ostatnia aktualizacja 2015-03-09 18:10:37
,Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow broni podwładnych oskarżonych o zabójstwo Borysa Niemcowa. A Putin nagradza go medalem i tym samym okazuje, że ma do niego zaufanie.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Czeczeński przywódca bardzo pochlebnie wyraża się o ludziach, którzy są podejrzani o zamordowanie opozycyjnego polityka rosyjskiego. Według niego Zaur Dadajew, oskarżony o zorganizowanie i bezpośredni udział w zamachu pod murami Kremla, to człowiek głęboko wierzący, który "jak wszyscy muzułmanie był wstrząśnięty publikacjami francuskiego tygodnika 'Charlie Hebdo' i komentarzami popierającymi drukowanie karykatur", w tym opiniami Niemcowa na ten temat.
Przy tym Dadajew według Kadyrowa jest "wielkim patriotą Rosji", a jako "zastępca dowódcy batalionu w pułku 'Północ' czeczeńskiego MSW był jednym z najodważniejszych i najbardziej mężnych żołnierzy walczących z terrorystami".
Prezydent Czeczenii nazywa zamachowca "byłym funkcjonariuszem", który zwolnił się ze służby jakiś czas temu. Tymczasem siostra Dadajewa Tamara w wywiadzie dla telewizji Dożd' mówiła w niedzielę wyraźnie, że jej brat "służy już 11 lat w policji i stale bierze udział w trudnych operacjach".
W Rosji ta rozbieżność słów Kadyrowa i Dadajewej dziwić nie musi. Tu często funkcjonariusz przyłapany na przestępstwie okazuje się - według przełożonych - i byłym, i dawno zwolnionym.
Kadyrow mówi też bardzo pochlebnie - jako o dzielnym i odważnym żołnierzu - o innym funkcjonariuszu batalionu "Siewier", Biesłanie Szawanowie, który w sobotę wysadził się w powietrze, kiedy agenci FSB próbowali go aresztować.
Zaur Dadajew, jak twierdzą media moskiewskie, miał się przyznać do tego, że zorganizował zamach na Niemcowa i wziął w nim bezpośredni udział. Przy tym dziennikarze powołują się nie na słowa samego podejrzanego, ale na rzekomą opinię Natalii Musznikowej, sędzi, która wydała decyzję o jego aresztowaniu. Według niej motywem skłaniającym oficera podległej Kadyrowowi elitarnej jednostki do zabójstwa polityka miało być to, że Niemcow, broniąc karykaturzystów z "Charlie Hebdo", uraził jego uczucia religijne.
To akurat przypomina historię zamordowania w 1934 roku towarzysza i rywala Stalina Siergieja Kirowa. Tej zbrodni miał dokonać działający samotnie zazdrosny mąż kochanki zabitego, szybko osądzony i stracony. A potem zabójstwo stało się sygnałem do rozprawy z tysiącami funkcjonariuszy partyjnych, których Stalin kazał rozstrzeliwać za udział w zabiciu Kirowa.
W poniedziałek, jak podaje agencja informacyjna Rosbałt, w Czeczenii aresztowano jeszcze dwie osoby podejrzane o udział w zamachu na Niemcowa. Jedna z nich ma być też powiązana z siłowymi strukturami podporządkowanymi Kadyrowowi.
Prezydent Czeczenii znalazł się w trudnej sytuacji. To, że mordercami znanego opozycjonisty mogą się okazać jego "siłowicy", rzuca na niego głęboki cień. Z drugiej strony kaukaski przywódca nie może nie bronić członków bliskiego sobie klanu.
W trudnej sytuacji jest też Władimir Putin. Choć dysponuje w Rosji władzą nieograniczoną, ma w przypadku Kadyrowa za krótkie ręce. Czeczeński przywódca jest niezastąpionym gwarantem wciąż kruchego pokoju na Kaukazie dzięki temu, że potrafi twardą ręką trzymać do niedawna zbuntowaną przeciw Moskwie republikę. A pokój w Czeczenii jest największym i jedynym bezspornym sukcesem prezydenta Rosji w czasie półtorej dekady jego rządów.
Gdyby się okazało, że Kadyrow ma coś wspólnego z zamachem na Niemcowa, nawet gospodarzowi Kremla trudno byłoby mu się dobrać do skóry. Przywódca Czeczenii dysponuje znakomicie wyszkoloną 20-tysięczną armią, która teoretycznie podlega MSW Rosji, a w rzeczywistości jest lojalna tylko wobec swojego prezydenta.
Dlatego choć poniedziałek był w Rosji dniem wolnym od pracy, ogłoszono, że Putin odznaczył Kadyrowa Orderem Honoru "za sukcesy w pracy, aktywną działalność społeczną i wieloletnią sumienną pracę".
Rzecznik prezydenta Rosji wyjaśnił, że data ogłoszenia tej decyzji "jest przypadkowa". Ale to oczywista nieprawda. Putin, nadając akurat teraz wysokie odznaczenie swemu czeczeńskiemu faworytowi, wysyła sygnał, że wciąż uważa go za swojego człowieka.
w: http://wyborcza.pl/1,75477,17543918,Ludzie_Kadyrowa_oskarzeni__a_Putin_go_odznacza.html
Przy tym Dadajew według Kadyrowa jest "wielkim patriotą Rosji", a jako "zastępca dowódcy batalionu w pułku 'Północ' czeczeńskiego MSW był jednym z najodważniejszych i najbardziej mężnych żołnierzy walczących z terrorystami".
Prezydent Czeczenii nazywa zamachowca "byłym funkcjonariuszem", który zwolnił się ze służby jakiś czas temu. Tymczasem siostra Dadajewa Tamara w wywiadzie dla telewizji Dożd' mówiła w niedzielę wyraźnie, że jej brat "służy już 11 lat w policji i stale bierze udział w trudnych operacjach".
W Rosji ta rozbieżność słów Kadyrowa i Dadajewej dziwić nie musi. Tu często funkcjonariusz przyłapany na przestępstwie okazuje się - według przełożonych - i byłym, i dawno zwolnionym.
Kadyrow mówi też bardzo pochlebnie - jako o dzielnym i odważnym żołnierzu - o innym funkcjonariuszu batalionu "Siewier", Biesłanie Szawanowie, który w sobotę wysadził się w powietrze, kiedy agenci FSB próbowali go aresztować.
Zaur Dadajew, jak twierdzą media moskiewskie, miał się przyznać do tego, że zorganizował zamach na Niemcowa i wziął w nim bezpośredni udział. Przy tym dziennikarze powołują się nie na słowa samego podejrzanego, ale na rzekomą opinię Natalii Musznikowej, sędzi, która wydała decyzję o jego aresztowaniu. Według niej motywem skłaniającym oficera podległej Kadyrowowi elitarnej jednostki do zabójstwa polityka miało być to, że Niemcow, broniąc karykaturzystów z "Charlie Hebdo", uraził jego uczucia religijne.
To akurat przypomina historię zamordowania w 1934 roku towarzysza i rywala Stalina Siergieja Kirowa. Tej zbrodni miał dokonać działający samotnie zazdrosny mąż kochanki zabitego, szybko osądzony i stracony. A potem zabójstwo stało się sygnałem do rozprawy z tysiącami funkcjonariuszy partyjnych, których Stalin kazał rozstrzeliwać za udział w zabiciu Kirowa.
W poniedziałek, jak podaje agencja informacyjna Rosbałt, w Czeczenii aresztowano jeszcze dwie osoby podejrzane o udział w zamachu na Niemcowa. Jedna z nich ma być też powiązana z siłowymi strukturami podporządkowanymi Kadyrowowi.
Prezydent Czeczenii znalazł się w trudnej sytuacji. To, że mordercami znanego opozycjonisty mogą się okazać jego "siłowicy", rzuca na niego głęboki cień. Z drugiej strony kaukaski przywódca nie może nie bronić członków bliskiego sobie klanu.
W trudnej sytuacji jest też Władimir Putin. Choć dysponuje w Rosji władzą nieograniczoną, ma w przypadku Kadyrowa za krótkie ręce. Czeczeński przywódca jest niezastąpionym gwarantem wciąż kruchego pokoju na Kaukazie dzięki temu, że potrafi twardą ręką trzymać do niedawna zbuntowaną przeciw Moskwie republikę. A pokój w Czeczenii jest największym i jedynym bezspornym sukcesem prezydenta Rosji w czasie półtorej dekady jego rządów.
Gdyby się okazało, że Kadyrow ma coś wspólnego z zamachem na Niemcowa, nawet gospodarzowi Kremla trudno byłoby mu się dobrać do skóry. Przywódca Czeczenii dysponuje znakomicie wyszkoloną 20-tysięczną armią, która teoretycznie podlega MSW Rosji, a w rzeczywistości jest lojalna tylko wobec swojego prezydenta.
Dlatego choć poniedziałek był w Rosji dniem wolnym od pracy, ogłoszono, że Putin odznaczył Kadyrowa Orderem Honoru "za sukcesy w pracy, aktywną działalność społeczną i wieloletnią sumienną pracę".
Rzecznik prezydenta Rosji wyjaśnił, że data ogłoszenia tej decyzji "jest przypadkowa". Ale to oczywista nieprawda. Putin, nadając akurat teraz wysokie odznaczenie swemu czeczeńskiemu faworytowi, wysyła sygnał, że wciąż uważa go za swojego człowieka.
w: http://wyborcza.pl/1,75477,17543918,Ludzie_Kadyrowa_oskarzeni__a_Putin_go_odznacza.html