Warto przybliżyć te doświadczenia feministek z Zachodu, szukając w nich różnic i zbieżności w działaniach ich odpowiedniczek z byłych satelit sowieckich. W książce „The Subversion of Politics. European Autonomous Social Movements and the Decolonization of Everyday Life”, wydanej przez radykalne anarchistyczne wydawnictwo AK Press (2006), proaborcyjny Georgy Katsiaficas opisuje rozwój działań feministek z ruchu kobiet w różnych krajach, między innymi Włoszech i Niemczech. Efektem ich działań był wzrost feministycznej przemocy wykorzystywanej w imię walki o tzw. prawo do aborcji, również w ramach akcji terrorystycznych.
Niemiecki Kongres Kobiet
Omawiając przykład Niemiec, Katsiaficas opowiada, jak wzorem francuskich feministek, z inicjatywy Alice Schwarzer, od 1977 r. redaktorki feministycznego pisma „Emma”, które nadal jest wydawane, został opublikowany w „Sternie” list „Miałam aborcję”. W marcu 1972 r. we Frankfurcie zebrało się kilkaset kobiet na pierwszy krajowy Kongres Kobiet i tam ustaliło m.in. plan działań mających obalić prawo aborcyjne. Grupa „Akcja 218” przygotowała tam „nową ofensywę” przeciwko artykułowi 218 Kodeksu Karnego. Jak pisze, po tym Kongresie zintensyfikowano w tym celu wysiłki.
Zakrzyczeć księdza, a w lekarza tamponem
Jednym z takich wysiłków była akcja we Frankfurcie. Ponad 100 kobiet weszło do tamtejszej katedry, aby zaprotestować wobec stanowiska Kościoła katolickiego w sprawie aborcji. Z hasłem: „Nienarodzeni chronieni, a narodzeni wyzyskiwani”, starały się przekrzyczeć księdza, który odczytywał pasterski list o ochronie życia. Ponieważ większość lekarzy zadeklarowała, że nie będzie zabijać nienarodzonych nawet, gdy zostanie one zalegalizowane, feministki zaatakowały również i to środowisko. Podczas zebrania stowarzyszenia medycznego rozdawały ulotki i rzucały zaplamionymi na czerwono tamponami w lekarzy. W Kolonii miał miejsce stworzony przez nich dwudniowy trybunał, na którym sądziły obrońców życia. W Berlinie feministyczna organizacja Bread and Roses wydała pierwszą książkę o aborcji. Co więcej, w 1974 r. telewizja „Panorama” miała nadać film, na którym 14 lekarzy miało dokonywać na wizji nielegalnych aborcji chirurgicznych metodą próżniową. Na kilka dni przed zaplanowanym terminem zakazano jednak jego emisji. Tego samego roku Bundestag zalegalizował zabijanie nienarodzonych na żądanie do trzeciego miesiąca ciąży, jednak Konstytucyjny Sąd Federalny w Karlsruhe uznał je za niezgodne z Konstytucją. Feministki domagały się aborcji bez ograniczeń. Swoje niezadowolenie wyraziły bardzo szybko.
Rote Zora
W dzień po ogłoszeniu niepomyślnej dla nich decyzji, Rote Zora (Czerwona Zora), feministyczna grupa działająca początkowo w ramach terrorystycznej organizacji Revolutionäre Zellen (Komórki Rewolucyjne) podłożyła bombę pod Konstytucyjny Sąd Federalny. Choć po zamachu policji nie udało się nikogo zatrzymać, funkcjonowanie sieci bojówek zostało zaburzone. Niestety w rok później (w 1976 r.), feministki uzyskały prawo aborcyjne, które było bardziej po ich myśli. Zezwolono na zabijanie nienarodzonych do trzeciego miesiąca za zgodą dwóch lekarzy i po trzydniowym okresie namysłu. Warto dodać, że na lata 70 i 80-te przypada pierwsza fala forsowania mitu o przeludnieniu na świecie i związana z nią legalizacja aborcji na Zachodzie.
Złodziejki i „pasożyty”
Skąd wzięły się i kim były kobiety z Rote Zora? W wywiadzie opublikowanym w 1984 r. przez feministyczne pismo „Emma” wyjawiły one anonimowo, że do grupy należały kobiety w wieku od 20 do 51 lat. Jak opisywały, niektóre z ich sprzedawały własną pracę, inne brały, co potrzebowały, zaś kolejne były „pasożytami na opiece państwa”. Niektóre miały dzieci. Do grupy należały również lesbijki. Jak wyjawiły w wywiadzie, po udanej akcji dobrze się bawiły. Nazwa grupy pochodziła od bajki dla dzieci Kurta Helda „Die rote Zora und ihre Bande” (Ruda Zora i jej grupa), wydanej w 1941 r. Jej bohaterką jest bezdomna rudowłosa dziewczyna, która wraz z innymi dziećmi kradnie jedzenie bogatym. W rozumieniu terrorystek, dotychczasowe tworzenie gangów i życie poza prawem było przywilejem mężczyzn, dlatego doszły do wniosku, że teraz przyszła kolej na kobiety. W ich języku nazywa się to bodajże „równouprawnieniem”.
Bomby dla lekarzy w Noc Walpurgii
Po ataku na sąd w Karlsruhe w 1975 r., feministki podłożyły bomby pod Federalny Samorząd Lekarzy w Kolonii. Według terrorystek, powodem do ataku był fakt, że lekarze odmawiali wykonywania aborcji w ramach istniejącego prawa, dokonywali przymusowych sterylizacji i parali się inżynierią genetyczną. Jak wyjaśniła jedna z członkiń Rote Zora, akcja ta celowo miała miejsce w ostatni dzień kwietnia, w tzw. noc Walpurgii, uznaną przez pogan za noc czarownic i złych duchów.
Ataki na sexshopy i firmy farmaceutyczne
Na tym oczywiście się nie skończyło. Różnych akcji była cała masa, około 250, w tym 45 ataków bombowych. Według „Quiet Rumours. An Anarcha–Feminist Reader” (kolejna anarchistyczna publikacja wydawnictwa AK), Rote Zora działała autonomicznie i niezależnie od 1977 r., choć niektóre z należących do niej kobiet nadal działały w Revolutionäre Zellen. Ostatni atak miał miejsce w 1995 r. Celem ataku były tradycyjnie „instytucje patriarchalne, firmy, osoby budujące męskie seksistowskie społeczeństwo, które gnębią i wykorzystują kobiety na świecie”. Akcje wymierzone były w sprzedawców pornografii i właścicieli sexshopów. W 1983 r. ich celem stały się biura sprzedające wakacje do Tajlandii, reklamujące uroki tajskich kobiet. Ataki te miały miejsce w nocy, dlatego nie było ofiar w ludziach. Za „współudział” w handlu kobietami feministki podłożyły bombę pod ambasadą Filipin w Bonn. Od feministek dostawało się również elektrowniom atomowym, firmom farmaceutycznych, np. Scheringowi (za wyprodukowanie duogynonu, odpowiedzialnego za defekty u nienarodzonych dzieci) i firmom informatycznym (Siemens, Nixdorf) za wykorzystywanie kobiet. Za najbardziej spektakularny i przez to udany atak Rote Zora uznała podpalenie 11 sklepów Adler Corporation, w których sprzedawano odzież produkowaną w Południowej Korei i na Sri Lance. Według feministek, kobiety zatrudnione przy jej produkcji były słabo opłacane, zaś ich akcja przyczyniła się do poprawy warunków pracowniczych. Straty oszacowano na miliony dolarów.
Śmierć ministra
Choć feministki wyrządzały przede wszystkim szkody materialne, nie obyło się bez ofiar w ludziach. Z książki Eileen MacDonald „Shoot the Women First” wynika, że w 1981 r. wzięły na siebie odpowiedzialność i przeprosiły za śmierć Heinza Karry, 61-letniego ministra ekonomii i transportu, którego zabiły, gdy spał we własnym łóżku. Terrorystkom, które włamały się do jego domu, nie podobało sie, że chciał zbudować fabrykę przetwarzającą odpady nuklearne, rozbudować lotnisko we Frankfurcie i zbudować nową sieć drogową.
Działania policji
W 1987 większość liderek zostało złapanych. Była wśród nich Ingrid Strobl, redaktorka feministycznego pisma „Emma”, które opublikowało wywiad z członkiniami Rote Zora (skazana na 5 lat i wypuszczona po roku) oraz Ulla Penselin z karą 8 miesięcy więzienia. Być może aresztowania te miały wpływ na fakt, że później feministki z tej organizacji przestały wierzyć w skuteczność wybranej drogi i postanowiły nie wyrządzać nikomu krzywdy. W 2007 r. na policję zgłosiła się jej była członkini, 58-letnia Adrienne Gerhäuser, która przyznała się do udziału w podłożeniu bomby pod the Berlin Genetic Technical Institute w 1986 r. i fabrykę odzieżową w Bawarii. Jak wyjaśniła, była wtedy przeciwna inżynierii genetycznej. W atakach nikt nie zginął, gdyż do wybuchu w ogóle nie doszło. Warto dodać, że kochankiem Gerhäuser był Thomas Kram z Revolutionäre Zellen, z którym uciekła za granicę.
Amazonki, Wściekłe i Rewolucyjne Wirusy...
Według „An Anarcha –Feminist Reader” w Zachodnich Niemczech funkcjonowało kilka podobnych grup, nie licząc oczywiście najbardziej znanej Rote Armee Fraktion (Frakcja Czerwonej Armii), dla której Rote Zora miała być konkurencją oraz Revolutionäre Zellen. Wśród nich była niezależna grupa siostrzana Amazonen (Amazonki) z Zachodniego Berlina, która wraz z Rote Zora brała udział w podpalaniu sklepów Adlera. Kolejną była Zornige Viren (Wściekłe Wirusy), która w 1989 r. zaatakowała Gen-Institut na Uniwersytecie Dormstadt powodując straty na ponad 2 miliony marek. Zaś czwartą Revolutionäre Viren (Rewolucyjne Wirusy), „zwalczająca technologię genetyczną, biotechnologię i genetykę ludzką”. Ataki innych grup były mniej związane z tzw. zdrowiem reprodukcyjnym kobiet.
Szerokie poparcie masowego ruchu feministycznego
Jak opisywały feministki-terrorystki z Rote Zora w anonimowym wywiadzie, zawartym w „An Anarcha –Feminist Reader”, ich bojówki otrzymały szerokie wsparcie szerszych ruchów w Zachodnich Niemczech i Zachodnim Berlinie, „łącznie z niektórymi z najbardziej liberalnymi organizacjami”. Jak wyjaśniały, komórki działające w podziemiu były zależne od szerszych ruchów, jak również były w nich aktywne. Według nich, „Rote Zora zyskała szerokie powszechne wsparcie, gdyż jej akcje przemawiały do masowego ruchu feministycznego, już istniejącego w Zachodnich Niemczech”, gdzie lewicowe i radykalne media od jakiegoś czasu pracowały „nad edukowaniem społeczeństwa w tematach seksizmu, ucisku i eksploatacji kobiet, praw kobiet do kontrolowania własnego ciała”. Pisały również, że członkowie Rote Zora były w stanie współpracować z pewną liczbą ludzi, aktywnych w walce, bez narażania ich na demaskowanie ich tożsamości w podziemiu.
Uważające się za część ruchu kobiecego radykalne feministki były przekonane o swoim znaczeniu, akceptacji i skuteczności swoich metod działania, a do tego były z siebie bardzo zadowolone. Marsz Szmat, akcje Femenu czy Pussy Riot w pewnym sensie przypominają lewackie strategie lat 70 i 80-tych i za to nie spotyka ich bynajmniej środowiskowy ostracyzm. Co ciekawe, dziś przemysł opierający się na seksie, firmy farmaceutyczne, biotechnologiczne czy kliniki in vitro nie są celem ataków feministek, ale ich sponsorami. Tak oto niektóre sprytniejsze feministki dostosowały się politycznie, stając się tzw. feministycznym mainstreamem, sympatyzując jednocześnie ze swoimi bardzej radykalnymi siostrami.
Natalia Dueholm
w: http://www.fronda.pl/a/aborcyjne-terrorystki,28775.html