Choć ostatecznie sam dokument autorstwa austriackiej polityk Ulrike Lunacek nie był przedmiotem głosowania, uchwalano opartą na nim rezolucję „w sprawie unijnego planu przeciwdziałania homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową”.
I to właśnie przeciwko owemu planowi, nazwanemu przez prof. Ryszarda Legutkę “żałosną ilustracją ideologicznego fanatyzmu” wypowiedzieli się wszyscy obecni na głosowaniu deputowani związani z PiS (poza nieobecnym Michałem Kamińskim) oraz 11 posłów z PO. 11 kolejnych (wśród nich Jerzy Buzek, Danuta Hubner, Marek Saryusz-Wolski, Jacek Protasiewicz i Róża Thun) nie wzięło udziału w głosowaniu.
Rezolucja wzywa m.in. do wzajemnego uznania konsekwencji prawnych związków - w tym związków homoseksualnych - we wszystkich krajach UE, wzywa Światową Organizację Zdrowia do wykreślenia zaburzeń tożsamości płciowej z katalogu zaburzeń psychicznych oraz proponuje kryminalizację wygłaszania opinii, które mogą być uznane za homofobiczne. CZYTAJ WIĘCEJ
W PO rezolucję poparł tylko Tadeusz Ross oraz Filip Kaczmarek. Ale jego partyjny kolega Paweł Zalewski zdradził w rozmowie z naTemat, że Kaczmarek głosując pomylił się i później złożył prośbę o anulowanie swego głosu w tej sprawie.
Nowy PO-PiS?
– W płaszczyźnie obyczajowej w Polsce rządzi PO-PiS – nie ma wątpliwości prof. Kazimierz Kik, politolog PAN, pytany przez nas o wtorkowe głosowanie. – Gowin odszedł co prawda z PO, ale nurt konserwatywny w tej partii wciąż jest silny. Można nawet powiedzieć, że Platforma w swojej zasadniczej części jest właśnie konserwatywna i prawicowa – ocenia politolog. – To odzwierciedlenie mentalnego PO-PiSu – mówi wprost o tym, jak w sprawie rezolucji głosowali politycy obu partii.
– W tym sensie tezy o hegemonii prawicy w Polsce są jak najbardziej uzasadnione. Platforma nawet gdyby chciała, boi się pokazywać swoje bardziej liberalne oblicze, bo narazi ją to na atak z prawej strony politycznej sceny – ocenia prof. Kik.
Zdaniem Wojciecha Olejniczaka, który jako jeden z dziewięciu polskich deputowanych poparł antydyskryminacyjną rezolucję, to właśnie strach przed “ultrakonserwatywną prawicą” sprawił, że wielu europosłów z PO bało się pójść tą samą co on drogą: – Bali się po prostu komentarzy prawicowych mediów, często pewnie nawet nie zapoznając się z treścią samej rezolucji – mówi Olejniczak. Ale polityk SLD jeszcze surowiej ocenia tych, którzy wiedzieli dokładnie, nad czym głosują.
Wszyscy głosujący przeciwko tej rezolucji nie mają nic wspólnego z liberalnymi poglądami i cywilizowanym, nowoczesnym podejściem do państwa i obywatela. Bo ta rezolucja nie jest wyrazem żadnego “homoterroru”, tylko troski o zapewnienie wszystkim obywatelom równych praw i ochrony przed dyskryminacją.
– Wojciech Olejniczak doskonale wie, że chodzi o co innego, niż równe prawa. Proszę mi pokazać w prawodawstwie państw Unii jakikolwiek przepis godzący w mniejszości seksualne – mówi jednak Paweł Zalewski z PO, który głosował przeciwko przyjęciu wtorkowej rezolucji.
Zalewski podkreśla, że przyjęte przez Parlament Europejski wytyczne są formą społecznej inżynierii, która niesłusznie faworyzuje pewne kategorie osób. Nie czuje się też niekomfortowo w sytuacji, w której głosuje ramię w ramię z politycznymi rywalami z PiS. – Ta partia nie jest dla mnie punktem odniesienia. W swoich konserwatywnych poglądach jestem konsekwentny od lat. Jeśli dzielą je ze mną koledzy z PiS, jest mi bardzo miło – ucina Zalewski.
Prawicowa hegemonia?
Warto przypomnieć, że głosowanie w PE to nie pierwszy raz, gdy konserwatyści w PO dają o sobie znać na tyle wyraźnie, że niektórzy komentatorzy stawiają Platformę w jednym rzędzie z PiS. – Nie uwierzę tym, którzy mówią, że jest znacząca różnica między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. W dniu dzisiejszym zagłosowaliście wspólnie. Odrzuciliście projekt, który dla milionów Polaków był szansą na normalne życie – pisał przed rokiem nasz czytelnik po tym, gdy Sejm odrzucił projekt dotyczący związków partnerskich.
W tym samym duchu wypowiadała się w rozmowie z naTemat Magdalena Środa, mówiąc po głosowaniu w sprawie projektu ustawy antyaborcyjnej, że “Kaczyński w swojej ‘umiarkowanej’ wersji prawie nie różni się od Tuska”.
Zdaniem prof. Kika zbliżanie się PO do PiS jest ewidentne: – Liberalne środowisko KLD w Platformie jest słabe, a Tusk ewoluuje w stronę pragmatyzmu – ocenia politolog. Jego zdaniem skazuje to polską scenę polityczną na dalszą “hegemonię prawicy”.
w: http://natemat.pl/91005,parlament-europejski-przeciwko-homofobii-ale-nie-europoslowie-pis-i-po-to-odzwierciedlenie-mentalnego-po-pisu