Grzegorz Górny: Tako rzecze genderysta: Położna, która na widok noworodka krzyczy „To dziewczynka!”, nie opisuje stanu faktycznego, lecz tworzy mit kulturowy, który mianuje ową istotę na dziewczynkę
6.6.2014
Niedawny list polskiego Episkopatu przestrzegający przed zagrożeniami związanymi z ideologią gender spotkał się z burzliwą reakcją lewicowych autorytetów. Zazwyczaj krytykowali oni biskupów, iż wymyślili sobie urojonego wroga w postaci ideologii gender, podczas gdy jest to poważna nauka opisująca świat ludzkiej płciowości.
Magdalena Środa pisała:
Ideologia gender” to skonstruowany przez Kościół fikcyjny wróg, który służy odwróceniu uwagi od spraw pedofilii w tym środowisku. Nie ma czegoś takiego jak „ideologia gender”. Gender to uznane w świecie studia, które badają zmienność wzorców osobowych związanych z płcią.
Wtórował jej Jacek Żakowski:
Gender to poważna dziedzina wiedzy (…) musimy się pogodzić z tym, że obowiązkiem państwa jest opieranie się na wiedzy naukowo zdobywanej. I gender należy do tej kategorii.
Do zwolenników ideologii gender należy także pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Broni ona ideologii gender przed krytykami, utrzymując, że:
Płeć kulturowa nie neguje płci biologicznej. Jako kategoria badawcza, gender nie jest związana z żadnym światopoglądem ani ideologią – po prostu opisuje świat męskości i kobiecości taki, jakim jest w danej kulturze.
O tym, ile są warte te twierdzenia, pokazuje w bardzo ciekawym artykule na łamach ostatniego „Nowego Państwa” Grzegorz Strzemecki w tekście „Niewinny gender?” Cytuje on obszerne fragmenty dokumentów z materiałów szkoleniowych przygotowywanych w ramach programów „Kapitał Ludzki. Narodowy Fundusz Spójności” oraz „Unia Europejska. Europejski Fundusz Spójności” autorstwa dr Macieja Dudy, członka Pracowni Krytyki Feministycznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz wykładowcy gender studies na UAM.
Cytaty te obnażają, czym jest w istocie genderyzm. Przyjrzyjmy się jednemu tylko wątkowi. Dr Duda, powołując się na amerykańską feministkę Judith Butler jako swój autorytet, pisze:
Teoria genderu wskazuje, że często cechy uznawane za genetycznie przypisane kobiecie lub mężczyźnie wynikają z uwarunkowania kulturowego lub presji społecznej. Wiele cech rzekomo ‘kobiecych’ i ‘męskich’ i mających pochodzić z różnic biologicznych teoria genderu uważa za mity społeczne.
Co jest więc mitem?
Zdaniem Butler i innych przedstawicieli teorii queer, człowiek nie rodzi się ‘kobietą’ i ‘mężczyzną’ w sensie płci kulturowej, ale jest na tę płeć w sposób performatywny ‘mianowany’.
Co znaczy jednak owo tajemnicze sformułowanie „performatywnie mianowany”?
Wypowiedzi performatywne oznaczają zdania, za pomocą których kreuje się rzeczywistość, np. ‘Ogłaszam was mężem i żoną’ [lub] mianuję cię generałem. Człowiek staje się mężem, żoną, generałem w momencie wypowiedzenia odpowiednich słów-zaklęć.
A teraz posłuchajmy, kiedy dochodzi do pierwszego zaklęcia, kreującego rzeczywistość:
Zdaniem Butler przypisanie płci kulturowej następuje w ten sam sposób już w momencie, gdy pielęgniarka podczas porodu mówi 'To chłopiec', 'To dziewczynka’, przypisując nowo narodzonej osobie całe instrumentarium społecznych oczekiwań stereotypów i ról związanych z płcią. To zdanie nie opisuje stanu faktycznego, lecz stanowi rozpoczęcie konstrukcji tożsamości płciowej... Cały ten społeczny konstrukt ustanawiający płeć kulturową jest następnie nieustannie wprowadzany do świadomości dziecka, które je internalizuje (uwewnętrznia) i reprodukuje (powtarza), przez co płeć kulturowa wydaje się być tworem biologicznym, wynikającym z natury, a nie uwarunkowań społecznych i kulturowych.
Zgodnie z tą logiką okrzyk położnej na widok noworodka „To jest dziewczynka!” nie opisuje więc stanu faktycznego, lecz jest mitem, który mianuje ową istotę na dziewczynkę. Potem owej mitycznej narracji ulegają rodzice i otoczenie dziecka, bezmyślnie i nieświadomie podtrzymując to nieuzasadnione mniemanie. Zdaniem przedstawicieli genderyzmu należy zmienić ten stan rzeczy i dać jednostce wolność wyboru własnej płci bez nacisku społecznego.
Te twierdzenia Judith Butler, powtarzane przez Macieja Dudę i rozpowszechniane w materiałach finansowanych przez Unię Europejską, pokazują, że rację mieli biskupi, krytykując genderyzm jako niebezpieczny eksperyment inżynierii społecznej. Mamy bowiem do czynienia nie z rzetelną nauką, opisującą świat, lecz ideologią, próbującą zmieniać świat według utopijnych założeń.
Grzegorz Górny
w: http://wpolityce.pl/artykuly/71092-grzegorz-gorny-tako-rzecze-genderysta-polozna-ktora-na-widok-noworodka-krzyczy-to-dziewczynka-nie-opisuje-stanu-faktycznego-lecz-tworzy-mit-kulturowy-ktory-mianuje-owa-istote-na-dziewczynke