Przeżyłaś okres komunizmu, więc zapewne wiesz, czym jest ideologia, i zapewne potrafisz ją odróżnić od wiedzy i rzeczywistości. To, co przedstawia się dziś jako "ideologię gender" (zmuszanie
dzieci do masturbacji, zmiana płci w czwartym roku życia, dewastacja rodziny, obowiązkowe ubieranie chłopców w sukienki), jest dość perfidnym, ale skutecznym politycznie wymysłem. I tylko wymysłem.
Służy on zarówno do odwrócenia uwagi od innych problemów (np. pedofilii w Kościele), jak i jako wehikuł wyborczy. Z jednej więc strony "ideologię gender" wykorzystują hierarchowie do jednoczenia wiernych pod hasłem "wspólnego wroga", z drugiej zaś robią to różni politycy, budując swoją kampanię wyborczą na tym, co da się sprzedać mediom. A "ideologia gender" sprzedaje się mediom jak świeże bułeczki czy plotki o aktorkach.
Droga Joanno! Czy pamiętasz, jak straszono nas amerykańską stonką? Albo "nauką burżuazyjną", czyli na przykład ekonomią kapitalistyczną, cybernetyką czy rewizjonizmami wszelkiej maści? To ta sama technika propagandowa jak dziś z "ideologią gender". Nikt nie widział Amerykanów zrzucających stonkę i mało kto miał pojęcie, na czym polega zagrożenie "burżuazyjną nauką", ale na wszelki wypadek ludzie strach udawali lub z powodu ignorancji rzeczywiście się bali. Wyobrażenia stonki i potworności rewizjonistów władza mogła kolorować do woli. Taka była ideologia. W tamtych czasach, Joanno, potrafiłaś doskonale ją odróżnić od rzeczywistości. Dlaczego dziś zatraciłaś tę umiejętność?
Piszesz o gender (felieton Joanny Szczepkowskiej, "Rzeczpospolita", 1 lutego), że to jakieś "puzzle bez pudełka", i zapytujesz, gdzie jest miejsce w nauce na walkę o równouprawnienie? Studia gender mają swoje pudełka, są nimi: socjologia, antropologia i literaturoznawstwo, bo to
studia interdyscyplinarne; zapraszam na uniwersyteckie wykłady i zajęcia z tej dziedziny. Chętnie przekażę również listę książek, które problematykę gender ci uporządkują. Jeśli zaś chodzi o równouprawnienie, to miejsce na nie jest wszędzie, nie tylko w badaniach naukowych, również w teatrze. Sama o tym wiesz najlepiej.
Wszędzie też jest miejsce na wiedzę, która jest najskuteczniejszą bronią w walce z ignorancją, ideologią i zwykłą ludzką głupotą, które tak chętnie krzewi ksiądz Oko. Zaprosiłaś go "do klubu" osób mających zdrowy rozsądek, czyli tych, którzy wiedzą o zagrożeniach seksu analnego oraz szkodliwości masturbacji wśród przedszkolaków i nie boją się o tym mówić. Tylko co to ma wspólnego z gender?
Droga Joanno! Nie ma czegoś takiego jak zagrożenie "gender". Tak jak nie było stonkowego zagrożenia ze strony Amerykanów, a "burżuazyjna nauka" okazała się nauką po prostu. Nikt nie uczy w przedszkolach dzieci masturbacji, małe dziewczynki liżą bananowe prezerwatywy tylko w sprośnych wyobrażeniach księdza Oko (gratuluję ci zdrowego rozsądku, który - jak twierdzisz - łączy cię z księdzem!). Pomysł posłanki Kempy ze zmianą płci czterolatków jest bardziej niż szalony, choć szaleństw z jej strony przewiduję więcej, ale tylko do przegranych wyborów.
Rodziny są dewastowane przez alkohol i przemoc, a nie przez "ideologię gender", homoseksualiści nie zamierzają przejąć władzy nad światem, a "gender" to nauka wspierająca równouprawnienie kobiet i mężczyzn. To naprawdę proste.