorowi szkoły z prośbą o usunięcie symboli religijnych z terenu placówki. Nawiązali do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że umieszczenie symboli religijnych jest naruszeniem wolności sumienia gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka.

W szkole odbyła się debata na ten temat, ale symbole religijne pozostały na swoich miejscach. Natomiast były minister edukacji, obecny europoseł z okręgu wrocławskiego prof. Ryszard Legutko w publicznych wypowiedziach nazwał uczniów "rozpuszczonymi smarkaczami", a ich działania "typową szczeniacką zadymą". Mówił też o "rozwydrzonych i rozpuszczonych przez rodziców smarkaczach".

Dwoje uczniów uznało, że doszło do naruszenia ich dóbr osobistych: dobrego imienia oraz godności osobistej poprzez publiczne określenie ich mianem "smarkaczy" oraz "szczeniaków", i pozwało Legutkę do sądu. W pozwie domagali się przeprosin na łamach dwóch gazet, w których europoseł wypowiadał się na ich temat, oraz wpłaty 5 tys. zł na cele społeczne.

Początkowo europoseł zasłaniał się immunitetem, ale zdaniem sądu jego wypowiedzi nie mieściły się w zakresie sprawowania przez niego funkcji europosła. Przed sądem europoseł wyjaśnił, że był oburzony sprawą petycji, o której dowiedział się od dziennikarzy. Działanie licealistów nazwał agresywnym, arbitralnym i bezprawnym. Wskazywał, że sprawa obecności krzyży w szkołach jest uregulowana rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej, więc było to działanie sprzeczne z prawem; ponadto wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lautsi przeciwko Włochom, na który powoływali się licealiści, dotyczył kraju z innym systemem prawnym. Jego pełnomocnik podnosił, że uczniowie stali się uczestnikami debaty publicznej, w której używa się ostrych sformułowań.

Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że petycja uczniów stanowiła przejaw wolności do wyrażania poglądów w debacie publicznej dotyczącej miejsca symboli religijnych w życiu publicznym. Stwierdził także, że materiał sprawy jednoznacznie wskazuje na - uwaga - "ponadprzeciętne i zasługujące na głęboką aprobatę" (sic!) zaangażowanie powodów w życie publiczne, a także ich... wrażliwość na społeczne problemy i dojrzałość poglądów.

"Z tych przyczyn nie sposób ocenić spornych wypowiedzi pozwanego inaczej niż jako głęboko krzywdzące powodów, tym bardziej, że wypowiedziano je w sposób arbitralny, bez znajomości osób, ich poglądów i rzeczywistych motywów. Tym bardziej krzywdzące, że skierowane do młodzieży licealnej w okresie, kiedy kształtuje się jej postawa i światopogląd i w którym naturalne jest poszukiwanie przez nią dróg intelektualnego rozwoju i prezentowanie poglądów w ramach tych poszukiwań nawet w sposób skrajny" - powiedział sąd.

Strony nie stawiły się do sądu na ogłoszenie wyroku. Reprezentujący pozwanego europosła mec. Andrzej Kubas powiedział, że jego klient nie będzie zadowolony z wyroku i prawdopodobnie odwoła się od niego.





Autor: 
Olga Alehno
Źródło: 
Niezalezna.pl
Źródło: 
PAP

w: http://niezalezna.pl/26958-sad-przeciw-legutce-skandaliczny-wyrok


Były licealista skomentował wyrok w sprawie prof. Ryszarda Legutki

- Warto się było upo­mnieć o swoje. Udo­wod­ni­li­śmy, że czło­wiek z wy­so­ką po­zy­cją tak jak prof. Ry­szard Le­gut­ko nie może bez kon­se­kwen­cji ob­ra­żać in­nych ludzi - po­wie­dział w roz­mo­wie z "Ga­ze­tą Wy­bor­czą" były li­ce­ali­sta z XIV LO we Wro­cła­wiu, To­masz Cha­bin­ka. Sąd Naj­wyż­szy uznał wczo­raj, że były mi­ni­ster edu­ka­cji w rzą­dzie PiS bę­dzie mu­siał prze­pro­sić w pra­sie za na­zwa­nie uczniów "roz­wy­drzo­ny­mi smar­ka­cza­mi". Li­ce­ali­ści do­ma­ga­li się usu­nię­cia sym­bo­li re­li­gij­nych ze szko­ły.

 Ryszard Legutko Foto: Paweł Piotrowski / Agencja Gazeta

Sąd od­da­lił skar­gę ka­sa­cyj­ną eu­ro­po­sła PiS w spra­wie o na­ru­sze­nie dóbr oso­bi­stych li­ce­ali­stów. Le­gut­ko bę­dzie mu­siał też wpła­cić 5 tys. zł na cel spo­łecz­ny.

REKLAMA

- Szko­da tylko, że mu­sia­ło to trwać aż czte­ry lata. Innym uczniom chcę po­wie­dzieć: an­ga­żuj­cie się w dys­ku­sje o tym, co jest dla was naj­waż­niej­sze, nie bój­cie się kry­ty­ki - mówi w roz­mo­wie z "GW" To­masz Chra­bin­ka.

Spra­wa do­ty­czy­ła pe­ty­cji, którą w li­sto­pa­dzie 2009 roku ów­cze­śni ucznio­wie klasy ma­tu­ral­nej XIV LO we Wro­cła­wiu (obec­nie stu­den­ci war­szaw­skich uczel­ni) zło­ży­li do dy­rek­to­ra szko­ły z proś­bą o usu­nię­cie sym­bo­li re­li­gij­nych z pla­ców­ki. Na­wią­za­li do wy­ro­ku Eu­ro­pej­skie­go Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka, który uznał, że umiesz­cze­nie sym­bo­li re­li­gij­nych jest na­ru­sze­niem wol­no­ści su­mie­nia gwa­ran­to­wa­nej przez Eu­ro­pej­ską Kon­wen­cję Praw Czło­wie­ka.

W szko­le od­by­ła się de­ba­ta na ten temat, ale sym­bo­le re­li­gij­ne po­zo­sta­ły. Le­gut­ko, były mi­ni­ster edu­ka­cji, obec­ny eu­ro­po­seł PiS z okrę­gu wro­cław­skie­go, w pu­blicz­nych wy­po­wie­dziach na­zwał uczniów "roz­pusz­czo­ny­mi smar­ka­cza­mi", a ich dzia­ła­nia "ty­po­wą szcze­niac­ką za­dy­mą". Mówił też o "roz­wy­drzo­nych i roz­pusz­czo­nych przez ro­dzi­ców smar­ka­czach".

Dwoje uczniów uzna­ło, że do­szło do na­ru­sze­nia ich dóbr oso­bi­stych w po­sta­ci do­bre­go imie­nia oraz god­no­ści oso­bi­stej oraz więzi ro­dzin­nych i po­zwa­ło Le­gut­kę do sądu.

Po­cząt­ko­wo eu­ro­po­seł za­sła­niał się im­mu­ni­te­tem, ale zda­niem sądu jego wy­po­wie­dzi nie mie­ści­ły się w za­kre­sie spra­wo­wa­nia przez niego funk­cji eu­ro­po­sła. W efek­cie sąd pierw­szej in­stan­cji uznał, że Le­gut­ko ponad wszel­ką wąt­pli­wość na­ru­szył dobra oso­bi­ste po­wo­dów; jego wy­po­wie­dzi pod ich ad­re­sem były nad­mier­ne i nie­sto­sow­ne, choć z racji wieku, do­świad­cze­nia i po­zy­cji po­wi­nien był za­cho­wać po­wścią­gli­wość i roz­wa­gę.

Peł­no­moc­nik eu­ro­po­sła w ape­la­cji od wy­ro­ku pod­no­sił m.​in., że ucznio­wie "mieli swoje 5 minut w de­ba­cie pu­blicz­nej" i na kilka dni stali się oso­ba­mi pu­blicz­ny­mi, zatem wy­po­wie­dzi posła były upraw­nio­ne. Sąd Ape­la­cyj­ny nie po­dzie­lił jed­nak tych ar­gu­men­tów i od­da­lił ape­la­cję.

Wyrok ten po­twier­dził Sąd Naj­wyż­szy, od­da­la­jąc osta­tecz­nie skar­gę ka­sa­cyj­ną peł­no­moc­ni­ka Le­gut­ki (sygn. III CSK 123/13).

W uza­sad­nie­niu SN wska­zał, że bez żad­nych wąt­pli­wo­ści do­szło tu do na­ru­sze­nia dóbr oso­bi­stych. Pod­kre­ślił, że z racji sta­tu­su eu­ro­po­sła – pro­fe­so­ra wyż­szej uczel­ni, fi­lo­zo­fa, by­łe­go wy­so­kie­go funk­cjo­na­riu­sza pu­blicz­ne­go, opi­nie prze­zeń wy­gła­sza­ne mogły być uzna­ne za szcze­gól­ne krzyw­dzą­ce. Nie mogły być też trak­to­wa­ne jako wy­po­wie­dzi pod ad­re­sem osób pu­blicz­nych. - Po­wo­do­wie, przez to, że zło­ży­li pe­ty­cję, nie stali się oso­ba­mi pu­blicz­ny­mi. Poza tym wy­po­wie­dzi oce­nia­ją­ce mają znacz­nie szer­szy za­kres swo­bo­dy, mogą być nawet nie­spra­wie­dli­we, ale nie mogą pod­wa­żać do­bre­go imie­nia ani god­no­ści kry­ty­ko­wa­ne­go – po­wie­dzia­ła sę­dzia Anna Owcza­rek.

Sąd ne­ga­tyw­nie od­niósł się do opi­nii peł­no­moc­ni­ka eu­ro­po­sła, który wska­zy­wał, że jego głos był wy­po­wie­dzią w ra­mach de­ba­ty pu­blicz­nej. - Tu nie było de­ba­ty pu­blicz­nej, tylko we­wnętrz­ne wy­stą­pie­nie uczniów do dy­rek­cji szko­ły, które zo­sta­ło na­stęp­nie upu­blicz­nio­ne i sko­men­to­wa­ne w me­diach – po­wie­dzia­ła Owcza­rek. Wy­po­wie­dzi Le­gut­ki nie można po­trak­to­wać jako próby wy­wo­ła­nia de­ba­ty - do­da­ła. Zda­niem SN to było wręcz żą­da­nie jej za­nie­cha­nia.

Spra­wa była ob­ję­ta Pro­gra­mem Spraw Pre­ce­den­so­wych Hel­siń­skiej Fun­da­cji Praw Czło­wie­ka.

(jsch)



w: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/byly-licealista-skomentowal-wyrok-w-sprawie-prof-ryszarda-legutki/9nk5h



List otwarty do smarkaczy

Dodano: 27.01.2014 [10:41]

foto: GP
Drodzy smarkacze! Wróciłem do Polski i okazało się, że prof. Legutko został skazany z powodu pozwu przez Was złożonego. Nie spodobało Wam się, że skrytykował Waszą hucpę wokół ściągania krzyża ze ścian w szkole. Nie spodobało Wam się, że nazwał Was "rozwydrzonymi smarkaczami" i podaliście go do sądu. Moje stanowisko jest proste - niech sobie ludzie robią durne hucpy, niech mądrzejsi od nich je komentują.

W związku z tym z przyjemnością oświadczam:

Jesteście rozwydrzonymi smarkaczami. Nie tylko - jesteście do tego pajacami i szkodnikami. Których działalność przyczynia się do ograniczania wolności słowa.

Kochani smarkacze, weźcie sobie ten list do serca! Bo zawsze można zmądrzeć i przestać być rozwydrzonym smarkaczem, czego bardzo Wam życzę.

Za uwagę dziękuję. Wasz Dawid Wildstein

w: http://niezalezna.pl/51127-list-otwarty-do-smarkaczy

 
 
 
  Wszedłeś do e-Instytutu jako 510980 odwiedzający. Witaj. copyright by irs  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja