Konwencja, którą Polska podpisała w 2012 roku, jest krytykowana m.in. przez polityków PiS, w tym kandydata na prezydenta Andrzeja Dudę. – Będę apelował do prezydenta Komorowskiego, aby tej ratyfikacji nie dokonywał, jeśli ta konwencja zostanie dziś przyjęta, ponieważ jest to akt szkodliwy – oświadczył Duda.
PiS przekonuje, że konwencja wcale nie ma na celu zwalczania przemocy wobec kobiet. Według partii Jarosława Kaczyńskiego chodzi w niej o zwalczanie tradycji i wprowadzenie do polskiego prawa nowych, niebezpiecznych pojęć.
"Wy niszczycie naród!"
Podobne stanowisko zajęła niezrzeszona Marzena Wróbel. – Jeśli konwencja zostanie przyjęta, przemoc ulegnie zwiększeniu, a nie zmniejszeniu. Tu chodzi o wprowadzenie do porządku prawnego pojęcia płci społeczno-kulturowej. Kobietą i mężczyzną będzie ten, kto będzie chciał przyjąć określoną rolę społeczną – wyjaśniała w Sejmie Wróbel.
– Jestem dumna, że jestem Polką. Jestem dumna, że jestem chrześcijanką. Wy chcecie zniszczyć tradycję, która chroni przed przemocą. Niszczycie naród w ten sposób – dodała posłanka.
Wtórowała jej Beata Kempa (klub Sprawiedliwa Polska). – Ten potworek legislacyjny nie walczy z przemocą. On spełnia postulaty środowisk LGBT, środowisk homoseksualnych. Dzisiaj, przy ich rechocie, przy rechocie pani Fuszary, waszymi rękami będzie to wprowadzone pod płaszczykiem walki z przemocą domową i przemocą wobec kobiet! – mówiła Kempa.
Niezrzeszony Zbigniew Girzyński ostrzegał zaś przed "mordowaniem cywilizacji chrześcijańskiej" oraz islamem, który wkracza do Europy.
"Co trzecia kobieta doznała przemocy"
O poparcie projektu ustawy zaapelowała wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. – Co 40 sekund w Polsce ma miejsce akt przemocy wobec kobiet. Co trzecia kobieta w Polsce co najmniej raz doznała przemocy – argumentowała Nowicka.
Wspierał ją minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, przypominając, że przemoc wobec kobiet nie jest problemem teoretycznym i wymaga odpowiedniego przeciwdziałania prawnego. O przyjęcie ustawy apelowali również posłowie SLD. – SLD opowiada się za walką z każdą formą przemocy – podkreślił Dariusz Joński.
Komisje odrzuciły poprawki PiS
W czwartek sejmowe komisje odrzuciły poprawki, jakie chcieli wnieść do projektu ustawy o ratyfikacji konwencji posłowie klubów PiS oraz SP. Posłowie proponowali, by do ustawy dodać zapis mówiący, że Sejm nie wyraża zgody na ratyfikację. Ponadto twierdzili, że tekst konwencji został źle przetłumaczony.
Stanowiska prawicowej opozycji nie rozumie pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara.
– Trudno mi zrozumieć, dlaczego konwencja budzi taki opór. Zarzuty zgłaszane pod jej adresem nie mają żadnego uzasadnienia w treści. Tam nie ma nic o innym definiowaniu małżeństwa, nie ma nic o zmianie płci. Trzeba mieć bardzo dużo złej woli, by występować przeciwko tej konwencji albo jej nie rozumieć – oznajmiła Fuszara.
Kościół mówi "nie"
Konwencja o zapobieganiu przemocy nie podoba się również Kościołowi, który uważa, że dokument „zbudowany jest na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach, których w żaden sposób nie można zaakceptować”.
Szczególny niepokój wzbudza nałożenie na sygnatariuszy obowiązku edukacji (art. 14) i promowania m.in. "niestereotypowych ról płci", a więc homoseksualizmu i transseksualizmu. Łączenie słusznej zasady przeciwdziałania przemocy z próbą niebezpiecznej ingerencji w system wychowawczy i wyznawane przez miliony rodziców w Polsce wartości, jest bardzo niepokojącym sygnałem. Czytaj więcej