"Psychologowie - wrogowie ludzkości" - mamrocze mój kolega, psychiatra, po rozmowie z nowym pacjentem. I zgadzam się z nim. Ponieważ w jednym z moich miejsc pracy - szpitalu psychiatrycznym - można po mnie poznać - moje serce krwawi.
Przez wiele lat, we wczesnych stadiach choroby, większość moich pacjentów przeszła przez poradnictwo psychologiczne, kursy, grupy, szkolenia. Uczono ich jak "cieszyć się życiem" i jak "pozbyć się niepotrzebnych lęków i niepokojów". A ich choroba, w międzyczasie, postępowała. Nawet wiodące grupy lub psychologowie konsultingowi nie spostrzegali, że mieli do czynienia z osobą chorą psychicznie. Problem osób z chorobą psychiczną jest to, że one same z siebie nie rozumieją, co się z nimi dzieje. Człowiek ma wrażenie, że coś z nim "nie tak" i zaczyna szukać pomocy. Po czasach radzieckich słowo "psychiatria" jest przerażające, więc często wolą iść do psychologa. Cały horror, że dla psychologa obszar chorobowy nie jest znany, a symptomy bywają różne. Zatem ludzie są tylko uspokajani, żeby nie reagowali na objawy, utwierdzani w swojej postawie (poddać się lekarzowi - nie, psychologowi - tak). Pochodzę „z psychologów”, ale dzisiaj polubię Pawlika Morozowa (Pawlik Morozow – dziecko idol stalinowski, które zdradziło własnych rodziców, przypis tłum.) i sprzeciwię się Alma Mater. Jak partyzantka, podważę autorytet, a uczynię to profesjonalnie. Mam takie prawo. Bo wiem, jakie są prawdziwe wymiary niższości edukacji psychologicznej, konsekwencje tego zjawiska i jego rozmiar.
Wiele lat temu, po ukończeniu studiów dostałam pracę w centrum klinicznej psychoterapii. Wokół wszyscy byli lekarzami, psychiatrami, psychoterapeutami. Przed przystąpieniem do pracy w centrum, byłam zaproszona do obserwacji wizyt. I już na tym etapie widoczne dla mnie były pomyłki. Kobieta przyprowadziła synka 6-letniego. Skarżyła się, że dziecko jest niespokojne "jakby miała szydło w tyłku.” Psychoterapeuta, zamiast dążyć do zrozumienia atmosfery w rodzinie, zadawania pytań na temat jak przebiegała dotychczasowa relacja z dzieckiem, jak chłopiec je i jak śpi... niezwłocznie posłała dziecko na badanie elektroencefalograficzne. Tam wyjaśniono: "To jest ciśnienie śródczaszkowe. Musimy leczyć przyczynę, nie można zrobić psychoterapii." A potem dano mały wykład, o ciele duchowym innym niż dusza, które może zachorować i to wpływa na choroby, co następnie wpływa na psychikę. Osoby z chorobami tarczycy stają się drażliwe, wówczas przychodzą do psychologa. A słowo "leniwy" często obecnie jest zastępowane słowem „apatia”. Przyczyn pewnego objawu może być kilkanaście. W tych przypadkach nie jest leczona choroba podstawowa, zatem praca z psychologiem lub psychoterapeutą nie ma sensu. Choroba nie minie.
Dość szybko zdałem sobie sprawę, że psychologowie posiadają dziwny zestaw powierzchownej, rozproszonej, w dużej mierze nieaktualnej wiedzy i wiele, wiele prymitywnych schematów i frazesów. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że oni nic nie mogą. Ten, kogo dopuszczają do usług mechanika samochodowego, absolwent szkoły zawodowej, nie tylko wie, gdzie jest silnik samochodu, a gdzie gaźnik, itp., ale także wie, jak to naprawić. Baletnica po szkole baletowej potrafi tańczyć. A co oni wiedzą, psychologowie? Do jakiego rodzaju pracy są szkoleni?
Nasza rosyjska „szkoła” psychologiczna była sławna, kiedy angażowała się w działalność naukową. Fakultety psychologiczne pierwotnie były przeznaczone do szkolenia naukowców. Ale w nauce jest dziś niewielu, może dlatego, że nie można za to wyżyć. Większość idzie do pracy z ludźmi indywidualnie lub z grupami. A to wymaga zasadniczo innego zestawu wiedzy zawodowej i innego poziomu odpowiedzialności. Po studiach, co było wiele lat temu, uświadomiłem sobie, że muszę uczyć się na nowo, wówczas poprosiłam o pomoc. Miałam ten rozum, aby opamiętać się w pewnym punkcie, stanąć i zastanowić się. Minęło sporo czasu, zanim minęło mi paskudne uczucie bezsilności. Mówię dzisiaj: "Wiem, potrafię, I can", choć nie otrzymałam tego w wykształceniu, a mimo to …
Uczyłam się w czasach sowieckich. Z biegiem lat nie utworzył się niestety wyraźny wymóg - że to a to powinien wiedzieć i umieć psycholog. Nie istnieje ustalone pojęcie norm moralnych i etycznych, więc zasadniczo nie ma podstaw aby "coś złego" powiedzieć o psychologu. Program szkolenia dla psychologów, w rzeczywistości, nie uległ zmianie, choć czasy się zmieniły. Po restrukturyzacji zapotrzebowanie na specjalistów w tym profilu wzrosło dramatycznie. Dziś niemal każdy może studiować, a oprócz tego mamy ogromną ilość różnorodnych kursów. I coraz większy problem z jakby "kastami" "ludziowiedów" i "duszolubów" których cecha pozostaje taka sama - niekompetencja i nieodpowiedzialność. Dla tego ta ważna jest nauka psychologii, która daje wiele dobrego potomstwa, ma też niestety pecha do swoich złych dzieci, niewykształconych i bardzo bezczelnych "Córek", które niszczą dobrą psychologię i nie są godne nosić miana jej dzieci. Nazywają siebie bezpodstawnie psychologami i ich opinie to jedynie nieważne przypuszczenia.
W psychologii istnieje autentyczna wiedza, która została sprawdzona w badaniach naukowych, i istnieje wiele sfabrykowanych teorii. Te mity to jakby podrzucone jaskółcze jajo. Jak często czuję się zażenowana i zawstydzona, gdy słyszę uwagi i zalecenia psychologów w telewizji, lub kiedy natykam się na głupawe felietony kolegów. Skąd się one biorą? Oto przykład dobrze znany wszystkim: "dziecko wychowywane przez matkę jest skazane na problemy." Ale nie ma takich danych. Poważnych badań na ten temat nie było! W końcu pół świata wzrastało w niepełnych rodzinach, ponieważ każdy wiek może pochwalić się paroma wojnami. By the way, drugiej strony, czy można powiedzieć, że w pełnych rodzinach wszystko zawsze szło bez problemów? Jednocześnie popularność usług psychologicznych nadal rośnie. Jakby za czasów konkwistadorów 500 lat temu, kiedy miał miejsce podbój Ameryki, niedokształceni psycholodzy rzucili się na podbój rynku, aby się urządzić. Najciekawsze jest to, że wśród nich są ludzie, którzy są porządni, szczerzy, mają pobożne motywacje, chcą pomóc ... Szkoda, że większość nie ma kompetencji. Trudno wyobrazić sobie stronę gazety lub czasopisma bez psychologa. Doradzają w radio, w audycjach telewizyjnych. Większość z tzw. „talk shows”, zredukowana jest do naśladowania niewłaściwej pomocy psychologicznej. Jest wielka różnorodność treningów psychologicznych, kursów i konsultacji, gdzie znajdziecie wielkie porady: "Jak żyć bez konfliktów wewnętrznych" (myślę, że zwyczajne - wystarczy tylko stracić sumienia), "Jak pokochać siebie" (och, chyba nie chodzi o masturbację).
(...)
Jaka jest obfitość treningu psychologicznego! Badanie głębi nie posiada dna i nie zamierza posiadać. Jest jeszcze jeden cel - pieniądze. Dlatego uczestniczyć w nich może 30, 50, lub co najmniej sto osób. Zdradzę tajemnicę zawodową - grupa nie może mieć więcej niż 12-15 osób. Praca z psychiką oraz zyskowność – nie idą ze sobą w parze. Jednak ludzie kochają szkolenia, ich kolekcjonowanie nie jest lepsze od miękkich narkotyków. Życie się nie zmienia, ale my szybko uzyskaliśmy iluzję rozwiązywania problemów. I mieliśmy jak spędzić wolny czas. Nie jest jednak jasne, co robi psychologia - cóż oznacza ta "nauka o duszy"? Jakiej duszy! Handel "szczęściem" wśród psychologów nie jest lepszy od czarownictwa. Nic dziwnego, że największe zapotrzebowanie jest na szkolenia, w którym uczestniczą ludzie którym się "nie udało". Wówczas przemawia do nas mężczyzna, który jest inteligentny, utalentowany, wysokiej klasy i to jest dla nas na oczywiste w każdym aspekcie. Lecz sukces – czym on w istocie jest? Czyż nie oznacza umysłu, talentu, profesjonalizmu? - Czy oznacza on tylko "koszenie" kasy?
Najgorsze jest to, że w naszym kraju do prowadzenia treningów psychologicznych, nie jest wymagana żadna specjalna wiedza. Okazało się, że jest to wspaniała strefa dla tych co chcą pracować na podstawie własnych fikcji, fantazji, intuicji i doświadczeń życiowych. W stomatologii, była by, jak sądzę taka "jazda" nie jest możliwa, ale w psychologii może mieć miejsce. Dlatego też mamy takie "samorodki" w psychologii. W jednym z psychologicznych towarzyskich „getto”, stanąłem przed takim "Maestro". Na okładkach jego książek widnieje napis "znany psycholog", "autor licznych publikacji, twórca unikalnej techniki"."Po 5 minutach rozmowy okazało się, że wujek nie wie podstawowych rzeczy, że jego wykształcenie jest zupełnie czymś innym, a przez wszystkie lata jego aktywnej działalności "psychologicznej", nie miał wiedzy o psychologii, ani nawet nie próbował jej nabywać. W szpitalu psychiatrycznym, gdzie pracuję, jeden na pięciu uczestniczył w jakimś treningu. Szkolenia te poruszają emocje, które dla psychiki wielu ludzi są niepożądane i niebezpieczne. Starałam się to mu wytłumaczyć. Nie był zakłopotany, nawet go to nie interesowało. Uniósł swoje puste oczy na mnie i spokojnie powiedział: "Jeśli płacą – niech się kręci” dosłownie: „pay - Let Go." Życzę temu panu, aby się udał do zabójców. Chociaż tyle, ile on ma z psychologii, zabójcy nie zarabiają. To on jest człowiekiem sukcesu!
Prawdopodobnie taka moja krytyka nie należy się całemu rynkowi usług psychologicznych. Oczywiście, są też doskonałe, prowadzone przez kompetentnych profesjonalistów, którzy są odpowiedzialni za swoją pracę. Kiedy na nie natrafię, jestem mile zaskoczona i staję się ich zwolenniczką. Przygnębia mnie tylko, że tak rzadko mi się to zdarza...
***
Nie, nie zamierzam w żaden sposób działać jako sędzia czy zbawca ludzkości. Niemniej dla mnie ważny jest każdy przypadek ignorancji i nieodpowiedzialności. W naszym szpitalu jest młoda kobieta. Hospitalizowana, ponieważ spaliła sobie gardło - na skutek nieudanego
samobójstwa. A na długo przed tym udawała się do „takich i owakich ośrodków szkoleniowych..”. Jej matka wprowadziła mnie w konsternację: "Ależ ona zawsze udawała się na badania psychologiczne. Czy coś robiliśmy źle? "... I co miałam jej odpowiedzieć?
Dr Eugenia Bielakowa (Евгения Белякова) Rosjanka, reżyser teatralny i psycholog kliniczny, autorka bloga „z notatek terapeuty”
link do wpisu http://impressionante.livejournal.com/20750.html
w: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ostroznie,_psycholog__22322