Dyskusja na jej temat trwa już jakiś czas. Zdecydowanie przeciwny jej podpisaniu był Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin, zaniepokojenie jej wprowadzeniem w życie wyraziła Rada Stała Episkopatu Polski, liczne organizacje prorodzinne i kobiece. Za jej podpisaniem i ratyfikacją konsekwentnie opowiada się natomiast Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Traktowania Agnieszka Kozłowska Rajewicz oraz organizacje feministyczne, w tym Stowarzyszenie Kongres Kobiet.
Konwencja pod powszechnie akceptowanym hasłem - przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, zawiera treści z tytułem nie mające nic wspólnego.
Analiza Konwencji prowadzi do wniosku, że jej celem jest nie tyle walka z przypadkami przemocy, co zmiana struktur społecznych, które zdaniem jej autorów za nią odpowiadają. Tymi strukturami są małżeństwo i rodzina, tradycja (w tym tradycyjne wychowanie) czy religia. Mamy więc przed sobą projekt społeczny, mający wymusić głębokie zmiany w naszym życiu społecznym.
Przyjrzyjmy się kilku artykułom zawartym w tej konwencji.
Art. 12.1 Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn (podkreślenia moje). Państwo będzie więc stosowało konieczne środki w celu „wykorzenienia” stereotypowych ról kobiety i mężczyzny. A co, jeśli ktoś w tej stereotypowej roli, np. matki czy gospodyni domowej, czuje się znakomicie? W jaki sposób ten stereotyp będzie wykorzeniany i kto określi, co jest, a co nim nie jest? Można się spodziewać, że marginalizując rodzinę i tradycję, spowodujemy dalsze osłabienie tej wspólnoty. A osłabiając rodziny, niwelując wpływ rodziców na wychowanie dzieci, nie doprowadzimy do tego, że przemocy będzie mniej, ale wręcz przeciwnie. Więcej też będzie samotności i wykluczenia społecznego. Niestereotypowe wychowanie czy anarchia wychowawcza?
Dla autorów konwencji małżeństwo i rodzina to wspólnoty opresyjne, dlatego państwo powinno wkraczać w wychowanie dzieci, bez pytania o zgodę ich rodziców.
Art. 14.1. konwencji mówi: W uzasadnionych przypadkach Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych dostosowanych do zmieniających się możliwości osób uczących się, dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku (…).
Powyższe rozwiązanie może oznaczać np.: obowiązek promowania homoseksualizmu w edukacji dzieci i młodzieży, jako niestereotypowych ról i to począwszy od przedszkola. Należy spodziewać się np.: całkowitej zmiany charakteru wychowania prorodzinnego w szkołach, które obecnie jest generalnie akceptowane przez rodziców i przynosi dobre efekty wychowawcze.
Konwencja o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet opiera się wyłącznie na genderowej definicji płci.
W Art. 3, pkt. c określa: płeć społeczno-kulturowa oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn.
Oznacza to odejście od utrwalonej w tradycji europejskiej definicji płci, uwzględniającej biologiczną odmienność kobiety i mężczyzny, która stanowi podstawę dla prawa rodzinnego i osobowego. W ten sposób zagraża więzom rodzinnym, które są chronione przez artykuł 18 Konstytucji RP, nakazujący wspierać związek kobiety i mężczyzny, rodzinę, macierzyństwo i rodzicielstwo. Uznawanie zaś dowolnie określonych ról i zachowań za wyznacznik płci, otwiera furtkę do instytucjonalizacji np.: związków tej samej płci. Po wprowadzeniu w życie konwencji, państwo nie będzie mogło powoływać się na tradycyjny sposób pojmowania małżeństwa.
Nierówne równe prawa
Chociaż konwencja deklaruje równe traktowanie kobiet i mężczyzn, to w rzeczywistości obcesowo wprowadza nierówność. Art. 4.4 mówi: Specjalne środki, niezbędne do zapobiegania przemocy ze względu na płeć i ochrony kobiet przed taką przemocą nie są uznawane za dyskryminację w myśl zapisów niniejszej konwencji. Jest to sprzeczne z podstawowymi zasadami demokracji i polską konstytucją, a przede wszystkim antagonizuje kobiety i mężczyzn.
Utrata suwerenności
Wchodząc do struktur Unii Europejskiej Polska przyjęła Deklarację o suwerenności w sprawach moralności i kultury. Mówi o tym uchwała Sejmu z 11 kwietnia 2003 roku: Zmierzając ku integracji z innymi krajami europejskimi w ramach Unii Europejskiej, w obliczu zbliżającego się referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza, że polskie prawodawstwo w zakresie moralnego ładu życia społecznego, godności rodziny, małżeństwa i wychowania oraz ochrony życia nie podlega żadnym ograniczeniom w drodze regulacji międzynarodowych.
Ewentualna ratyfikacja Konwencji Rady Europy pozbawi nas suwerenności w obszarach moralności i rodziny na rzecz przewidzianych w niej genderowych zasad, kształtowanych następnie przez międzynarodowy organ kontrolny (GRAVIO).
Czy potrzebne są nowe rozwiązania w sprawie przemocy
Niewątpliwie przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet, ale także wobec dzieci i mężczyzn, wymaga zdecydowanych działań państwa. Należy jednak pamiętać, że kilka lat temu głęboko znowelizowano ustawę o przemocy w rodzinie i wprowadzono nowe rozwiązania prawne. W trakcie prac nad tą ustawą rząd stanowczo twierdził, że wprowadzane rozwiązania są optymalne i będą skutecznie chroniły przed przemocą. Na bazie tej ustawy w każdej polskiej gminie powołano zespoły interdyscyplinarne i zespoły robocze, znowelizowano Kodeks karny. Nie ma zatem powodów, by przyjmować kolejne przepisy, wynikające z Konwencji, i dla jej realizacji budować równoległą do istniejącej i kosztowną administrację. Polska nie ma takiego obowiązku i nie powinna pozbawiać się suwerenności w sprawach moralności i rodziny, na rzecz ideologicznej kontroli międzynarodowej instytucji, co przewiduje Konwencja.