A konkretnie o komunikat „w sprawie nieprawdziwych interpretacji pojęcia »gender «”, który adresowany jest do dyrektorów, nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców. Kuratorium zamieściło go na swojej stronie internetowej. Muzoł pisze w nim, że ponieważ różne instytucje często poruszają temat gender, „szkoły muszą (...) być przygotowane do obiektywnego przedstawiania wychowankom i ich rodzicom spraw, które »niesie życie «”.
Kurator załącza słowniczek pojęć związanych z gender i dwa pisma pełnomocnika rządu ds. równego traktowania - jedno jest skierowane do kuratorów oświaty, drugie to oświadczenie w sprawie "nieprawdziwych interpretacji pojęcia gender". - To materiały pochodzące z ministerstwa - mówi Muzoł.
Na komunikacie suchej nitki nie zostawił Waldemar Bartosz, szef świętokrzyskiej "Solidarności". W komentarzu zamieszczonym w biuletynie związkowym "Tygodnik Solidarność Świętokrzyska" napisał: "Szkoda, że to rozróżnienie między nauką a ideologią nie zostało jasno wyrażone przez Panią Kurator. W obecnej formie komunikat wpisuje się w jałową wojnę kulturową. W dojrzałych systemach demokratycznych urzędnik państwowy nie ma do tego prawa. Zresztą Kuratorium Świętokrzyskie jest w tym względzie jedyne. Na innych stronach kuratoryjnych unika się wchodzenia w wojnę genderową".
W rozmowie z "Wyborczą" zarzuca dodatkowo pani kurator, że w komunikacie zobowiązuje ona do zapoznania się z materiałami. - To zwyczaj rodem ze starych czasów - twierdzi szef "Solidarności"
- Każdy ma prawo do swojej oceny, ale wymagana jest w tym pewna uczciwość. Tam nie ma ani jednego zdania, w którym wygłaszam jakieś swoje stanowisko w sprawie gender. Intencja była taka, aby po prostu zaapelować o zapoznanie się z tym tematem przed podjęciem jakichkolwiek działań. Zwracam też uwagę na konieczną współpracę ze wszystkimi rodzicami - odpowiada Muzoł.