Genderyzm jak neo-marksizm-leninizm
Tak jak marksizm miał przynieść wyzwolenie klasy robotniczej z ucisku własności prywatnej, tak genderyzm obiecuje wyzwolenie płci z ucisku biologii oraz norm społecznych i zasad moralnych.
Dziś część druga zatytułowana: "Genderyzm jak neo-marksizm-leninizm", cyklu o gender pt. "Genderyzm jako państwowa ideologia w rządowych szkoleniach". Zapraszamy do dyskusji!
Gender jak marksizm osiągał eschatologiczną pełnię w komunizmie, tak genderyzm osiąga ją w „teorii queer”.
Ideologia gender została przyjęta przez rząd RP już ponad 5 lat temu, co jasno pokazuje choćby data wydania broszurki Maji Branki i in. omawianej w poprzedniej części. W Polsce, podobnie jak w innych krajach nikt społeczeństwa nie pytał o to czy zgadza się ją przyjąć jako ideologię państwową.
Tymczasem szkolenia urzędników w genderyzmie nie ograniczają się jedynie do procedur wprowadzania na różne sposoby równości płci. W materiałach szkoleniowych autorstwa dr Macieja Dudy*, specjalisty w dziedzinie feminizmu i gender studies z UAM i PAN, urzędowym wytycznym wprowadzania ‘polityki równości’ poświęcona jest jedynie pierwsza część (w przybliżeniu połowa) tekstu. Druga część nosi tytuł „Od feminizmu do teorii queer” i zawiera takie rozdziały jak: „Historia feminizmu i ruchów kobiecych”, „Od feminizmu do gender” oraz „od gender do teorii queer”.
Zapoznajemy się w nich z historią feminizmu jako wyzwolenia jednej płci z ucisku ‘patriarchalnego społeczeństwa’ prowadzącą do genderyzmu, który z kolei wyzwala człowieka z ucisku biologii narzucającej człowiekowi płeć i osiąga spełnienie w teorii queer, która znosi jakiekolwiek ograniczenia norm seksualnych – biologicznych, społecznych i moralnych, postulując i promując wszelkie „nienormatywne tożsamości i zachowania seksualne” równocześnie „poddając krytyce wszelkie tożsamości płciowe i seksualne, które uważa się za naturalne i normalne.”
Całość zarówno strukturą jak i treścią uderzająco przypomina podręczniki i kursy marksizmu-leninizmu, w których historia ludzkości prowadziła przez kolejne etapy ucisku klas pracujących aż do ich „wyzwolenia” w socjalizmie i osiągnięcia swoistej
eschatologicznej pełni w komunizmie. W genderyzmie mamy eschatologiczne wyzwolenie pełnego spektrum orientacji i tożsamości płciowych.
Czasy komunizmu do złudzenia przypomina również fakt ideologicznego szkolenia państwowych urzędników oraz bezustanne podkreślanie „naukowości” genderyzmu przez jego zwolenników. W identyczny sposób komuniści szczycili się „naukowością” marksizmu-leninizmu.
Charakterystycznym ideologicznym pojęciem jest zachwalane przez Dudę tzw. „zarządzanie różnorodnością - strategia biznesowa skierowana na świadome wykorzystanie zróżnicowanego potencjału wszystkich pracowników w przedsiębiorstwie,… która w otwarty sposób zapewnia równe drogi rozwoju wszystkim pracownikom, przyczyniając się do zwiększenia zysków finansowych płynących z różnorodności.
Dlaczego zyski miałyby się zwiększać z racji zróżnicowania pracowników ze względu na wiek, płeć, rasę, narodowość, orientację seksualną, zdolności fizyczne i psychiczne? Takie bowiem .„wymiary podstawowe” różnorodności (oprócz jedenastu uzupełniających) podaje portal kartaroznorodnosci.pl poświęcony tej tematyce. Jest to ewidentnie ideologiczny postulat albo kanon wiary genderystów, a nie empirycznie stwierdzony fakt.
Dlaczego receptą na sukces np. producenta gier komputerowych miałoby być zadbanie o „wielowymiarową różnorodność” pracowników, a nie po prostu zatrudnienie programistów - twórczych maniaków tych gier, choćby nawet stanowili „obrzydliwie homogeniczną” grupę? Wiara genderystów w wyższość różnorodności przypomina wiarę komunistów w wyższość centralnego planowania, państwowej własności środków produkcji i w to, że robotnicy będą efektywniej pracować w „swoich” fabrykach.
Materiały Dudy pokazują również jeden z zażarcie oprotestowywanych faktów – ścisły związek ideologiczny i genetyczny, tzw. „polityki równościowej”, feminizmu, genderyzmu i tzw. teorii queer czyli ideologii środowisk LGBTQ. Ukazują one również strategię i harmonogram zadań na bliższą i dalszą przyszłość oraz sposób przygotowywania społeczeństwa i państwa na przyjęcie nowej ideologii. Czego dowiadujemy się o genderyzmie dzięki szkoleniom Dudy?
Teoria genderu - pisze on - wskazuje, że często cechy uznawane za genetycznie przypisane kobiecie lub mężczyźnie wynikają z uwarunkowania kulturowego lub presji społecznej. Wiele cech rzekomo ‘kobiecych’ i ‘męskich’ i mających pochodzić z różnic biologicznych teoria genderu uważa za mity społeczne.
Wybitni teoretycy gendryzmu te „ społeczne mity” odkłamują: „Zdaniem [Judith] Butler i innych przedstawicieli teorii queer, człowiek nie rodzi się ‘kobietą’ i ‘mężczyzną’ w sensie płci kulturowej, ale jest na tę płeć w sposób performatywny ‘mianowany’.
Owo performatywne mianowanie zostaje wyjaśnione na przykładzie tzw. performatywnych wypowiedzi, które „oznaczają zdania, za pomocą których kreuje się rzeczywistość, np. ‘Ogłaszam was mężem i żoną’ [lub] mianuję cię generałem. Człowiek staje się mężem, żoną, generałem w momencie wypowiedzenia odpowiednich słów-zaklęć.”
W ten sposób można w magiczny sposób kreować rzeczywistość:
Zdaniem Butler przypisanie płci kulturowej następuje w ten sam sposób już w momencie, gdy pielęgniarka podczas porodu mówi „To chłopiec.”, „To dziewczynka.’ przypisując nowo narodzonej osobie całe instrumentarium społecznych oczekiwań stereotypów i ról związanych z płcią. To zdanie nie opisuje stanu faktycznego, lecz stanowi rozpoczęcie konstrukcji tożsamości płciowej …. Cały ten społeczny konstrukt ustanawiający płeć kulturową jest następnie nieustannie wprowadzany do świadomości dziecka, które je internalizuje (uwewnętrznia) i reprodukuje (powtarza), przez co płeć kulturowa wydaje się być tworem biologicznym, wynikającym z natury, a nie uwarunkowań społecznych i kulturowych.”
Okrzyk położnej nie stwierdza faktu a jedynie „mianuje” dziecko na określoną płeć, a późniejsze kulturowe „opakowanie” (zachowania, zabawy i zabawki, ubrania itp., wreszcie późniejsze zainteresowania seksualne) nie wynikają z natury tylko z mianowania przez pielęgniarkę i podtrzymywania jej „decyzji” przez rodzinę i otoczenie.
Jak stwierdza Duda, genderyzm kwestionuje system przekonań, że płeć kulturowa ma pochodzenie biologiczne i należy jej w każdym wypadku podlegać [oraz] pogląd, że tożsamość kobiet i mężczyzn to wartości bipolarne i antytetyczne (tzn. że są czymś diametralnie różnym, rozłącznym, stoją względem siebie w bezpośredniej opozycji).
Jak widać wnioski jakie wysnuwaliśmy w pierwszej części zastanawiając się dlaczego tak forsuje się pojęcie gender Duda potwierdza w całej pełni. Nie chodzi o zwyczajną równość kobiet i mężczyzn, kwoty, parytety itp. Wbrew doświadczeniom całej ludzkości i naszym własnym, wbrew biologii mamy uwierzyć że płeć kulturowa czyli to jak się zachowujemy i czujemy, nasz sposób bycia kobiety bądź mężczyzny nie ma związku z naszym ciałem, a jedynie zostaliśmy tego wyuczeni. Mamy również przyjąć że człowiek nie przyjmuje odrębnych, przeciwstawnych sobie form – kobiety albo mężczyzny, ale może wybierać w całym spektrum płciowości.
Doświadczenie podpowiada nam, że są to oczywiste bzudry. Pomijając występujące czasem zaburzenia płcoi powszechną regułą, normą jest biegunowość płci. Istnieniu tej normy genderyzm, usiłuje zaprzeczać. Walczy o to, aby ją znieść i dać człowiekowi wolność wyboru płci, której biologia mu odmawia. Twierdzi nawet, że tę wolność daje.
Biologia mówi coś zupełnie innego: wyjąwszy patologiczne przypadki człowiek rodzi się kobietą lub mężczyzną. Ta niezgodność z biologią (wpływającą na ciało i psychikę), zarówno uniwersytecką, jak i tą, którą z własnego doświadczenia zna każdy człowiek zaprzecza rzekomej naukowości genderyzmu.
W publicznym sporze o genderyzm symptomatyczny i ważny jest fakt, że przedstawiciel rządu w osobie pani pełnomocnik ds. równości nie wie, lub udaje, że nie wie o tych zakusach genderyzmu:
W nauce gender - płeć kulturowa,…która analizuje przejawy kobiecości i męskości w czasie, przestrzeni, w różnych kulturach i kręgach cywilizacyjnych….nie neguje płci biologicznej. Jako kategoria badawcza, gender nie jest związana z żadnym światopoglądem ani ideologią – po prostu opisuje świat męskości i kobiecości taki, jakim jest w danej kulturze.
Postulat równości kobiet i mężczyzn nie oznacza kwestionowania różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami. Chodzi jedynie o równość wobec prawa, dostępu do dóbr, usług, przywilejów, awansu, równej płacy za pracę tej samej wartości. Te dążenia nie eliminują w żaden sposób różnic biologicznych czy najważniejszych ról, jakie pełnią kobiety i mężczyźni, a więc roli matki i ojca, ze wszelkimi konsekwencjami dotyczącymi ich specyfiki….
Sam postulat równości kobiet faktycznie nie kwestionuje ani nie eliminuje różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale jak to dobitnie pokazuje dr Duda czyni to genderyzm ukrywający się za „równościową” fasadą. Pani pełnomocnik stara się przekonać nas do genderyzmu ukrywając to jego prawdziwe oblicze, a właściwie mówiąc o nim nieprawdę.
Taką nieprawdą jest zaprzeczanie ideologicznemu charakterowi genderyzmu. Filozofowie dotąd tylko objaśniali świat, chodzi jednak o to, by go zmieniać – te słowa Marksa czyniły z marksizmu ideologię, a nie naukę. Program rewolucyjnej przebudowy społeczeństwa przez wprowadzanie uznaniowego wyboru płci, „homomałżeństw”, czy zastępowanie macierzyństwa i ojcostwa rodzicielstwem A i B nie wspominając o dalszych postulatach jak depenalizacja i dopuszczenie pedofilii czy kazirodztwa i wszelkich innych orientacji seksualnych jako normalne dobitnie świadczy o tym, że genderyści chcą totalnie zmieniać świat, a nie go opisywać. Jak dalece chcą go zmienić?
Przeczytaj również czesc pierwsza: „Gender mainstreaming” jako program nowego totalitaryzmu wyłożony w dokumentach rządu RP i UE"
Grzegorz Strzemecki
12.01.2014, 18:20
w: http://www.fronda.pl/a/genderyzm-jak-neo-marksizm-leninizm,33465.html