Naukowcy tłumaczą, dlaczego rozpadają się małżeństwa. To takie proste
14.10.2015 10:00
Od połowy ostatniego stulecia rozmawiamy i piszemy o związkach z perspektywy potrzeb i obowiązków. Co komu wolno, co kto musi i jak to poukładać, żebyś ty, czytelniczko, była szczęśliwa. I zapędziliśmy się w kozi róg. Tak pilnujemy swojego interesu, że przestajemy pilnować tego, co podstawowe
Jak pisze Emily Smith
w artykule w "The Atlantic", próbę czasu przechodzą tylko trzy z dziesięciu związków romantycznych. Dramatyczne statystyki rozwodowe już w latach 60. zainteresowały naukowców. Dziś możemy je sobie podsumować i zobaczyć, jak daleko odeszliśmy od podstaw w naszym rozumieniu i pielęgnowaniu związków. Wygląda na to, że jest coś, o czym zapominamy: to życzliwość.
Jedne z najciekawszych badań przeprowadziło dwóch psychologów John Gottman i Robert Levenson z Uniwersytetu w Waszyngtonie. W 1986 roku zbudowali Laboratorium Miłości, w którym obserwowali fizjologiczne reakcje ciała partnerów na swoją obecność. Odkryli wtedy, że w wieloletnich związkach pary mieszczą się w dwóch kategoriach, które nazwali "mistrzowie" i "katastrofy". Ci pierwsi podczas interakcji ze sobą pozostali spokojni, fizycznie zrównoważeni. Ci drudzy zaś nawet podczas pozornie niewinnej rozmowy o tym, jak im minął dzień, przechodzili do stanu "walki lub ucieczki", traktując obecność partnera jako zagrożenie i preludium do agresji. Cztery lata później Gottman stworzył inne warunki, podobne tym razem do pensjonatu, i zaprosił na obserwacje nowożeńców. Ci robili zwykłe rzeczy - jedli, spacerowali, oglądali filmy, czytali.
Po przejrzeniu danych Gottman odkrył, że w każdej parze pojawiają się liczne "zgłoszenia" o uwagę. Oto mąż zauważa, że szczygieł przeleciał przez ogród. Według Gottmana ta luźna obserwacja jest zaproszeniem do bliskości. Reakcja partnera lub partnerki na takie zaproszenie do wspólnego przeżywania jest kluczowa dla przewidzenia przyszłości ich związku. Pary, które na wzajemne zgłoszenia reagują uwagą, zainteresowaniem i wykorzystują je jako szansę do intymności, zostają razem. Pary, które ignorują swoje "zgłoszenia", zapraszają do związku frustrację, poczucie krzywdy i zaniedbania. W finale zwykle się rozstają. Na podstawie tego jednego wskaźnika Gottman twierdzi, że po obserwacji jakiejkolwiek pary jest w stanie szybko skwitować z dokładnością do 94 proc., czy związek przetrwa, czy nie.
To odkrycie pogłębiła psycholożka Shelly Gable. W 2006 roku przeprowadziła badanie nad dorosłymi parami, by sprawdzić, w jaki sposób reagują na swoje "dobre wiadomości". Odkryła, że większość reakcji można podzielić na cztery kategorie: pasywnie destruktywne, aktywnie destruktywne, pasywnie konstruktywne i aktywnie konstruktywne. Czyli jakie? Podaje taki przykład. Przychodzi kobieta i ogłasza partnerowi, że dostała się na wymarzone studia podyplomowe. Jego odpowiedź z kategorii pasywnie destruktywnej byłaby kompletnym zignorowaniem wieści i zmianą tematu. Pasywnie konstruktywna odpowiedź uznaje wieści, ale nie celebruje ich. "Fajnie" - powiedziałby partner, reagując w taki sposób, ale nie oderwałby wzroku od SMS-a pisanego do kumpla. Aktywnie destruktywna reakcja brzmiałaby mniej więcej tak: "Jesteś pewna, że podołasz takiej ilości nauki? No i ten koszt! To najdroższe studia w kraju. Nie wiem, czy to dobry pomysł". Aktywnie konstruktywna reakcja byłaby zaś entuzjastyczna. Coś w rodzaju: "Gratulacje! Ale cudownie. Kiedy się dowiedziałaś?!".
Reakcje w stylu aktywnie konstruktywnym dają partnerom szanse na intymność, na doświadczenie wspólnej chwili radości. W pojęciu Gottmana taka reakcja jest właśnie formą zwrócenia się do partnera w odpowiedzi na jego lub jej "zgłoszenie".
Oba badania podkreślają wartość, o której bardzo rzadko piszemy i mówimy w naszych rozważaniach o związkach. Wiele się sprowadza do podejścia, jakie partnerzy kultywują w swoich związkach. Ci, którzy pielęgnują życzliwość i hojność, zostają razem. Odwrotnie jest, gdy jakości poddawane rozwojowi to pogarda, krytycyzm i wrogość.
"Mistrzowie mają nawyk umysłowy - tłumaczy Gottman. - Skanują otoczenie w poszukiwaniu tego, co mogą docenić i za co by mogli podziękować. Katastrofy skanują w poszukiwaniu błędów swoich partnerów".
Pogarda jest najsilniejszym czynnikiem niszczącym związki. Ci, którzy są skoncentrowani na krytykowaniu partnerów, przeoczają aż 50 proc. pozytywnych czynności wykonanych przez partnera. Widzą za to rzeczy negatywne, nawet tam, gdzie ich nie ma. Ci, którzy ignorują swojego partnera albo reagują na niego/nią minimalnie, sprawiają, że ta druga osoba czuje się niewidzialna i bezwartościowa. A ci, którzy krytykują i traktują partnera z pogardą, nie tylko zabijają w związku miłość, ale również obniżają zdolności partnera do zwalczania wirusów i nowotworów.
Życzliwość zatem skleja ludzi ze sobą. Inne badania dowodzą, że życzliwość (wraz ze stabilnością emocjonalną) jest najważniejszym czynnikiem zapowiadającym długotrwałość związku i poczucie jego spełnienia. Sprawia, że druga osoba czuje się zaopiekowana, zrozumiana i doceniona. "Spośród wielu przyczyn niepowodzenia związku romantycznego siłą napędową stojącą za rozstaniem jest rozpad życzliwości" konkluduje autorka tekstu w "The Atlanic".
Pora na powrót do podstaw. Nawet jeśli w związku jest równość, dopasowanie seksualne i komfort, nie ma miłości bez życzliwości.
w:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,115167,19020443,naukowcy-tlumacza-dlaczego-rozpadaja-sie-malzenstwa-to-takie.html?disableRedirects=true