„Teoria queer” to ważny nurt genderyzmu – mówi ekspert. Jak to się ma do zapewnień rzecznika ds. równości?
Dziś trzecia, ostatnia część zatytułowana: "„Teoria queer” to ważny nurt genderyzmu – mówi ekspert. Jak to się ma do zapewnień rzecznika ds. równości?", cyklu o gender pt. "Genderyzm jako państwowa ideologia w rządowych szkoleniach". Zapraszamy do dyskusji!
„Teoria queer stanowi obecnie ważny nurt studiów genderowych. Zawdzięcza swe narodziny głównie studiom gejowskim, lesbijskim, jak i feministycznym.” – stwierdza dr Maciej Duda, członek Pracowni Krytyki Feministycznej i wykładowca w ramach Gender Studies na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i Podyplomowego studium Gender mainstreaming przy Instytucie Badań Naukowych PAN Warszawa. Wg wyjaśnień dr Dudy ‘queer’ znaczy przede wszystkim ‘lesbijski’, ‘gejowski’, ‘homoseksualny’ (czy generalnie ‘nie-heteroseksualny’, ‘nie-heteronormatywny’), zaś teoria queer stanowi „krytykę wszelkich tożsamości płciowych i seksualnych, które uważa się za naturalne czy normalne, […] jest krytyką tożsamości normatywnych… Ideologia środowisk LGBTQ (queeryzm) stanowi więc ważną część genderyzmu.
Całkowicie przeczy to niedawnym zapewnieniom Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, pani Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, zawartych w „Oświadczeniu w sprawie nieprawdziwych interpretacji pojęcia gender”. Zapoznajmy się zatem z tym co ekspert pisze o „ważnym nurcie genderyzmu”. Przede wszystkim informuje nas, że słowo ‘queer’ (ang. queer = dziwny, dziwaczny), początkowo obraźliwe straciło jednak obecnie ten charater i we współczesnej angielszczyźnie… znaczy przede wszystkim ‘lesbijski’, ‘gejowski’, ‘homoseksualny’ (czy generalnie ‘nie-heteroseksualny’, ‘nie-heteronormatywny’)…Obecnie ‘queer’ nie można utożsamić ani z homoseksualizmem ani z biseksualizmem, lecz z wszelkimi nienormatywnymi tożsamościami i zachowaniami seksualnymi. [Czytelnikom pozostawiam wyobrażenie sobie, co może kryć się pod słowem wszelkie – GS]
Jak pisze Duda, jedna z twórczyń queer theory, feministka i lesbijka Judith Butler zaprezentowała krytykę wszelkich tożsamości płciowych i seksualnych, które uważa się za naturalne czy normalne. W tym sensie ‘queer’ nie forsuje żadnej konkretnej tożsamości, a jedynie jest krytyką tożsamości normatywnych”
Co ma oznaczać „forsowanie” czy „krytykowanie” takich czy innych „tożsamości” i zachowań? Nauka nie krytykuje, a opisuje, klasyfikuje, bada przyczyny i skutki. W tym wypadku krytyka biologicznie normalnych, bo prowadzących do prokreacji zachowań seksualnych na rzecz „swobodnego wyboru” spośród zachowań zaburzonych, bo uniemożliwiających prokreację, ma podważyć zasadność biologicznej normy i delegitymizować ją. Jedyną podstawą są teoretyczne, a właściwie sofistyczne, pozbawione empirycznych podstaw spekulacje wokół pojęcia płci kulturowej.
Widać niektóre bezpośrednie cele takiego zabiegu. Polityczne uznanie delegitymizacji normy biologicznej prowadzi wprost do prawnego uznania „homomałżeństw” i ich prawa do adopcji, bo dlaczego mielibyśmy ich nie uznać skoro heteroseksualna norma się nie liczy? Cel ten zrealizowano w szeregu krajów właśnie w oparciu o genderyzm i „teorię queer”.
Pozbawiona empirycznych podstaw pseudonauka służąca realizacji celów politycznych to ideologia – jak marksizm-leninizm, maoizm, trockizm czy nazizm. Tak się przedstawia rzekoma naukowość genderyzmu. Określenia „teoria queer” i „studia gender” są zatem świadomie mylące, nie są to bowiem żadne naukowe teorie czy badania, ale raczej badania służące konstruowaniu i udoskonalaniu ideologicznych narzędzi do osiągania celów politycznych bez oglądania się na prawdziwość rzekomo naukowych tez. Dlatego, zamiast teoria bądź studia gender i queer powinniśmy mówić ideologia gender i queer (lub LGBTQ), a w skrócie genderyzm i queeryzm.
Ideologia ta osiągnęła cele, które jeszcze nie tak dawno powszechnie uznano by za absurdalne i niemożliwe do osiągnięcia: rozerwania fundamentalnego zakorzenienia w biologii pojęć i instytucji rodzicielstwa, rodziny i małżeństwa, prawnej likwidacji macierzyństwa i ojcostwa przez wprowadzenie „rodzica A/ B” oraz faktycznej likwidacji jakichkolwiek norm moralnych w sferze seksualnej poza kryterium przyjemności. Skuteczność uwodzenia ideologów i propagandystów genderyzmu naprawdę robi wrażenie – jest większa niż propagandystów Lenina i Stalina, zaś przyjęcie jej przez znaczną część umysłowych elit jest świadectwem intelektualnej katastrofy przewyższającej zadurzenie się w komunizmie.
W oświadczeniu o nieprawdziwych interpretacjach gender Pani pełnomocnik w imieniu premiera Tuska broni tych obłąkanych koncepcji ukrywając ich prawdziwe tezy, ścisły związek z ideologią, celami i bijącymi w oczy osiągnięciami środowisk LGBTQ. Przypomnijmy:
„pojęciu gender, … przypisuje się nieprawdziwe znaczenia i próbuje udowadniać, że gender to niszczenie rodziny, seksualizacja dzieci, dowolność wyboru płci… Fałszywe oskarżenia o to, że równość kobiet i mężczyzn ma prowadzić do … promocji homoseksualizmu czy rozpadu rodziny, jako niezwiązane z prawną i naukową definicją gender zamykają drogę do rzetelnej dyskusji o związku równouprawnienia kobiet z polityka rodzinną… Płeć kulturowa nie neguje płci biologicznej. Jako kategoria badawcza, gender nie jest związana z żadnym światopoglądem ani ideologią – po prostu opisuje świat męskości i kobiecości taki, jakim jest w danej kulturze… Próby łączenia dążeń do wyrównywania szans między kobietami i mężczyznami z seksualizacją dzieci, zamachem na rodzinę czy promocją homoseksualizmu - nie mają racjonalnych podstaw. Te tezy nie mają nic wspólnego z właściwie rozumianym pojęciem gender i konsekwencjami realizacji postulatu równości.
Slogan „równości” jest tym co łączy lewicowy feminizm, genderyzm i queeryzm i nie jest to teza przeciwników genderyzmu. To rządowy ekspert, od kilku lat szkolący w tej ideologii setki, a może tysiące państwowych urzędników łączy w jedno „równość szans w projektach PO KL”, feminizm i queeryzm. Nie robi tego według własnego widzimisię, bo jak pisze „na zachodnich uczelniach od kilkunastu lat pojawiają się osobne studia i specjalizacje z zakresu queer studies, czasami wiązane z gender studies, a czasami stanowiące element studiów z zakresu women’s studies”
Ścisłego związku feminizmu i queeryzmu-genderyzmu świadome są i feministki i premier Tusk. Potwierdzili to w dialogu na Kongresie Kobiet w czerwcu 2013:
Gdzie są obiecywane związki partnerskie? – pytały feministki - osoby homoseksualne… czekają na swoje prawa – żądały.
W odpowiedzi na to premier wyraził pełną wierność ideałom genderyzmu:
„Najgorsze co mogłoby się stać [warto wiedzieć, co premier uważa za najgorsze – GS] to przygotowanie takiej ustawy, którą Trybunał Konstytucyjny uzna za niezgodną z konstytucją. To mogłoby zamrozić temat związków partnerskich na dekady. Bo dziś nie widzę szans, że w ciągu 10-15 lat w Sejmie znajdzie się większość dla radykalnych rozwiązań tej sprawy. Ja chciałbym żyć w kraju, gdzie wszelkie odmienności cieszą się szacunkiem wyrażonym w przepisach prawa, ale muszę być odpowiedzialny za skutki prawne i społeczne. Do efektów dojdziemy drogą ewolucji…”
Nie był to dialog przypadkowy, ponieważ jeden punktów programu obrad Kongresu brzmiał: „Zajrzyjcie do szafy! O tożsamości płciowej, solidarności i związkach partnerskich…”
Pani pełnomocnik i Kongres Kobiet zasłania się i próbuje legitymizować się obroną interesów kobiet jak partie komunistyczne obroną interesów robotników (PZPR z nazwy robotnicza). To jeszcze jedno z wielu podobieństw genderyzmu z komunizmem. W praktyce lewicowe feministki mają tyle wspólnego ze zwyczajnymi kobietami, ile towarzysze z PZPR mieli ze zwyczajnymi robotnikami.
W innej części swojej „obrony genderyzmu” pani pełnomocnik pisze o „funkcjonujących w prawie wyrażeniach jak gender equality (równość kobiet i mężczyzn), gender pay gap (luka płacowa), gender mainstreaming (uwzględnienie perspektywy równości płci w głównym nurcie polityki), czy gender based violence (przemoc ze względu na płeć)”
Obecność tych pojęć w prawie ma nas uspokajać. A przecież są to przejawy sukcesów i wszechobecności tej ideologii w wielu krajach i w wielu dziedzinach, czyli osiągnięcia celu „gender mainstreaming”. W części I poznaliśmy stopień jej uzurpacji natomiast słowa Dudy o tym, że „queeryzm stanowi ważny nurt genderyzmu” potwierdzają nam jej cele.
Pani pełnomocnik, jak wszyscy obrońcy genderyzmu chce byśmy widzieli jego przejawy związane wyłącznie z równością płci, i to tradycyjnie rozumianej, tj sex, choć faktycznie myśli o gender – i jest to zapewne nieporozumienie świadome, które ma uśpić czujność opinii publicznej. Udaje, że nie widzi innych, znacznie większych jego osiągnięć.
Genderyści nie muszą negować płci biologicznej – zgodnie z linią obrony przez panią pełnomocnik. Wystarczy tylko że bagatelizują, a właściwie negują jej znaczenie, domagają się uznaniowego wyboru płci,, „homomałżeństw” z prawem adopcji dzieci przy równoczesnym pozbawianiu pod byle pretekstem praw biologicznych rodziców do własnych dzieci, terroru wobec przeciwników genderyzmu. I wszystko to uzyskują właśnie w imię queeryzmu-genderyzmu.
Dlatego słów pani pełnomocnik nie sposób potraktować inaczej niż świadomej próby zmylenia i oszukania społeczeństwa. Można by sądzić, że „homomałżeństwa” z prawem adopcji dzieci nie zostały zalegalizowane w zeszłym roku we Francji i Wielkiej Brytanii, ale w jakiejś odległej galaktyce. A przecież również w zeszłym roku Sekretarz Generalny ONZ stwierdził, że „religia, kultura i tradycja nie mogą usprawiedliwić naruszenia praw osób LGBT”. I jest oczywiste, że do tych praw zaliczał wszystkie ich uroszczenia.
Również w zeszłym roku świat dowiedział się o tym, jak dwaj geje z Australii, Mark J. Newton i Peter Truong kupili i adoptowali chłopca by przez kilka lat udostępniać go w różnych krajach jako obiekt seksualny. Zanim sprawę wykryto w mediach pokazywano ich jako szczęśliwą „gejowską rodzinę”.
Również w zeszłym roku rosyjsko-amerykańska dziennikarka i pisarka, a zarazem lesbijska aktywistka Masha Gessen, w publicznej debacie stwierdziła, że ruchowi LGBTQ w rzeczywistości
„Nie chodzi o prawo homoseksualistów do zawarcia małżeństwa, ale o to, że instytucja małżeństwa powinna przestać istnieć. Walka o małżeństwa dla homoseksualistów zazwyczaj wiąże się z ukrywaniem tego, co mamy zamiar zrobić z małżeństwa, kiedy ten cel osiągniemy. Mówienie, że instytucja małżeństwa wówczas nie ulegnie zmianie, jest kłamstwem”.
Takie plany kreślą działacze queeryzmu-genderyzmu, bronionego przez panią rzecznik ds. równości przed „fałszywymi oskarżeniami o to, że jest zamachem na rodzinę”. Pani rzecznik może oczywiście się bronić, że nikt rodziny nie zniszczy, najwyżej ją redefiniuje. Jak będzie wyglądać taka redefiniowana rodzina? Czy tak jak rodzina Newtona i Truonga?
P.S. Już kiedy kończyłem pisanie tego cyklu pojawiła się w mediach wiadomość, że kancelaria premiera zamówiła trzydzieści filmów szkoleniowych przeznaczonych dla państwowych urzędników. Niektóre z filmów mają pokazywać mężczyzn i kobiety żyjących w homozwiązkach jako osoby pokrzywdzone przez niemożność wspólnego rozliczenia PIT czy uzyskanie w szpitalu informacji o chorym partnerze. Inne pokazują tradycyjny model rodziny jako przyczynę patologii. Jeszcze inne przedstawiają wychowanie dzieci uwzględniające ich płeć jako prowadzące do nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu psychicznym i społecznym.
Ideologiczne tezy forsowane przez te filmy są jaskrawym przykładem podejmowanych przez rząd prób zamachu na rodzinę i promocji homoseksualizmu realizowanych w ramach strategii gender mainstreaming i zadają kłam obłudnym zaprzeczeniom pani pełnomocnik ds. tzw. równości.
Grzegorz Strzemecki
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
CZ.I „Gender mainstreaming” jako program nowego totalitaryzmu wyłożony w dokumentach rządu RP i UE
CZ.II Genderyzm jak neo-marksizm-leninizm
DODATEK
Fotokopie fragmentów opracowania Macieja Dudy
Materiały autorstwa dr Macieja Dudy, specjalisty w zakresie polityki równości oraz studiów gender i queer mają formę zbindowanej książeczki w formacie A4. Jak widać na przykładowych skanach, każda strona jest podzielona na dwie „półstrony”, a na każdej z nich widnieją dobrze widoczne sygnatury „KAPITAŁ LUDZKI…”, „UNIA EUROPEJSKA…” oraz po środku słabiej widoczna „Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego”. Na tytułowych stronach rozdziałów dodatkowo umieszczono adnotację: „Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego”.
Opracowania nosi tytuł „Zasada równości szans w projektach PO KL” i obejmuje zarówno urzędowe aspekty polityki antydyskryminacyjnej jak i feminizm z jego historią i ewolucją w stronę gender i queer.
O Macieju Dudzie możemy znaleźć informację na stronie UAM:
http://www.amu.edu.pl/teolit/o-zakladzie/pracownicy/stale-wspolpracujacy/mgr-maciej-duda
Fot.1. „Od feminizmu do Queer Theory”. Tytuł drugiej części opracowania pokazuje związek i następstwo – chronologiczne i ideowe – feminizmu i queer theory.
Tytuł całości opracowania ( „Zasada Równości szans w projektach PO KL”) jest powtarzany przy każdej jego części świadcząc o tym, że polityka równościowa stanowi wspólną całość z feminizmem, genderyzmem i queeryzmem.
Fot.2. Definicja performatywności płci jako sposobu konstrukcji płci społeczno kulturowej wg Judith Butler
Fot .3. Mianowanie na płeć kulturową nie ma związku z płcią biologiczną – twierdzi Judith Butler – a kiedy pielęgniarka stwierdza, że urodził się chłopiec, nie opisuje stanu faktycznego tylko go performatywnie kreuje.
Pseudonaukowy żargon ma nas intelektualnie onieśmielić i zmusić do uwierzenia w brednie genderyzmu.
Fot. 4. „Studia gender stanowią ważny element gender mainstreamingu, czyli strategii politycznej zmierzającej do przejawów dyskryminacji kobiet….” W genderyzmie, zgodnie z wezwaniem Marksa „nie chodzi o to by świat opisywać, ale o to aby go zmieniać”.
„Teoretycy gender studies przyjmują założenie, że wszystkie aspekty ludzkiego życia uwarunkowane są konsekwencjami obowiązywania społecznych i kulturowych norm płci”.
Wg komunizmu wszystkie aspekty ludzkiego życia miały charakter klasowy i uwarunkowane były „walką klas”.
Fot. 5. „Queer theory… stanowi obecnie ważny nurt studiów genderowych. Zawdzięcza swoje narodziny studiom gejowskim, lesbijskim, jak i feministycznym…. Queer .. obecnie znaczy przede wszystkim ‘ lesbijski’, ‘gejowski’ , ‘homoseksualny’ (czy generalnie ‘nie-heteroseksualny’, ‘nie-heteronormatywny’).”
Wbrew ekspertyzie dr Dudy i ogólnie dostępnej wiedzy na temat gender studies Pani pełnomocnik od równości oraz inny obrońcy i promotorzy genderyzmu przekonują nas, że gender nie ma nic wspólnego z promocją homoseksualizmu.
Fot. 6. „Queer… utożsamiamy… z wszelkimi nienormatywnymi tożsamościami i zachowaniami seksualnymi, co jest wyrazem wyczerpywania się podziału w kulturze na homo- hetero, a powstaniem podziału na to, co zgodne z kulturowym status quo i to, co niezgodne… ‘queer’ nie forsuje żadnej konkretnej tożsamości, a jest jedynie krytyką tożsamości normatywnych”.
Strategia gender mainstreaming, naczelny paradygmat strategii równościowej rządu zakłada włączenie perspektywy gender do wszystkich dziedzin życia, a ponieważ teoria/idelologia queer (queeryzm) stanowi ważny nurt studiów genderowych gender mainstreaming musi oznaczać również włączenie do wszystkich dziedzin życia perspektywy queer (wszelkich nienormatywnych orientacji i zachowań seksualnych).
Przykładem włączania perspektywy queer do edukacji jest opracowanie pn. „Szkoła milczenia”.
Fot. 7. Literatura tematu również świadczy o tym, że to genderyści traktują feminizm, gender i queer łącznie. Na dodatek narzuca się pytanie, co w opracowaniu na temat „równości szans” - rzekomo wyłącznie dotyczących kobiet i mężczyzn - robią tytuły książkowe „Queer Theory. Bardzo krótki wstęp”, „Płeć, ciało , seksualność. Od feminizmu do teorii queer”. Dlaczego portal feminoteka.pl jest wskazany jako źródło wiedzy o (wymienionych jednym tchem): feminizmie, gender, performatywie i queer theory?
18.01.2014, 9:10