.
  G. KubzŁ Powiedzmy „stop” gender!
 

Powiedzmy „stop” gender!

Fot. Paweł Kula 2013-12-05 21:24:14 Fot. Paweł Kula

Nie pozwolimy niszczyć nasze rodziny, nie zgadzamy się na rabowanie naszym dzieciom ich dzieciństwa - mówi portalowi wSumie.pl niemiecka socjolog i pisarka Gabriele Kuby.

wSumie.pl: W naszym kraju zaostrza się dyskusja wokół ideologii gender. Polacy zaczęli dostrzegać, że wdziera się ona do szkół i przedszkoli, że zagraża ich rodzinom. Jest się czego obawiać?

Gabriele Kuby: Większość ludzi nie wie, co tak naprawdę oznacza „gender”, ponieważ genderyzm jest nową ideologią. Początkowo słowo „gender” było wyłącznie gramatycznym pojęciem służącym rozróżnianiu rodzaju poszczególnych wyrazów. Obecne znacznie tego słowa zostało wprowadzone na zorganizowanej przez ONZ Światowej Konferencji Kobiet, która odbyła się  w 1995 r. w Pekinie. Podczas tej konferencji słowo „seks” oznaczające płeć zostało zastąpione słowem „gender”. Dla radykalnych feministek, które przewodniczyły konferencji, wprowadzenie tego nowego pojęcia było niesłychanie ważne.

Dlaczego tak bardzo im na tym zależało?

Po pierwsze chciały w ten sposób wprowadzić w życie „gender mainstreaming” - strategię, która ma za zadanie przekonywanie społeczeństw, że potrzebujemy coraz więcej równości między mężczyznami i kobietami. I nie chodzi tutaj tylko o równouprawnienie, ale o tzw. zasadniczą równość, opierającą się na proporcji 50 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet. W praktyce oznacza to zniesienie struktury społecznej jaką jest rodzina, w której takie proporcje są niemożliwe, ponieważ kobiety mogą rodzić dzieci a mężczyźni nie, kobiety mogą karmić piersią, a mężczyzni nie. Istnieją nienaruszalne różnice między mężczyzną i kobietą, między ojcem i matką. Obecnie mamy do czynienia z atakiem na ten podział ról. Sugeruje się, że kobieta tylko wtedy jest coś warta, gdy pracuje zawodowo. Dąży się do jak najszybszego oddzielenia jej od dziecka i zmusza do jak najwcześniejszego przekazania dziecka pod opiekę instytucji państwowych.

Dlaczego gender mainstreaming tak bardzo promuje zachowania homoseksualne?

Deregulacja norm seksualnych to kolejny ważny cel ideologii gender. Wierność mężczyzny i kobiety stanowi fundament rodziny. Rezygnacja z seksualnej wierności małżonków oznacza rozpad rodziny. Ideolodzy gender twierdzą, że każdy rodzaj aktywności seksualnej powinien być oceniany jednakowo, ponieważ ma taką samą wartość: hetero-, homo-, bi-, trans-, interseksualność oraz queer. Wszystko to jest tak samo dobre, a ten, kto ma coś przeciwko, natychmiast zostaje oskarżony o dyskryminację.

Papież Benedykt XVI nazwał to zjawisko rewolucją antropologiczną. Na czym ona polega?

Jeśli zniesiemy różnice miedzy mężczyzną i kobietą, na których opiera się życie całej ludzkości, jeśli każdą formę seksualności uzna się za dobrą, wtedy przestanie istnieć małżeństwo. Bo małżeństwo polega na tym, że mężczyzna i kobieta różnią się od siebie, że się łączą, uzupełniają i w czasie aktu seksualnego przekazują życie swoim dzieciom. Jeśli zakwestionuje się różnice miedzy mężczyznami i kobietami, jeśli przyjmie się, że w każdej chwili można zmienić swoją płeć i każdy rodzaj aktywności seksualnej jest dobry, to wtedy mamy do czynienia z brutalnym atakiem na fundament rodziny.

Ale przecież nie jest łatwo zmienić ludzkie wyobrażenia na temat płci i rodziny. Jak próbuje się to dziś robić?

Atak prowadzony jest na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to zmiana społeczeństwa za pomocą „miękkich” środków. Te środki są dziś świetnie wykształcone. Decydującą rolę odgrywają tutaj media, celebryci, znani ludzie, pojedyncze wydarzenia, które dają światu pretekst do oburzenia się np. na brak tolerancji, i całe mnóstwo innych środków pozwalających na zmianę społeczeństwa krok po kroku. Służą temu również zgodne z prawem narzędzia, jakie daje się do ręki mniejszościom seksualnym. Mówi się im: dostaniecie pieniądze, know-how, wsparcie prawne i bierzecie się do roboty, niezależnie od tego, w jakim społeczeństwie żyjecie - chrześcijańskim, muzułmańskim, demokratycznym czy socjalistycznym. Tak to właśnie działa.

Swego czasu można było przeczytać o niemieckich rodzicach, którzy za odmowę posłania swoich dzieci na lekcje wychowania seksualnego poszli do więzienia. Na jakim etapie znajduje się obecnie rewolucja seksualna w pani kraju?

W Niemczech zrobiono właśnie kolejny krok. W Badenii Wirtembergii od niedawna rządzi koalicja SPD i Zielonych. Politycy tych dwóch partii postanowili rozpocząć w całym landzie kampanię, która ma na celu zmianę nastawienia mieszkańców do homoseksualistów, biseksualistów i transseksualistów. Kampania ta będzie prowadzona wszędzie - w przedszkolach, szkołach, urzędach po to, aby walczyć z homofobią i transfobią. Jeśli ktoś będzie miał odmienne zdanie, to musi się liczyć z tym, że zostanie ukarany. Pozwoli na to tzw. ustawa antydyskryminacyjna. I to jest właśnie ta druga płaszczyzna - prawna. To tzw. twarde środki służące zmienianiu społeczeństwa, a więc przepisy służące zwalczaniu homofobii, mowy nienawiści i dyskryminacji. My, którzy reprezentujemy wartości umożliwiające funkcjonowanie rodziny, musimy się liczyć z tym, że przybywa przepisów, które mówią: jeśli twierdzicie, że małżeństwo bazuje na heteroseksualności i dzieci powinny być wychowywane do heteroseksualności, bo tylko wtedy będą normalne, to dyskryminujecie innych i możecie zostać ukarani.

Czym może skutkować seksualizacja małych dzieci?

Istnieje dokument WHO i niemieckiej Federalnej Centrali Edukacji Zdrowotnej, która jest państwową instytucją odpowiedzialną za edukację seksualną. Te dwie organizacje sformułowały standardy wychowania seksualnego. Treść dokumentu jest szokująca. Zakłada on bowiem, że już niemowlęta powinno się uczyć masturbacji, w wieku od 4 do 6 lat dzieci powinny być edukowane w zakresie homoseksualizmu, przed 9 rokiem życia powinny posiąść wiedzę na temat środków antykoncepcyjnych, aby były przygotowywane na pierwszy raz. To program, który niszczy u dziecka poczucie wstydu, który niszczy dzieciństwo, ponieważ wiek dziecięcy jest przestrzenią wolną od seksualności. Dzieci są ciekawe, pociąga je to, co jeszcze nieodkryte, ale ich świat ma być światem zabaw, śmiechu, płaczu, poznawania świata, a przede wszystkim nauki. Poddane seksualizacji dzieci stają się bardziej podatne na przestępstwa seksualne ze strony dorosłych i tracą zdolność do tworzenia stałych związków. Czy uwierzą w to, że jest możliwy związek z jedną osobą, jeśli wmawia się im, że wszystkie formy aktywności seksualnej są dobre? Jak będą mogli odpowiedzialnie pełnić rolę ojca i matki? Rozerotyzowany człowiek traci także wiarę w Boga, ponieważ nie potrafi dostrzec tego, co święte. Ci wszyscy ideolodzy, którzy forsują gender, nie mają nic wspólnego z Bogiem. Są ateistami, którzy walczą z Kościołem i chrześcijaństwem. Żyjący w czasach Republiki Weimarskiej Wilhelm Reich, komunista i uczeń Zygmunta Freuda, napisał książkę zatytułowaną „Rewolucja seksualna”. Na podstawie swoich analiz zawarł w niej całkiem jasny wniosek, że jeśli poddamy dzieci seksualizacji, wtedy nie będzie mowy ani o rodzinie, ani o Bogu. Miało to doprowadzić do upadku społeczeństwa mieszczańskiego. I nie mylił się. Dokładnie to, do czego wtedy dążyli komuniści, teraz chcą osiągnąć elity władzy w UEONZ, wiele rządów i wielkie organizacje, takie jak International Planned Parenthood oraz radykalne feministki wraz z całym ruchem LGBT.

Możemy mówić o kolejnym totalitaryzmie?

Tytuł mojej ostatnie książki brzmi: „Rewolucja seksualna - likwidacja wolności w imię wolności”. Kultura chrześcijańska, na której opiera się społeczeństwo europejskie, za fundament przyjmuje surowe normy seksualne, ponieważ takich norm potrzebuje rodzina. Jeśli te normy znikną i każdy będzie mógł uprawiać seks z każdym, zniknie również rodzina. Homoseksualiści nie mogą założyć rodziny, choćby tego bardzo chcieli. Dlatego wymyślili tęczowe rodziny, dlatego chcą adoptować dzieci lub kupować je wynajmując matki-surogatki. Dlatego też powstają wciąż nowe przepisy, które mają nam zamknąć usta, bo nie chcemy seksualizacji naszych dzieci w szkołach. A kiedy się sprzeciwiamy, jesteśmy dyskryminowani i zniesławiani. Mnożą się ataki na chrześcijan, Kościół, biskupów. W gender mainstreaming nie ma miejsca na chrześcijański punkt widzenia.

Jak bronić się przed tą wrogą ideologią?

Myślę, że musimy być naprawdę aktywni i widoczni, musimy odważnie wychodzić na ulicę, musimy naszym oponentom jasno mówić: to wy niszczycie rodzinę, nie pozwolimy na to, żebyście kradli naszym dzieciom dzieciństwo. My kobiety chcemy być szanowane jako matki, bo robimy coś najważniejszego dla społeczeństwa - przekazujemy życie. Najwyższy czas, żebyśmy obnażyli kłamstwa ideologii gender, ponieważ jej zwolennicy posługują się kłamstwem. Mówią: „sprawiedliwość” a w rzeczywistości dyskryminują większość. Mówią: „tolerancja”, ale przewidują ją tylko dla mniejszości seksualnych, a nie dla konserwatystów. Mówią: „prawa człowieka” i kłamią, ponieważ małżeństwa homoseksualne nie są żadnym prawem człowieka.

Polskie feministki straszą, że odrzucając gender Polska cofa się do czasów średniowiecza, że sytuacja kobiet przypomina tę w krajach islamskich…

To śmieszne. Jak widać, propaganda nie zna żadnych granic. To chrześcijaństwo przyniosło najwięcej wolności. W żadnej innej religii na świecie kobiety nie mogą czuć się tak wolne jak w chrześcijaństwie. Oczywiście również w chrześcijaństwie musiała zostać przebyta pewna droga, żeby kobiety miały równe prawa. Ale ta walka jest już dawno wygrana. Mamy równouprawnienie, możemy robić wszystko. Feministkom chodzi teraz o władzę nad mężczyznami, chcą nad nimi panować. Jako chrześcijanie chcemy wolności, szanujemy mniejszości - także te seksualne, ale chcemy, aby to nasze wartości dominowały w społeczeństwie. Statystyki Unii Europejskiej pokazują, że ponad 70 proc. dzieci w Europie żyje ze swoimi biologicznymi rodzicami, pozostającymi w związku małżeńskim. Demokracja polega na rządach większości, a nie na dominacji mniejszości. Chcemy polityki dla większości, dla tych, którzy żyją w rodzinach, chcemy polityki, która służy rodzinie, a nie ją niszczy.

Działalność organizacji feministycznych szkodzi kobietom?

Przeciwko kobietom prowadzona jest nieczysta kampania, która ma je zniesławić jako matki. To matki pozbawia się środków do życia, bo ojcowie nie mogą zarobić pieniędzy, które pozwoliłyby na utrzymanie całej rodziny. Feministki prowadzą walkę o władzę, która jest wymierzona w kobietę, mężczyznę i dziecko. Musimy jasno mówić, że tego nie chcemy. Sondaże jednoznacznie pokazują, że 80 - 90 proc. młodych ludzi chce założyć rodzinę. Dlatego trzeba powstrzymać ruch gender, który ma im w tym przeszkodzić.

A jednak ideologia gender odnosi sukcesy. Jest obecna w szkołach, na uniwersytetach i w urzędach. Kto za tym stoi?

Wielkie pieniądze płyną z Organizacji Narodów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Polskie przedszkola wprowadzają programy równościowe mające uwrażliwić dzieci na gender, ponieważ Unia Europejska daje im na to pieniądze. Mówi się im: dostaniecie pieniądze na przedszkole, jeśli wprowadzicie nasz program. To taki zatruty haczyk. Polska ma kłopoty gospodarcze, ludzie mają coraz mniej pieniędzy. Wtedy przychodzą urzędnicy z Unii Europejskiej i dają pieniądze, oczywiście w zamian za spełnienie pewnych warunków - tak to funkcjonuje. Stoi za tym także wielka światowa finansjera. Można to pokazać na jednym przykładzie: w tym roku ONZ zainicjowała kampanię o nazwie „Free and Equal - prawa LGBT na całym świecie”. Ta kampania nie może być finansowana ze środków ONZ, ponieważ więcej niż połowa ze 193 krajów członkowskich jest przeciwko „homoseksualizacji” kultury. Kampania jest więc finansowana ze środków zewnętrznych. Kto ma tyle pieniędzy? Warren Buffet, Jeff Bezos, Bill Gates, George Soros - ci ludzie finansują tę kampanię.

Dlaczego to robią?

Sama chciałabym to wiedzieć…

Rozmawiał Bogusław Rąpała

w: http://wsumie.pl/rodzina/85945-powiedzmy-stop-gender#

 
 
  Wszedłeś do e-Instytutu jako 511087 odwiedzający. Witaj. copyright by irs  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja