Nadszedł czas na recenzję literatury. Najpierw na tapetę weźmiemy „Sapera” Renaty Knez i Wojciecha Słoniny. Słynny, przynajmniej w Małopolsce, program profilaktyczny. Rzecz dotyczyć będzie samego podręcznika. Już we wprowadzeniu widać, że utrzymany jest „w duchu” nowoczesnej profilaktyki – wzmacniania czynników chroniących i redukcji czynników ryzyka. Podręcznik ma pomóc nauczycielowi „rozminować agresję w klasie”. Myślę sobie, że rzeczywiście może pomóc. Opisanych jest w nim szereg warsztatów tworzących wspólną całość, opartych na pobycie na wyspie agresiji. Takie oddalenie do metaforycznej przestrzeni dobrze ubezpiecza grupę, w której działania „wprost” mogą wywołać opór. Proponowana kolejność warsztatów jest bardzo sensowna, widać w takim układzie pomysł. Książka godna polecenia, z małym zastrzeżeniem, o którym na końcu.
Drugą opisywaną pozycją jest dzieło Susanny Palomares i Dianne Schiling: „Jak sobie radzić z dręczycielem„. Rozmiar książki (duży format, przy stosunkowo niewielkiej ilości kartek) średnio zachęca, ale wynika to z „zawierania” dużej ilości kart pracy do kserowania. Jest to książka skierowana do nauczycieli, pedagogów, w ciekawy i prosty sposób odnoszący się do zjawiska opisanego w tytule. Zaczyna się od podstaw: dobrego zdefiniowania tego, czym jest dręczenie. Zauważyłem, że nauczyciele dość słabo różnicują różne zjawiska związane z agresją, na przykład odróżnienie kozła ofiarnego od osoby odrzucanej, albo opozycjonisty przychodzi im dość trudno. Zawiera sporo ćwiczeń i dobrych materiałów do pracy. Polecam. Z uwagą tą samą, co do poprzedniej książki, która poniżej.
Obie opisywane powyżej pozycje, choć w różny sposób, należą do kategorii: książki zawierające „ćwiczenia na”. Komunikację, integrację, agresję etc. Trzeba podchodzić z dużym dystansem do tego typu publikacji, gdyż bezrefleksyjne używanie wymyślonych przez kogoś ćwiczeń czasem przypomina „dawanie małpie brzytwy” jak powiada mój nauczyciel zawodu trenera. Przykład z książki o dręczycielu: w czasie omawiania zagadnienia dręczenia proponowane jest, aby zadać młodzieży pytanie: kto z was był dręczony. W odpowiednich warunkach w klasie: bliskości, bezpieczeństwa, podniesienie ręki może dać poczucie, że nie jestem sam. Inni też tego doświadczali. I robi się lepiej. Ale może również spowodować, że po pierwsze uaktywni się (jeśli jeszcze tak się nie stało) czyjaś trauma, z którą nikt potem nic nie zrobi. Ofiara może zostać wyszydzona, co jeszcze bardziej utwierdzi ją w tej roli. I zamiast pomóc – zaszkodzimy. Ważne w tym konkretnym przypadku jest to, czy w tej klasie jest ktoś dręczony, czy są dręczyciele, którzy mogą się poczuć zagrożeni i zaatakować. Słowem – pytanie, czy poziom oddziaływań profilaktycznych jest adekwatny do grupy.
To nie jedyny problem, który może się pojawić w przypadku stosowania gotowców. W naszym ćwiczeniu, nauczyciel z jakiegoś powodu je przeprowadza. Sam ten fakt, że przyszło mu ono do głowy, może świadczyć o istnieniu jakiegoś problemu w jego klasie. Przy prowadzeniu zajęć treściowo odnoszących się do agresji, trener, nauczyciel, jest w grupie, w której agresja zaczyna być „żywa”. Pojawiają się emocje: strach, złość, osamotnienie, chęć buntu, ucieczki etc. To nie są przyjemne emocje. Uaktywniają się przeniesienia, zwłaszcza ekranowane na nauczyciela. W takich warunkach, trzeba mieć dobrze poukładane własne emocje, tak, aby samemu nie stać się agresorem, albo ofiarą, świadkiem przemocy, który nic nie robi. Wymaga to odpowiedniego przygotowania siebie, jako narzędzia pracy – terapii własnej, dobrego kursu trenerskiego, który dodatkowo dawałby narzędzia do rozumienia, co w danej grupie może spowodować taki czy inny sposób doboru do grup, konsumpcji doświadczenia etc.
Przyznam się Wam, że sam dosyć rzadko czytuję takie „gotowce”. Wolę wymyślić sobie sam. Pozwala to na zrobienie ćwiczenia potrzebnego danej grupie, a nie na dopasowywanie grupy „do ćwiczenia”, co często kończy się narzekaniem, że ta grupa była jakaś dziwna, bo coś nie poszło. To nie grupa, a trener jest dziwny, jeśli używa narzędzi, których nie rozumie.
w: http://dobreszkolenia.blog.onet.pl/2009/01/13/agresywna-literatura/