Gabriele Kuby wystąpiła na posiedzeniu parlamentarnego zespołu Solidarnej Polski "Stop ideologii gender". Przez ponad 20 lat zajmowała się ezoteryką, w 1997 roku wstąpiła do Kościoła katolickiego. Napisała książkę, w której wytropiła zło czające się w "Harrym Potterze". Autorka m.in. książek "Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności" i "Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności".
We wtorek w Sejmie mówiła o gender, zrównując tę naukę z komunizmem, totalitaryzmem. - System komunistyczny upadł w 1989 r., ale teraz krąży nowe widmo po całym świecie. To bliski krewny starego komunistycznego widma. To widmo chce usunąć różnice między mężczyzną a kobietą, wartości nawiązujące do Boga, związek między kobietą i mężczyzną. To widmo nazywa się gender - mówiła.
600 zł dla firmy na start
Otwórz mBiznes konto i odbierz nawet 600 zł na ZUS! Sprawdź!
|
Wyprzedaż modeli Daci
Sprawdź ofertę na ostatnie modele Dacii z rocznika 2013!
|
Straszyła: - Za maską wolności kryje się totalitarna gęba.
Cieszyła się: - Ku mojej radości w ostatnim roku widać przebudzenie w wielu krajach. Ludzie zaczynają się budzić, powstawać przeciwko temu.
Heteroseksualność to warunek istnienia człowieka
Mówiła, jak pojmuje naukę gender. Że nie chodzi o równouprawnienie, ale o zrównanie kobiet i mężczyzn. O zniesienie heteroseksualności. - Każdy wie, czy jest mężczyzną, czy kobietą. Wie, że możemy się rozmnażać przez połączenie kobiety i mężczyzny. Każdy ma matkę i ojca. Każda komórka ciała mężczyzny jest męska, kobiety - żeńska. Heteroseksualność to warunek istnienia człowieka, na niej bazuje rodzina - mówiła.
Wytykała, że nauka gender jest pełna sprzeczności, "bo skoro gender twierdzi, że nie ma różnic między kobietą a mężczyzną, to dlaczego walczy się o prawa kobiet?". Jej zdaniem każdy widzi, że genderyzm jest ideologią, która drwi praktycznie z każdej nauki. - Ale weszła na uniwersytety i pełni funkcję taką jak marksizm pod komunizmem. Tak musisz myśleć, tak musisz mówić, inaczej będziesz wykluczona - przekonywała.
Jej zdaniem "tolerancja staje się instrumentem ataku na prawdę, a sprawiedliwość jest zrównywana z równością". A wszystko to prowadzi do "stawiania na głowie naszych wartości". "Żeby homoseksualizm postawić na równi z heteroseksualnością". - Jeśli nazwiemy żabę ptakiem, nie stanie się ptakiem, tylko namiesza nam w głowach - mówiła.
Nawiązała do zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Apelowała, by Polacy wybrali takich eurodeputowanych, którzy będą w stanie odrzucić równościowe dyrektywy Unii Europejskiej. Te "prowadzące do ograniczenia wolności wyznania, sumienia, praw wychowawczych rodziców". - To naprawdę nas czeka. Musimy się bronić - przekonywała.
W buncie przeciwko gender przoduje Rosja
Podawała przykłady „buntu” przeciw gender. Wyliczała: • W Rosji wprowadzono zakaz propagandy w szkołach przeciwko rodzinie; • W Chorwacji w referendum większość opowiedziała się za tym, żeby w konstytucji zapisać małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Ale socjalistyczny prezydent powiedział, że po raz ostatni większość zabrała prawa mniejszości; • W Niemczech też pojawia się opór. W niektórych landach są programy nauczania pozwalające na konfrontację z tęczową ideologią; • Biskupi zabierają głos w tej sprawie.
Drugim mówcą był prawicowy publicysta Tomasz Terlikowski. Beata Kempa wylewnie witała jego żonę Małgorzatę z "maleńką córeczką Urszulą". A Terlikowski powtarzał te same argumenty, na które powołuje się od dawna. - Gender opiera się na najgorszych śmiercionośnych źródłach cywilizacji, jakie znamy - mówił. Przypominał, że Fryderyk Engels mówił o tym, że źródłem nierówności klasowej jest małżeństwo mężczyzny i kobiety. - Bo mężczyzna jest klasą wyzyskującą, a
kobieta jest wyzyskiwaną. Komuniści próbowali to wprowadzać - opowiadał.
Wykpiwał naukę o równości. - Ja mam mieć wolność, zewnętrzne określenia mnie zniewalają. Zniewoleniem byłoby powiedzenie przez kogoś, że jestem białym, heteroseksualnym mężczyzną, bo przecież mógłbym powiedzieć, że jestem żółwiem lesbijką - kpił. - Jeśli nie przywrócimy dumy, że jesteśmy mężczyznami i kobietami, to głęboko skrzywdzimy i kobiety, i mężczyzn - mówił.
Dodawał, że nie chodzi o to, by wszyscy byli równi, ale o to, by było sprawiedliwie. - Jeśli kobiety zarabiają mniej, to nie jest to kwestia nierówności, ale niesprawiedliwości. Za tę samą pracę należy dać tę samą płacę. To nie znaczy, że jesteśmy tacy sami. Musimy być równi w godności, ale różni - podsumował.
Zachęcał do walki z gender. Przekonywał, że przeciwnicy nauki na pewno zwyciężą. - A jak nie zwyciężymy, to przyjdzie Pan Jezus i posprząta - zakończył.