Skandaliczna wypowiedź krakowskiego prawnika Andrzeja Zolla, który twierdzi, że konwencja zapobiegająca przemocy domowej i przemocy wobec kobiet jest... zagrożeniem cywilizacji. Prawnik doszukuje się w niej „drugiego dna”. Czyli co? Siły nieczyste? Żydzi, cykliści, a może nawet sam Gender!? A może to po prostu problem ciała migdałowatego pana profesora?

Wypowiedź byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego można zinterpretować na dwa sposoby. Albo jest ona zwiastunem nowego barbarzyństwa albo ciało migdałowate w jego mózgu za bardzo się rozrosło (co jest – jak podaje GW 2.11.2014 - dolegliwością wielu konserwatystów).

Znany autorytet prawny uważa, że obowiązujące przepisy są absolutnie wystarczające, by chronić kobiety przed przemocą, a to że nie chronią, zbytnio go nie obchodzi. Taką mamy cywilizację!

Bardziej boleje nad tym, że w Konwencji ukryte jest jakieś drugie dno, które jej zagrozi. Nie wiem czy Zollowi chodzi o „cywilizację krakowską” czy „cywilizację PiS-owsko-PSL-owską” (bo te dwie partie uważają, że dla „ich cywilizacji” czytaj: wygranej w wyborach, lepsza jest przemoc wobec kobiet niż konwencja zwalczająca ją) ale z pewnością nie o cywilizację europejską.

Człowiek cywilizowany – jak mówił Arystoteles - tym się różni od barbarzyńcy, że rozstrzyga swoje konflikty poprzez debatę i perswazję a nie poprzez przemoc. „Ucywilizowanie” polega w naszej kulturze na powstrzymywaniu się od przemocy w różnych jej formach: fizycznej, ekonomicznej, seksualnej, psychologicznej, językowej. Sporo czasu zajęło Europejczykom cywilizowanie obyczajów. Najoporniej szło to w sferze domowej. O ile bowiem osoba publiczna wie, że powinna powstrzymywać się od przemocy, bo zostanie za nią ukarana, to jako osoba prywatna (jako mąż, ojciec) niechętnie się temu podporządkowuje, bo lubi odreagować publiczne zakazy prywatną wolnością i władzą nad domownikami.

Może jednak nie o obronę „cywilizacji” chodzi, lecz o ciało migdałowate. Jak podaje GW (2.11.2014): osoby o konserwatywnych poglądach mają inną budowę mózgu, a zwłaszcza rozrośnięte ciało migdałowate odpowiedzialne za generowanie negatywnych emocji, strach przed zmianą i postrzeganie wszystkiego jako zagrożenia. Nie jest więc winą PiS-u, że wszędzie widzi wroga, zdradę i zagrożenie, nie jest winą Zolla, że w konwencji o zapobieganiu przemocy widzi drugie dno i upadek cywilizacji.

Nie ulega jednak wątpliwości, że pan profesor powinien popracować albo nad wiedzą o tym, czym jest cywilizacja albo nad swoim ciałem. Migdałowatym.