Nowa pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania w najbliższy piątek, na specjalnie zwołanej konferencji, przedstawi swoje cele i plan działania. W konferencji weźmie udział premier Donald Tusk. – Moim zdaniem jest to świetna kandydatka, przygotowana do tego bardzo dobrze. Właściwie całe swoje życie zawodowe zajmowała się badaniem spraw równego statusu, przeciwdziałania wykluczeniu, dyskryminacji – powiedziała rzeczniczka rządu. Prof. Fuszara oficjalnie przejmie obowiązki 1 sierpnia.
Małgorzata Fuszara po studiach prawniczych podjęła pracę naukową w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji. – Nie wyszłam za mąż, nie mam dzieci, ale jestem osobą bardzo rodzinną – opowiadała przed czterema laty dziennikarce POLITYKI Joannie Cieśli. Mówiła, że jej najlepszą przyjaciółką jest siostra. – Te więzi sprawiały, że nawet gdy w Polsce było szczególnie ciężko, nigdy nie rozważałam emigracji.
Do doktoratu z socjologii prawa analizowała sprawy o zniesławienie i rzuciło jej się w oczy, że gdy ktoś chce obrazić kobietę, odwołuje się do jej seksualności, insynuuje złe prowadzenie się. Mężczyzn traktuje się inaczej. Te podwójne standardy dostrzegła znowu przy pracy nad habilitacją o sądach rodzinnych: – W sprawach rozwodowych mężczyznom zadaje się zwykle pytania, czy pili i bili, kobietom, czy gotowały, prały, sprzątały.
Fuszara przeżyła szok, gdy w 1989 r. przeczytała pierwszy projekt ustawy antyaborcyjnej – przypominała Joannie Cieśli. Projekt ten nie przewidywał możliwości usunięcia ciąży, nawet jeśli zagrażała życiu kobiety. – Nakładanie na kobiety obowiązku utraty życia, zwłaszcza że umiera wtedy i płód, i matka, wydawało mi się absurdalne. Napisała „Spisek feministek”, ironiczny tekst z tezą, że ten projekt powstał chyba po to, by w Polsce narodził się feminizm. Redaktorki łapały artykuł i biegły drukować. A po chwili dzwoniły z przeprosinami, bo zapadała decyzja, że jednak nie. – Zrozumiałam, że to jest temat tabu. I że to coś bardzo złego – mówi prof. Fuszara. Ostatecznie tekst opublikowała „Res Publica”.
Współzałożycielka studiów genderowych
Na zamówienie Parlamentarnej Grupy Kobiet w Sejmie II kadencji Małgorzata Fuszara wraz z prof. Eleonorą Zielińską napisała projekt ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. Przepadł w pierwszym czytaniu. Prominentni posłowie szeptali prof. Fuszarze: nie możemy poprzeć, bo skorzysta lewica. Jak mówiła dziennikarce POLITYKI, dotarło do niej, że sprawa kobieca jest też tematem politycznym.
Od lat 90. Zaczęła wprowadzać feminizm na uczelnię. Razem z prof. Eleonorą Zielińską rozkręcała zajęcia z feministycznego prawoznawstwa. Na początku w małej salce: kilkanaście studentek, trzech studentów i wykładowczynie. Studenci bez przerwy zadawali pytania, podważali z prawicowej perspektywy sens feminizmu. – Zwykle po dwóch miesiącach takich przepychanek reszta grupy zaczynała ich uciszać. Dziś coś takiego już się prawie nie zdarza – mówiła Małgorzata Fuszara.
Pomysł na tamte zajęcia przywiozła ze stypendium na Harvardzie. Założyła też w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych ośrodek badań społeczno-prawnych nad sytuacją kobiet. W 1996 r. z prof. Bożeną Chołuj otworzyła w ISNS gender studies, gdzie analizuje się i obala przesądy na temat stereotypów płci. W ciągu kilkunastu lat przez zajęcia przewinęło się grubo ponad tysiąc osób, a dyplom z „dżenderów” staje się czymś na kształt certyfikatu przynależności do elity intelektualnej.
Prof. Fuszara działa w Kongresie Kobiet i jest członkinią rady programowej Kongresu. W gabinecie cieni tej organizacji jest ministrem ds. równości płci i przeciwdziałania dyskryminacji.
Krytyczka wiceministra Królikowskiego
Ostatnio prof. Małgorzata Fuszara ostro skrytykowała wiceministra Michała Królikowskiego, który powiedział, że pojęcie godności w polskiej konstytucji należy rozumieć zgodnie z tradycją chrześcijańską. Zdaniem prof. Fuszary ta wypowiedź świadczy o brakach w edukacji prawniczej wiceministra.
– Dla niego punktem zaczepienia był problem zwalczania stereotypów związanych z płcią. Wiceminister musi wiedzieć, że to wszystko już w polskim prawie jest, bo ratyfikowaliśmy konwencję o eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. To wszystko już tam jest. Więc jeśli nie wypowiadamy tej konwencji, to takie stwierdzenie jest orzeczeniem niezgodnym z polskim stanem prawnym. Jeszcze rozumiem, że taki przekaz ideologiczny może powiedzieć minister Gowin, który nie jest prawnikiem, ale prawnik? – stwierdziła prof. Fuszara.
Jej nominacja to wyraźny sygnał ze strony premiera, że poglądy prof. Małgorzaty Fuszary są mu bliższe niż przekonania wiceministra sprawiedliwości. Jeszcze zanim oficjalnie ogłoszono jej nominację, prawicowi politycy obwieścili, że taki wybór to „promocja genderyzmu”.
Pełnomocnik rządu ds. równego traktowania jest zobowiązany „realizować politykę Rady Ministrów w zakresie równego traktowania, w tym przeciwdziałania dyskryminacji w szczególności ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię lub wyznanie, poglądy polityczne, wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną, stan cywilny oraz rodzinny”.