Jak czytanie i analizowanie dzieł, np. Zygmunta Krasińskiego, może kogoś prowadzić do ideologii gender? „Owszem – stwierdziła w jednym z wywiadów pani Janion – prawda jest taka, że i ja, za romantykami, kreśliłam apologię polskiego, romantycznego szaleństwa. I ja idealizowałam Polaków jako naród jednolicie bohaterski. I ja widziałam w naszym mesjanizmie przede wszystkim słuszną gloryfikację polskiego cierpienia”.
Przypomnijmy, że to prześmiewane „polskie romantyczne szaleństwo” stanowi niezwykle istotne dziedzictwo polskiego patriotyzmu, jego podważenie może mieć bardzo dalekie konsekwencje dla naszej kultury narodowej. Zatem wtłaczanie na polski grunt ideologii gender nie dotyczy tylko sfery medialnej czy politycznej.
Mamy do czynienia z fundamentalną wręcz wojną kulturową. Wystarczy przypomnieć ostatni atak na symbole polskiego młodzieżowego patriotyzmu z czasów okupacji, żołnierzy Szarych Szeregów, „Zośkę” i „Alka”, oskarżanych o homoseksualizm.
Gender center
Maria Janion idzie dalej: „Chciałabym – twierdzi – aby edukacja obywatelska – gender studies była ważną częścią Nowej Humanistyki”. Można by stwierdzić, że mamy tu do czynienia z próbą promocji jakiejś nowej ideologii i niestety dzieje się to w obszarze naszej nauki.
Zatem szermierze nowej lewicy pragną sięgnąć nie tylko do wąskiego grona fanatyków rewolucji seksualnej, lecz chcą stworzyć „Nową Humanistykę”, gdzie cała dotychczasowa twórczość w naszej kulturze będzie analizowana z punktu widzenia genderowskiej utopii.
Profesor Maria Janion stała się inicjatorką powołania do życia Fundacji Gender Center. W jednej z wypowiedzi idolki środowiska genderowskiego czytamy: „Nie tylko nasza kultura jest taka. Podobnie dzieje się we wszystkich idealizowanych wspólnotach narodowych, gdzie konieczny jest stereotyp męskości – apologia siły, nawet przemocy, więzi braterstwa, męskiej przyjaźni. Innymi słowy, ufundowane są one na związkach homospołecznych. Te związki są u nas silnie eksponowane – poczynając od ’szlachty panów braci’, poprzez hufce rycerskie, Filomatów i Filaretów, XIX-wiecznych spiskowców, legionistów Piłsudskiego, no i oczywiście współczesne drużyny futbolowe. Wszystkie te grupy aż do cudownej męskiej wspólnoty, jaką stanowią ułani, składają się na męski mit narodowy. To są związki homospołeczne, co oczywiście nie znaczy homoseksualne, ale one zawierają w sobie pewien pierwiastek fascynacji homoseksualnej. Z drugiej strony jest niesłychanie silne poczucie zagrożenia przyjaźnią homoseksualną. Dlatego tak mocno podkreślony zostaje narodowy honor heteroseksualny, co przedstawił Gombrowicz w ’Trans-Atlantyku’. To dzisiaj widzimy bardzo wyraźnie. Nagle homofobia stała się głównym problemem wspólnot homospołecznych. To zadziwiające”.
Aż trudno otrzeźwieć ze zdziwienia, jak przewrotną koncepcję historii narodowej można tworzyć, biorąc za podstawę utopię seksualnej rewolucji.
Widzimy zatem, że aktywistom genderowskim chodzi nie tylko o wprowadzenie w obieg publiczny kwestii wyboru czy równości płci. Chodzi tu o podważenie praktycznie całej tradycji kulturowej, z promowaniem nowej wizji dziejów włącznie.
Lewicowa utopia
Wszystkie te zachwyty nad współczesną rewolucją seksualną przypominają do żywego młodzieńcze fascynacje środowiska nowej lewicy (w tym Marii Janion), którego przedstawiciele w latach czterdziestych i pięćdziesiątych masowo zapisywali się do PZPR, starając się być luminarzami ideologii komunistycznej. Bankructwo tamtej utopii popchnęło wielu dawnych komunistów w kierunku ideologii nowej lewicy.
Dla krytycznych badaczy (m.in. dla ks. prof. Tadeusza Guza) jasne jest, że ideologia gender jest owocem procesu rewolucji kulturalnej (seksualnej), zapoczątkowanej w latach sześćdziesiątych, ideowo bazującej na dziedzictwie uwspółcześnionego marksizmu. Widzimy zatem, że część naszych elit od marksizmu wyszła (komunizm) i na marksizmie kończy (nowa lewica).
Ksiądz arcybiskup Henryk Hoser jednoznacznie porównuje ideologię gender do komunizmu. Czytamy: „Ideologia gender jest pochodną marksizmu i nie wolno zapominać, że jest to nowy sposób walki klas.
Z tym że klasami stają się kobiety i mężczyźni. Proletariatem są kobiety, a mężczyźni są posiadaczami, kapitalistami, którzy proletariat uciskają. Największą krzywdę, jaką radykalny feminizm wyrządza kobiecie, jest jej maskulinizacja. W efekcie sprowadza się kobietę do tego, by mogła zastąpić mężczyznę. Jest to niezgodne z jej naturą.
Maskulinizacja istniała w marksizmie. Była bardzo silną cechą ideologii stalinowskiej. Dzisiaj ogłasza się z triumfem, że kobiety mogą działać w jednostkach bojowych armii, uczy się je zabijać ludzi. A to przecież mija się z powołaniem kobiety, by dawać życie, a nie żeby je niszczyć”.
Gender na uczelniach
Widzimy zatem, że podstawy ideologiczne omawianego nurtu myślowego są skrajnie destrukcyjne. I może nie byłoby się czym niepokoić, gdyby nie fakt, że na wielu polskich uniwersytetach już powstały centra promujące filozofię gender.
Powołano do życia ośrodki badawcze zajmujące się teorią i tożsamością płciowości w znaczeniu gender studies, m.in. na: Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie, Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, Uniwersytecie Łódzkim, Warszawskim, Szczecińskim, Śląskim, Wrocławskim, Mikołaja Kopernika w Toruniu itd.
Tłumaczy to opór, z jakim na uczelniach spotykają się organizatorzy wykładów podważających tę niezwykle groźną ideologią społeczną (wystarczy przypomnieć problemy z organizacją wykładów dr. Paula Camerona).
Oczywiście uniwersytety to tylko początek ogromnej akcji, której ostatecznym celem jest rewolucja kulturalna. Bardzo silny nurt znajduje się we współczesnej antysztuce, obficie opłacanej z unijnej kasy, a nakierowanej na promowanie treści jawnie rewolucyjnych.
Trudno nawet wprost zdefiniować ilość środków przeznaczanych na ten cel, gdyż ideologię tę sączy się wielonurtowo. Zdaje się, że ani polscy nauczyciele, ani rodzice nie są „przygotowani” na przyjmowanie jej, stąd wszystko zaczyna się na uniwersytetach i tzw. popkulturze.
Brak oporu ludzi normalnie myślących, w szczególności kręgów katolickich, musiałby się skończyć klęską, porównywalną do tej, jaką przeżyły na płaszczyźnie kulturowej narody zachodnioeuropejskie.
Jeśli zaś prowadzimy dyskusję z luminarzami nowej ideologii, warto pamiętać, że wielu z nich w latach PRL równie mocno fascynowało się komunizmem stalinowskim, jak dzisiaj ideologią gender.
Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.