Nie jest, niestety, powszechną wiedzą, że to judaizm zapoczątkował w świecie Zachodu (a chrześcijaństwo rozpowszechniło) ideał usankcjonowanego religijnie małżeństwa, jako instytucji najbardziej korzystnej (społecznie i w wymiarze indywidualnym) dla opanowania ludzkiego seksualizmu, który jest potężnym instynktem. Instynktem, który - gdy zostaje odpowiednio skanalizowany w twórczej formie (małżeństwo i rodzina) - może stanowić ogromną siłę w rozwoju ludzkości.
Ten model – małżeństwo mężczyzny i kobiety – wydaje się do dziś większości z nas naturalny właśnie dlatego, że jego wprowadzanie w świat zakończyło się wielkim sukcesem. Biorąc pod uwagę, że seksualizm (szczególnie mężczyzny!) jest polimorficzny (to znaczy, że może być zaspokajany na wiele różnych sposobów, które nie są niezmienne i ulegają wpływom kulturowym), jego podporządkowanie związkowi z kobietą i uczynienie jedynie tego związku uświęconym, jest rewolucyjnym osiągnięciem, którego korzenie tkwią w Torze.
W Torze znajdujemy nie tylko zakaz cudzołóstwa, ale także męskiego homoseksualizmu, kazirodztwa, zoofilii oraz stosunków seksualnych z kobietą w okresie menstruacji. Co ciekawe, zakaz niemoralnych stosunków seksualnych (kazirodztwo, homoseksualizm, zoofilia - ogólnie giluj arajot), jest na liście przykazań judaizmu skierowanych do całej ludzkości (Szewa Micwot Bnei Noach). Sprzeciw wobec odstępstw od tego ideału był tak silny, że już w blisko dwu tysiącletnim Bereszit Rabba 26:5 czytamy: "Rabi Huna powiedział w imieniu rabiego Josefa: >Pokolenie Potopu nie zostału zniszczone do momentu, gdy ludzie zaczęli spisywać dokumenty małżeńskie dla związków mężczyzny z mężczyzną i mężczyzny ze zwierzęciem<").
Judaizm zawsze zdawał sobie sprawę z tego, że dla mężczyzny nie jest wcale oczywistością pozostawanie w jakimkolwiek trwałym związku, w tym heteroseksualnym. Przykazanie dotyczące prokreacji skierowane jest więc tylko do mężczyzn, a nie do kobiet (Bereszit 1, 28), gdyż „Bóg stworzył naturę kobiety tak, że jej potrzeba posiadania potomstwa jest silniejsza niż u mężczyzny” (Meszech chochma; komentarz do Bereszit 9, 1).
Judaizm postanowił ograniczyć te naturalne tendencje mężczyzn do zaspokajania popędu seksualnego, które nie wymagały założenia i posiadania rodziny. Było to zadanie trudne. Jednak już na przykład stanowczy i jednoznaczny w judaizmie zakaz homoseksualizmu (męskiego!), podnosił status kobiety z pozycji „maszynki do rodzenia” do poziomu jedynego i z czasem coraz bardziej równoprawnego partnera seksualnego mężczyzny (poprzednio bywał nim w różnych kulturach często mężczyzna, zwłaszcza młodszy.). W dodatku z prawem kobiety do około dwunastu dni „odpoczynku” od kontaktów seksualnych w każdym miesiącu.
Judaizm stawiał sobie za jeden z głównych celów opanowanie natury mężczyzny (przekształcenie jego jecer hara w społecznie pożyteczną i twórczą formę), a skutki tego podporządkowania były rewolucyjnie korzystne właśnie dla kobiet. Okiełznanie męskiej seksualności w ramach małżeństwa nadało nieporównywalnie wyższy status społeczny miłości między kobietą a mężczyzną, niż miała ona wcześniej, oraz zapoczątkowało radykalną poprawę pozycji kobiety. To długi proces, biorąc pod uwagę, jak niski był status kobiet w momencie, gdy pojawił się monoteizm. Jednak – dzięki ideom Tory – powstała religijnie usankcjonowana instytucja rodziny (która jest podstawą naszej cywilizacji), gdzie wzajemne relacje małżonków decydują o jej sukcesie.
Dodatkowym krokiem o ogromnych konsekwencjach było - wewnątrz judaizmu - zniesienie (w średniowieczu) aprobowanej przez Torę poligamii i powrót do najwcześniejszego jej ideału, czyli małżeństwa monogamicznego (Adam i Chawa).
Zwykło się podkreślać patriarchalność zasad żydowskiego prawa i struktury rodziny propagowanej przez judaizm. To prawda – dominującą postacią rodziny jest bez wątpliwości ojciec. Nałożenie na niego obowiązków i przekonanie go, że rodzina jest wartością, której ma się poświęcać, musiało odbyć się za cenę patriarchatu, gwarantującego mu uprzywilejowaną pozycję, przy jednoczesnym ustanowieniu praw religijnych, które ograniczają go o wiele bardziej niż kobietę. Dlatego właśnie w judaizmie sformułowanych zostało wiele nakazów dotyczących właściwego traktowania kobiety, aby – w świecie patriarchalnym – zagwarantować jej jak najwyższy status partnerski.
Według Tory (Szemot 21, 10) mąż jest odpowiedzialny za zapewnienie żonie pełnego utrzymania (jedzenie i ubranie – szeira i kesuta) i zaspokojenie jej potrzeb seksualnych (onata). Jednocześnie mężczyzna nie ma prawa do wymuszania kontaktów seksualnych i żona musi wyrażać na nie zgodę. Z drugiej strony kobiecie nie wolno świadomie odkładać na później rytualnego zanurzenia się w mykwie (po okresie nakazanej wstrzemięźliwości związanej z menstruacją), aby dokuczyć mężowi.
Wszystkie próby używania seksu jako broni przeciwko partnerowi w związku kobiety i mężczyzny uważane są za najbardziej poważne naruszenie prawa małżeńskiego. Jednak jeżeli pomiędzy małżonkami istnieją silna niechęć, gniew i złość, to nawet gdy obie strony godzą się na kontakt fizyczny, nie jest on dozwolony, nim konflikt nie zostanie zażegnany. Talmud - wykluczając w małżeństwie przemoc - podkreśla, że mężczyzna musi uważać także na swoje słowa, aby nie krzywdzić żony. Dotyczy to nie tylko słów wypowiadanych publicznie, ale także w ich własnym domu. „Mąż musi kochać swoją żonę co najmniej tak, jak siebie samego, ale szanować musi ją bardziej” (Jewamot 62b, Sanhedryn 76b).
Jaki jest pogląd judaizmu na seks?
Judaizm postrzega seks podobnie jak inne naturalne, instynktowne potrzeby człowieka - np. jedzenie i picie, w tym sensie, że jedzenie i picie są – jak seks – pożyteczne dla człowieka wówczas, gdy traktowane w sposób właściwy. Jednak każda z tych aktywności może okazać się szkodliwa, zarówno dla ciała, jak i dla ducha człowieka, gdy wymyka się spod kontroli i przejmuje nad człowiekiem władzę. Problem więc nie dotyczy samych czynności, ale sposobów, w jaki są one realizowane.
Popęd seksualny i chęć zaspokojenia pragnienia i głodu są tym, co najsilniej łączy nas ze światem zwierząt. Dlatego więc czynności te, gdy są wykonywane na modłę zwierzęcą, zbliżają nas do zwierząt, a wykonywane w sposób nieosiągalny dla zwierząt – do Boga. Wiąże się to z kluczowym w judaizmie pojęciem keduszy (świętości), która jest dostępna właśnie jedynie ludziom. Oprócz podobieństw istnieje oczywiście fundamentalna różnica między seksem a zaspokajaniem głodu i pragnienia: seks zawiera w sobie element kreacyjny, którego wymiar jest nieporównywalny z niczym innym – seks pozwala na świadome stwarzanie życia (Bereszit 1, 28), a jednocześnie stanowi – znów w odróżnieniu od jedzenia i picia – sferę życia człowieka podległą jego woli (wstrzymywanie się od seksu, w przeciwieństwie do wstrzymywania się od jedzenia, nie prowadzi do śmierci).
Jednak judaizm nigdy nie uznawał wstrzemięźliwości seksualnej za coś dobrego dla człowieka, a wręcz przeciwnie. Przecież pierwszym momentem, w którym Bóg stwierdza w Torze, że coś nie jest takie jak powinno być, jest obserwacja: „Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (Bereszit 2, 18). Akt połączenia się mężczyzny i kobiety jest symbolicznym powrotem do jedności istoty ludzkiej. Człowiek odzyskuje swoją pełnię tylko poprzez związek (którego seks jest bardzo istotnym składnikiem) z drugim człowiekiem innej płci.
Wbrew stereotypom, judaizm nie traktuje seksu jako tabu ani jako czegoś zakazanego, wstydliwego, brudnego czy złego. Zachęca do korzystania z wszystkiego, co dobre: „Pewnego dnia człowiek zda sprawę z wszystkiego, co widziały jego oczy i czego, mimo że było mu dozwolone, nie posmakował” (Kiduszin 4:12). W Bereszit czytamy, że człowiek „zjednoczy się ze swoją żoną, i będą jednym ciałem” (2, 24), co jest bardzo dosłownym opisem ideału relacji łączącej mężczyznę i kobietę. W Szemot (21, 10) dokładnie opisane są zobowiązania męża wobec żony: „jedzenie, ubranie i stosunki małżeńskie”. Wynika z tego, że seks nie jest traktowany wcale jako „konieczne zło”, które jest nieuniknione z powodów prokreacyjnych. Pożądanie seksualne zalicza się co prawda do niebezpiecznej jecer hara (skłonność do zła), ale oznacza to jedynie, że musi być – jak wszystkie instynkty – kontrolowane, ale nie tłumione.
Seks jest – przez judaizm – traktowany jako micwa, gdy odbywa się w jedynym aprobowanym kontekście, czyli w związku małżeńskim. Jest wtedy zarówno źródłem satysfakcji psychicznej i fizycznej, jak również pogłębianiem związku dwojga ludzi. A o tym, że prokreacja nie jest wcale wyłącznym celem seksu, przekonuje fakt, że stosunki seksualne są rekomendowane także w okresach bezpłodności (np. w czasie ciąży i po menopauzie).
W tradycji żydowskiej noc szabatowa jest uważana za najbardziej odpowiedni moment na kontakt seksualny. Pogląd ten pojawia się już w Talmudzie (Bawa Kama 82a; Ketubot 62b). Szulchan Aruch nazywa stosunek seksualny „podwójną micwą” („wypełnieniem dwóch przykazań”), ponieważ stanowi on wypełnienie nakazu prokreacji oraz nakazu cieszenia się Szabatem (Oneg Szabat – Radość Szabatu). Oba te nakazy znajdujemy w Torze. Kabalistyczne dzieło Zochar uważa, że kontakt fizyczny w Szabat kreuje specjalną „duszę szabatową”.
Warto zauważyć, jak Talmud komentuje pożytki z powracającej wstrzemięźliwości seksualnej (związanej z menstruacją) (Nida 31b): „Mąż poznaje zbyt dobrze swoją żonę i [może] stać się nią zmęczony. Tak więc Tora zakazała jej mężowi (przez określone siedem dni w miesiącu), aby mogła ona pozostawać uwielbiana przez niego tak, jak była w noc poślubną (gdy weszli po raz pierwszy do sypialni panny młodej)”. Okres rozdzielenia małżonków został przez halachę wydłużony o siedem dni po menstruacji.
Czy są jakieś określone zasady co należy, wolno robić, a co jest zakazane w czasie odbywania stosunku seksualnego?
Wbrew obiegowym mitom, Talmud zdecydowanie zaleca, aby małżonkowie byli nadzy podczas seksualnego aktu. W traktacie Ketubot 48a czytamy: „mężczyzna nie będzie traktował żony jak Persowie, którzy uprawiają seks w ubraniach” i znajdujemy nawet stwierdzenie, że unikanie nagości może być wystarczającym powodem do rozwodu. Potwierdza to zbiór praw religijnych Arba Turim (Ewen Haezer 76, 13). Generalnie każda forma kontaktu seksualnego w małżeństwie jest halachicznie aprobowana, o ile nie polega na ejakulacji poza waginą. Talmudyczny traktat Nedarim (20b) zachęca do różnych form gry wstępnej.
Szczegółowe nakazy już prawie dwa tysiące lat temu określały częstotliwość kontaktów seksualnych, do jakich zobowiązany jest mężczyzna w zależności od wykonywanego zawodu, aby jego żona nie czuła się zaniedbana: „Mężczyzna ustabilizowany finansowo – każdego dnia, robotnik – dwa razy w tygodniu, jeżdżący na ośle – raz w tygodniu, na wielbłądzie – raz na miesiąc, żeglarz – raz na sześć miesięcy” (Ketubot 61b).
Seks jest prawem kobiety, a nie mężczyzny. Obowiązkiem mężczyzny jest zapewnienie żonie stosunków seksualnych nie tylko w regularnych odstępach czasu, ale także zaspokajających jej seksualne potrzeby.
Czy, skoro była mowa o zakazie homoseksualizmu męskiego, oznacza to, że homoseksualizm kobiecy jest akceptowany?
W Torze znajdujemy wyraźny i jednoznaczny zakaz praktyk homoseksualnych ogłoszony wobec mężczyzn (np. Wajikra 18, 22): „Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak obcuje się z kobietą. Jest to obrzydliwością [tewel]”, ale nie ma wyrażonego wprost zakazu związków i praktyk lesbijskich. Z kolei w Talmudzie problem homoseksualizmu poruszany jest w kilku miejscach. Generalnie, homoseksualizm uważany jest przez mędrców Talmudu za zjawisko, które nie jest wrodzone, ale nabyte poprzez przyjmowanie kulturowych wzorców od ludów takich jak Egipcjanie lub mieszkańcy Kanaanu.
Talmud stoi na stanowisku, że homoseksualizm jest w znacznym stopniu sprawą wyboru. Talmud stara się wytłumaczyć, dlaczego w Torze znajduje się zakaz stosunków homoseksualnych: przeważa opinia, że męski homoseksualizm jest odstąpieniem od przykazania nakazującego „bycie płodnym i rozmnażanie się”, które obowiązuje mężczyzn.
Talmud, wyjaśniając symbolikę Potopu, uważa, że był on karą zesłaną na ludzkość za powszechność związków homoseksualnych i ich społeczną akceptację. Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiecy, to niektóre opinie widzą takie ograniczenie w ogólnym zakazie postępowania według zwyczaju Egipcjan i Kananejczyków: „Według czynów ziemi Micrajim [Egiptu], gdzie zamieszkiwaliście, nie postępujcie i według czynów ziemi Kanaan (...). Nie kierujcie się ich zwyczajami” (18, 3). Późniejsza literatura rabiniczna zajmuje się problemem kontaktów lesbijskich raczej sporadycznie i przy okazji innych tematów. Np. dotyka tego problemu Jewamot 76a, gdzie przy okazji omawiania zakazanych dla kapłanów małżeństw, podaje – między innymi – że kapłan nie może poślubić kobiety utrzymującej kontakty seksualne z inną kobietą (dosłownie: „kobiety, które są mesolelot ze sobą”, są zakazane dla Najwyższego Kapłana).
Mesolelot nie jest terminem zdefiniowanym zbyt precyzyjnie. Raszi, komentując ten właśnie fragment Talmudu, rozumie to jako kontakty lesbijskie. Rambam w Miszne Tora zajmuje jednoznaczne stanowisko: kobietom jest zakazane bycie mesolelot ze sobą, bo jest to zachowanie egipskie. Jednak, ponieważ nie istnieje w Torze żadne przykazanie szczegółowo zabraniające takich zachowań, nie nakłada się za nie żadnych kar, jakkolwiek kobieta zamężna naraża pokój rodziny (szalom bait) i powinna ponieść za to konsekwencje. Późniejsze dzieła (np. Szulchan Aruch) uważają, że kobieta po kontaktach lesbijskich jest w stanie czasowej rytualnej nieczystości.
Podsumowując: judaizm zdecydowanie inaczej traktuje homoseksualizm męski i kobiecy. Kontakty seksualne pomiędzy mężczyznami są niedopuszczalne; pomiędzy kobietami – niepożądane. Być może wynika to z faktu, że jedynie męskie kontakty homoseksualne powodują niszczenie nasienia, a może ze świadomości głębokich różnic pomiędzy seksualnością mężczyzny a kobiety, które sprawiają, że homoseksualizm męski stanowi większe zagrożenie dla ideału, jakim dla judaizmu jest monogamiczny związek kobiety i mężczyzny.
Opr. Paweł Jędrzejewski
26 lutego 2013
Ilustracje: Marc Chagall
w: http://www.the614thcs.com/17.1810.0.0.1.0.phtml