Czy gender jest ideologią, która dąży do kulturowej przemiany świata czy jedynie projektem naukowym zwracającym uwagę na kwestię równouprawnienia - to jedno z głównych pytań konferencji "Gender oczami specjalistów".
W zorganizowanej dziś przez KAI debacie uczestniczyli wybitni eksperci różnych dziedzin nauki oraz publicyści. Spotkanie odbyło się w gmachu sekretariatu KEP w Warszawie.
Obrona człowieka a nie Kościoła
Nie chodzi o obronę Kościoła, ale o obronę człowieka i społeczeństwa - podkreślił rozpoczynając konferencję bp Wojciech Polak. Sekretarz generalny KEP odniósł się także do społecznego rezonansu, jaki wywołał list Episkopatu nt. zagrożeń ideologią gender. - Spotkał się on z głosami krytycznymi, nawet z zakwestionowaniem sensowności podejmowania tematyki gender ze strony Kościoła, ale też z licznymi głosami poparcia dla jasnego, jednoznacznie wyrażonego stanowiska - mówił bp Polak.
Zwrócił też uwagę, iż konwencja krótkiego listu pasterskiego nie daje szans na pogłębioną analizę, dlatego ważne jest, by w czasie debat wyjaśnić nie tylko zajmowane stanowiska, ale także fundamenty, na jakich one się opierają.
Przytaczając fragmenty listu Prymasa Polski do minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz bp Polak zaznaczył, że "przyjęta przez perspektywę gender droga interpretacji fenomenu płci nie może a priori rościć sobie pretensji do bycia jedyną, i w dodatku jedynie słuszną teorią, aby formułowane przez nią tezy stawały się w sposób bezkrytyczny podstawą tworzenia prawa państwowego czy międzynarodowego".
Dodał, że "wieloaspektowość perspektywy gender, obok słusznych postulatów równouprawnienia płci niesie ze sobą również wiele tez kontrowersyjnych, często kwestionowanych w środowiskach naukowych.
Gender - próba definicji
- Gender to stworzony społecznie konstrukt, który oznacza m.in. zestaw ról, oczekiwań, stereotypów, definiowanych jako męskie lub kobiece, niejako budowanych wokół cech biologicznych - mówiła prof. Małgorzata Fuszara, dyrektor Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Inicjatorka pierwszych gender studies w krajach Europy Środkowo-Wschodniej wskazała, że Światowa Organizacji Zdrowia (WHO) definiuje gender jako stworzone przez społeczeństwo role, zachowania, aktywności i atrybuty, jakie dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla mężczyzn i kobiet.
Badaczka mówiła, iż płeć społeczna w odróżnieniu od biologicznej jest kontekstualna, w poszczególnych społeczeństwach kształtowana jest inaczej. - Nie tylko inaczej określone są role, oczekiwania, uprawnienia kobiet i mężczyzn, ale także stroje czy zestaw zachowań - dodała.
Drugą cechą gender, czyli płci społecznie kształtowanej jest - jak mówiła prof. Fuszara - zmienność w czasie. Przykładów mamy mnóstwo - od obowiązującego pod koniec XIX wieku zakazu wyższej edukacji czy praw wyborczych dla kobiet po niedawny jeszcze brak możliwości wzięcia urlopu opiekuńczego przez mężczyznę w Polsce. Ogromne zmiany następują w rolach rodzicielskich, zwłaszcza jeśli chodzi o udział mężczyzn w opiece i porodzie - dodała. Jej zdaniem ta zmiana jest wciąż mało doceniana.
Zdaniem prof. Fuszary, zadziwiające i nietrafne są kierowane pod adresem gender studies zarzuty, iż prowadzą one do nieodróżniania i unifikacji płci lub zacierania różnic płciowych. - Jest zupełnie odwrotnie. Taki zarzut można postawić starej, przedgenderowej nauce, która płeć ignorowała, a co najwyżej traktowała ją jako jedną ze zmiennych społeczno-demograficznych - stwierdziła prelegentka.
W swoim wykładzie prof. Fuszara podkreśliła, iż gender w naukach społecznych to perspektywa, która poszukuje odpowiedzi na to, w jaki sposób płeć wpływa na sytuację grupy kobiet i mężczyzn oraz jednostek, jak kształtuje ich pozycję społeczną, regulacje prawne, status ekonomiczny, twórczość i inne zjawiska społeczno-kulturowe.
- Podstawowe wnioski nauki o społecznej tożsamości płci gender są tak powszechne, że nawet brzmią nawet banalnie: kobiecość i męskość określane są nie tylko przez biologię, ale także przez społeczny i kulturowy kontekst, w którym żyjemy - zauważyła prof. Fuszara.
Ideologia gender?
O tym czy istnieje ideologia gender i jak wygląda obecnie stan dyskusji nad tym między zwolennikami gender a jej krytykami mówił ks. dr Leszek Woroniecki SAC. Ze strony zwolenników gender spotykamy się najczęściej z argumentem, że gender, czyli - jak dodają - gender studies, to nauka, dziedzina naukowa; ideologia gender nie istnieje, a wymyślił ją Kościół katolicki, by zatuszować i odwrócić uwagę od problemu pedofilii w Kościele. Ich zdaniem, Kościół boi się równości kobiet i mężczyzn, dlatego występuje przeciwko gender studies, posługując się językiem nienawiści. Środowiska te posuwają się nawet do tego, że piszą list do papieża, skarżąc się na prześladowanie gender, a na list biskupów reagują, używając wobec jego treści słów: "obelżywe", "bzdury", "polowanie na czarownice".
Przeciwnicy gender z kolei, ci, którzy widzą w nim niebezpieczeństwo, nazywają go ideologią, podkreślają zagrożenia które ze sobą niesie. Są to np. rozkład tożsamości kobiety i mężczyzny, atak na małżeństwo i rodzinę zwaną tradycyjną, czyli złożoną z ojca, matki i dzieci, rozkład społeczeństwa, próby seksualizacji dzieci, wprowadzanie moralnego relatywizmu. Mówią o jego ideowych i historycznych związkach ideologii gender z marksizmem, ostrzegają przed jej "głęboko destrukcyjnym charakterem" "zarówno wobec osoby, jak i relacji międzyludzkich i całego życia społecznego", "próbą zrównania różnego typu związków, która jest de facto poważnym osłabieniem małżeństwa jako wspólnoty mężczyzny i kobiety oraz rodziny na małżeństwie zbudowanej". Jest groźna tym bardziej, że "zdecydowana większość nie wie, czym jest ta ideologia, nie wyczuwa więc żadnego niebezpieczeństwa".
Prelegent zwrócił uwagę na kilka definicji gender, na podstawie których francuski badacz o. Joseph Verlinde rozróżnił kilka różnych znaczeń gender: 1) jako tożsamość płciową, gdzie oznacza on zachowania mężczyzny lub kobiety w relacji z ich płcią biologiczną, w danym kontekście społecznym, w odniesieniu do płci biologicznej; 2) jako "społeczny stosunek płci", czyli relacje płci z uwzględnieniem dominacji jednej płci nad inną; 3) jako tożsamość płciową tworzoną przez każdą jednostkę na podstawie subiektywnego postrzegania własnej płci i orientacji seksualnej, gdzie męskość i kobiecość nie byłyby już oparte na danych biologicznych, ale na subiektywnym przekonaniu, jakie każdy tworzy o własnej tożsamości.
To ostatnie subwersywne (rewolucyjne, wywrotowe) znaczenie jest - jak mówił ks. Woroniecki - częścią ideologii gender. Otwiera możliwość całkowitego rozdzielenia tożsamości płciowej i płci biologicznej: ktoś, kto będąc anatomicznie mężczyzną, przyjął kobiecą tożsamość płciową, miałby być uznany za kobietę; a ktoś, kto będąc biologicznie kobietą, przyjął męską tożsamość płciową, miałby być uznawany za mężczyznę. Jednostka określa się na podstawie własnego wyobrażenia i wybiera swoje zachowania seksualne, niezależnie od swej anatomii.
Mówiąc o ideologii gender musimy pamiętać, że nie jest ona jednolita - podkreślał prelegent. Nie posiada jednorodnego ideologicznego korpusu wyposażonego w jednolitą strategię polityczną. Jest różnorodnym zbiorem refleksji i pozycji. Wynika to już z samego faktu, że tworzy ją wielu aktorów i wiele wpływów, takich jak np: feminizm, który był jej kolebką, środowiska LGBT, marksizm, środowiska lewicowe, lobby walczące o ograniczenie liczby ludności na świecie, itd.
Gender zajmuje się też dekonstrukcją "stereotypów". Poczynając od dekonstrukcji płci biologicznej (kobiety i mężczyźni rodzą się inni, natomiast wszystko, co ma miejsce po narodzeniu ma być wynikiem socjalizacji, wpływu środowiska, rodziny - kultury), przez dekonstrukcję heteroseksualności, rodziny opartej o małżeństwo kobiety i mężczyzny, po dekonstrukcję macierzyństwa (ponieważ kobieta jest dyskryminowana przez macierzyństwo i wychowywanie dzieci, należy ją od tego uwolnić).
Kobieta, Kościół, paradoksy
O paradoksie obecności kobiet w Kościele mówiła Alina Petrowa-Wasilewicz z KAI. Zdaniem długoletniej szefowej Krajowej Rady Katolików Świeckich, dzięki dorobkowi kobiecej tradycji, Kościół jest instytucją, która zrobiła najwięcej dla godności i promocji kobiet. - Jeśli kobiety spotykały się w Kościele z niezrozumieniem, to nie dlatego, że były kobietami, ale że były zbyt nowatorskie, dzieliły więc trudny los pionierów - oceniła prelegentka.
Gdy dyskutuje się, jaki był stosunek Kościoła do kobiet, przytacza się cytaty z listów św. Pawła oraz Ojców i Doktorów Kościoła o ich podrzędności, niedoskonałości, winie za upadek rodzaju ludzkiego i potrzebie bycia poddaną mężom. W Kościele zaś miały milczeć, a nauczanie było im zakazane - mówiła Petrowa-Wasilewicz.
Ta wizja - jak mówiła prelegentka - była powodem dyskryminacji i krzywdy kobiet, za co przepraszał Jan Paweł II w czasie uroczystego nabożeństwa, zorganizowanego z okazji Jubileuszu Roku 2000.
Zwróciła też uwagę, iż kobiety wpływały na podejmowanie najważniejszych decyzji w Kościele (św. Katarzyna ze Sieny przekonała Grzegorza XI do powrotu z Awinionu do Rzymu), inicjowały reformy w Kościele (św. Klara u boku św. Franciszka, św. Teresa z Avili zreformowała Karmel, a w Polsce matka Magdalena Mortęska klasztory benedyktyńskie).
Kobiety odczytywały pioniersko znaki czasu - w Polsce w XIX w. Eleonora Motylowska założyła zgromadzenie dla służących, a Sługa Boża matka Róża Godecka, jako pierwsza na świecie, dla robotnic.
Nie ma wątpliwości, że troska Kościoła o wyeliminowanie dyskryminacji wobec kobiet zbieżna jest z myślą liberalną. Jednak tu zaczyna się spór o metodę i otwiera pole do innej dyskusji. Papież, którego można nazwać także papieżem godności kobiet, widział w tych zabiegach szczególne miejsce dla kobiet. To one, jego zdaniem, powinny stworzyć świat bardziej łagodny, w którym będą chronieni najsłabsi - stwierdziła Petrowa-Wasilewicz.
Konieczna współpraca kobiet i mężczyzn w Kościele
S. Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia przyznała, że "nie wszystko w Kościele gra". - Gdyby mnie ktoś zapytał, czy ja osobiście miałam problemy w Kościele polskim z tego powodu, że jestem kobietą, to odpowiedziałabym, że nie. Nigdy oficjalnie nikt z hierarchów nie krytykował mnie tylko dlatego, że jestem kobietą. Jeśli krytykował, to dlatego, że robię to, co robię, ale nie dlatego, że jestem kobietą - stwierdziła.
S. Chmielewska zwróciła też uwagę na niedocenianie doświadczeń duchowych kobiet. - Kościół liczebnie składa się co najmniej w 50 proc. z kobiet i w 50. proc. z mężczyzn, a patrząc na uczestników Mszy świętych, to nawet jest więcej kobiet - mówiła. Jej zdaniem, bogactwo duchowe i doświadczenie życiowe, jakie niosą te kobiety, które - jak powiedziała - "starają się w zjednoczeniu z Chrystusem być matką, wychowywać dzieci, być jednocześnie profesorem uniwersytetu, sprzątaczką, praczką itd." - nie ma przełożenia na doświadczenie całego Kościoła. - Może dlatego, że nie umiemy siebie słuchać - dodała.
Jej zdaniem, Kościół będzie kaleki wszędzie tam, gdzie nie ma współpracy mężczyzn i kobiet. - Gdybyśmy razem podzielili się naszymi doświadczeniami i nie bali się tego, Kościół byłby znacznie bogatszy, a kobiety nie mówiłyby, że są niedocenione. Tego mi brakuje. Połowa doświadczeń duchowych kobiet jest zapomniana - ubolewała.
Według s. Chmielewskiej problemy te wynikają z dziedzictwa kulturowego, ale tym, co może rzeczywiście pomóc Kościołowi jest powrót do Ewangelii, do tego, żeby każdy dar, zarówno kobiecości jak i męskości rozpatrywać ewangelicznie. Potrzeba harmonii, która musi się objawiać w konkretnych gestach. To nie może być tak, że mówimy: "wszyscy są równi", a jak Episkopat zastanawia się nad rodziną, to w gremiach doradczych - jak się wyraziła - "nie ma żadnej baby, albo pół".
Gender a genetyka i seksuologia
Prof. dr hab. Alina Midro, kierownik Zakładu Genetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku opowiadała o tym, jak kształtuje się płeć w fazie prenatalnej. Jest ona efektem współpracy wielu genów. I choć warunki zewnętrzne mogą na nie wpłynąć, tworząc mutacje, np. gdy kobieta pije alkohol będąc w ciąży, to jednak nie można wybrać sobie płci, która jest określona na poziomie "oprogramowania" genomu. To "oprogramowanie" jest różne dla mężczyzn i kobiet.
Z kolei prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog, wskazywał, że badania obrazu mózgu pozwalają stwierdzić, że kobiety i mężczyzn dzielą bardzo duże różnice - także pod względem orientacji seksualnej. Podczas gdy orientacja mężczyzny jest zawsze bardzo określona i zdecydowana, kobiety potrafią być pod tym względem bardziej zróżnicowane i zmienne.
Seksuolog przytoczył też wyniki norweskich badań nad rozwojem dzieci, które były obserwowane w przedszkolu. Już od wczesnego etapu dzieciństwa zauważono u nich różnice wynikające z różnicy płci - wybierały inne zabawki, inaczej się zachowywały, używały innego słownictwa. Okazało się, że dzieci identyfikują się z cechami płci w ich tradycyjnym ujęciu, a wiele zjawisk - sny, fantazje, ubiór czy zachowania - jest "zaprogramowanych" biologicznie.
Prof. Lew-Starowicz podzielił się też swoim doświadczeniem z pracy z parami, z małżeństwami. Okazuje się, że te, w których dąży się do zamiany ról - czyli kobieta poświęca się karierze a mężczyzna bierze urlop tacierzyński - pojawiają się problemy z pożądaniem.
Gender i prawo
Dr hab. Aleksander Stępkowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris mówił o konsekwencjach przyjęcia norma prawnych sugerowanych przez zwolenników gender.
Jego zdaniem, Konwencja Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, nie wniesie do polskiego prawa nic nowego oprócz bagażu ideologicznego. Stwierdził, że zbudowana jest na marksistowskim przeświadczeniu, że między męskością a żeńskością trwa permanentny konflikt i że strona żeńska została w nim zdominowana. Przemoc warunkuje płcią i dlatego stara się wprowadzić pewnego rodzaju inżynierię społeczną, by zwalczać stereotypy dotyczące płci.
W świetle założeń Konwencji, nie do przyjęcia jest segregacja chłopców i dziewczynek w edukacji, np. poprzez posyłanie ich do osobnych szkół. - W tym ujęciu, może być problematyczne utrzymanie seminariów duchownych - mówił dr Stępkowski.
Omówił też konsekwencje ewentualnego przyjęcia projektu ustawy o zmianie płci autorstwa Twojego Ruchu. Zwrócił uwagę, że procedura zmiany płci w dokumentach, proponowana w tym projekcie, jest bardzo łatwa, nie wymaga się, by zmianę płci poprzedzała ingerencja hormonalna czy chirurgiczna.
- Oznacza to, że teoretycznie mężczyzna mający wszystkie biologiczne oznaki płci męskiej, może zdobyć prawny dokument zaświadczający, że jest kobietą i zawrzeć związek małżeński z innym mężczyzną, tym samym omijając art. 18. Konstytucji, który mówi, że małżeństwo jest związkiem między kobietą a mężczyzną - powiedział dr Stępkowski.
Warto dyskutować o równości
O potrzebie dyskusji wewnątrz Kościoła mówiła Dominika Kozłowska, redaktor naczelna miesięcznika "Znak". Chrześcijaństwu jest obca każda ideologia, a rolą chrześcijan jest ukazywanie dlaczego każda forma myślenia ideologicznego, które absolutyzuje jakąś teorię i próbuje ją przełożyć na jednoznaczną i zamkniętą wizję konstruowania społeczeństwa, jest szkodliwa. Osobną sprawą i przestrzenią do dyskusji jest rozpoznanie o czym mówimy, gdy mówimy o tzw. ideologii gender - stwierdziła.
Publicystka bazując na obserwacjach społeczeństwa i małżeństw osób wierzących, postawiła tezę, że obecnie nie ma jednego modelu chrześcijańskiej czy katolickiej rodziny. - Owszem, jest "twarde jądro", tzn. wizja tego, czym jest chrześcijańskie małżeństwo, że jest to trwały i nierozerwalny związek kobiety i mężczyzny, oparty na wzajemnej miłości, odpowiedzialności jedno za drugiego i otwartości na dziecko, owoc ich miłości - mówiła, zwracając jednocześnie uwagę, że ta wizja jest realizowana obecnie na różne sposoby.
Wyraziła też przekonanie, że katolików w Polsce czeka bardzo ważna dyskusja dotycząca równości i różności. - Problem w tym, że w minionych wiekach myślenie o różnicy między kobietą a mężczyzną bardzo często w Kościele prowadziło do form patriarchalnej czy hierarchicznej zależności.
Drugie dno gender
Z kolei Kinga Małecka-Prybyło z Fundacji PRO-Prawo Do Życia w swoim wystąpieniu wyartykułowała liczne niepokoje i obawy związane z ideologią gender. - Dąży ona do stopniowego pozbawiania prawa rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci i o jego kształcie. To zamach na rodzicielstwo - podkreśliła Małecka-Prybyło. Jednocześnie wyraziła smutek, iż "genderystki pod pozorem troski o równe prawa ukrywają coś innego".
- Ideologia gender to zamach na niewinność naszych dzieci. Nie ma zgody na seksualizację i demoralizację dzieci - podkreśliła w imieniu matek, dodając, że "wdrażanie technik seksualnych do przedszkola naprawdę nie służy dzieciom, podobnie jak wdrażanie programów edukacji seksualnej według WHO nie jest niczym dobrym dla dzieci".
Projekt ideologiczny czy naukowy
O tym, czy gender jest ideologią, która dąży do kulturowej przemiany świata, czy jedynie projektem naukowym zwracającym uwagę na kwestię równouprawnienia zastanawiali się uczestnicy panelu wieńczącego konferencję.
"W teoriach genderowych następuje zdecydowane przewartościowanie pojęcia płci kulturowej nad płcią biologiczną" - ocenił prezes KAI Marcin Przeciszewski. Wskazywał, że chociaż na ten ewidentny przerost wskazują głosy świata nauki, w tym genetyków i lekarzy, to "w oparciu o wnioski genderowe, zdecydowanie podważane przez inne dziedziny nauki, konstruowane są postulaty przebudowy społecznej".
Odnosząc się do niektórych wygłoszonych dziś opinii, prof. Małgorzata Fuszara nie zgodziła się z zarzutem, iż gender prowadzi do wyboru płci. Teorie gender oskarża się o to, że wywołują zmiany w rodzinie, tymczasem one następują, a nauki o rodzinie i nauki gender to opisują - dowodziła profesor UW zarzucając niektórym uczestnikom debaty publicznej "pomieszanie porządków".
Prof. Fuszara powiedziała, iż czuje się zaniepokojona faktem, iż wobec gender dość dowolnie stosuje się zamiennie określenia "ideologia" i "teoria". "Czy dyskutujemy o różnych teoriach gender, czy poszukujemy ideologii i to z takim zabarwieniem, jakby słowo ideologia było samo w sobie obraźliwe czy miało być epitetem?" - pytała profesor UW.
Oceniła też, że oskarżanie gender o związki z marksizmem do niczego nie doprowadzi, bo nauka ta jest wielonurtowa i trudno wyróżniać w niej wyłącznie jeden nurt.
W dyskusjach o gender wywołuje się ducha moralnej paniki i moralnej krucjaty - mówiła prof. Fuszara dodając, że o gender wypowiadają się bardzo często osoby niekompetentne, których celem jest zbijanie kapitału politycznego na straszeniu obco brzmiącym słowem.
Z prof. Fuszarą polemizował red. Marcin Przeciszewski. "Zarzucanie przedstawicielom innych nauk, że mają z gruntu złą wolę jest działaniem skrajnie sprzecznym z regułami nauki - powiedział szef KAI. - Ideologia, to nie jest żaden demon, którym tu obecni straszą innych tu obecnych, lecz jest pojęciem z dziedziny nauki" - dodał.
Z kolei dr hab. Andrzej Stępkowski wskazywał, że nie traktuje marksizmu jako epitetu, natomiast nie można abstrahować od faktów. "Marksizm odwoływał się do przemocy jako do metody regulowania stosunków społecznych i wprowadzania zmiany w społeczeństwie" - przypomniał wykładowca Wydziału Prawa i Administracji UW.
Środowiska naukowe powinny precyzyjnie odpowiedzieć na szereg kwestii o to, co niesie ze sobą gender, np. czy płeć jest w tym nurcie kategorią polityczną, oraz czy w gender chodzi także o władzę - wskazywała red. Alina Petrowa-Wasilewicz.
Badania prowadzone w ramach gender studies są niekiedy bardzo interesujące - przyznała długoletnia szefowa Krajowej Rady Katolików Świeckich. "Pojawiają się jednak ludzie, którzy chcą urządzić życie moje, moich dzieci i wnuków, o nic mnie nie pytając. I wtedy, rzeczywiście wpadam w panikę, bo pamiętam czasy komunizmu" - wyznała.
Prelegentka podkreślała, że "wychowanie następnego pokolenia nie może się odbywać w sposób pokątny, bez konsultacji, bez zaangażowania w ten proces rodziców".
Ks. dr Leszek Woroniecki SAC wskazywał, że teorie obecne w gender stoją za bardzo niebezpiecznymi planami, które są już wcielane w edukację jak i na poziomie prawa. Jako przykład podał tzw. sprawozdania Estreli w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego, który to dokument został ostatecznie przez Parlament Europejski odrzucony ale zaledwie siedmioma głosami. Gdyby tak się nie stało, wskazywał ks. Woroniecki, "władza rodzicielska byłaby w pewnej granicy ograniczona, edukacja seksualna obowiązywałaby od pierwszej klasy szkoły podstawowej, zaś klauzula sumienia uległaby bardzo mocnemu ograniczeniu".
Zaniepokojenie pewnymi tendencjami w przedszkolach i szkołach wyraziła Kinga Małecka-Prybyło z Fundacji PRO - Prawo Do Życia. Wskazywała, że zdarzają się psychologowie, którzy przekonują w szkołach, że wychowanie dzieci w związku homoseksualnym nie jest dla tego dziecka niczym szkodliwym. "Musze się też martwić, kiedy chce się wprowadzić edukację seksualną zamiast wychowania do życia w rodzinie" - mówiła prelegentka. Jej zdaniem edukacja w tej dziedzinie jest potrzebna, ale rodzice powinni mieć na nią wpływ.
Redaktor naczelna miesięcznika "Znak" Dominika Kozłowska wskazywała, że płeć kulturowa nie jest czymś "strasznie rozmytym" lecz czymś jasno zdefiniowanym, co stanowią treść naszej kultury. "Przed nami, chrześcijanami stoi ogromne, pozytywne zadanie zdefiniowania tych wartości naszej kultury, które wnosimy także jako chrześcijanie, gdy rozważamy, co to znaczy być kobietą i mężczyzną" - mówiła Kozłowska.
Na zakończenie konferencji prezes KAI Marcin Przeciszewski zwrócił uwagę, że nie była to debata Kościoła z przedstawicielami nauki, lecz dyskusja wybitnych ekspertów różnych dziedzin nt. ważnego problemu poruszanego w debacie publicznej.
Organizatorem konferencji była Katolicka Agencja Informacyjna.
23.01.2014
w: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,17317,czy-gender-jest-ideologia-opinie-specjalistow.html