– Jestem za konwencją o konwencją przemocy wobec kobiety. A ci konserwatyści z PO, którzy chcą zagłosować przeciwko, w ogóle nie czytali dokumentu, tylko usztywnili się, bo dostali pogróżki od premier Kopacz – mówi w "Bez autoryzacji" poseł PO Antoni Mężydło.
Jest pan zaliczany do frakcji konserwatywnej w PO. Jaki jest pana stosunek do konwencji o przemocy?
Nie mam żadnych wątpliwości w sprawie ratyfikacji. Oczywiście znam to zacięcie antygenderowe, tylko że tam nic o tym nie ma. Jest to tekst prawny, który ma dokładnie takie przesłanie, jak głosi tytuł. Oczywiście będę za.
Konwencja nie niesie żadnego zagrożenia dla rodziny?
Przeczytałem ją i przeanalizowałem bardzo dokładnie. Przyszli do mnie na dyżur nauczyciele katoliccy, z którymi wzięliśmy ten tekst pod lupę. Teraz widzę wyraźnie, że konwencją próbuje się manipulować. Czytałem wiele opinii krytykujących ten dokument i nic mnie w nich nie przekonuje. Doszukiwanie się tutaj ideologicznych pobudek jest kompletnie nieuzasadnione. Dlatego trudno bym się opowiadał za przemocą wobec kobiet i rodzinie.
Szczególnie zdziwiła mnie opinia byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego. W jednym z wywiadów stwierdził, że ta konwencja przewiduje, że "płeć społeczno-kulturowa" równa się płeć. A tak nie jest. Minister zmanipulował, bo "płeć społeczno-kulturowa" pada tam jako określenie prawne, wyróżniające pewne zachowania. Tu nie chodzi o płeć taką, jak my to zazwyczaj rozumiemy.
Według pana kto głosuje przeciwko konwencji jest za przemocą domową?
No tak, bo krytycy mogliby chociaż przeczytać tę konwencję zanim pójdą głupio zagłosować. Przekonaliby się, że tam nie ma tych wszystkich podtekstów, o których mowa.
Ale słyszał pan, że pańscy koledzy i koleżanki z frakcji konserwatywnej mogą mieć inne zdanie?
Wiem o tym. Podejrzewam, że oni też nie czytali konwencji, tylko ulegli propagandowym hasłom, tak jak np. mój kolega Marek Biernacki, który jest bardzo przeciwny. Wielu kolegów usztywniło się, bo słyszałem, że dostali jakieś pogróżki ze strony pani premier. Dlatego idą w zaparte.
Nie boi się pan gniewu konserwatywnych wyborców, np. wspomnianych katolickich nauczycieli?
Ale co? Ja mam ze względu na wyborców zaprzeczyć racjonalnym argumentom? Nie. Sytuacja posła nie jest sytuacją wygodną, bo podejmuje się decyzje, które mają ogromne skutki. Dlatego do każdego takiego głosowania trzeba się przygotować merytorycznie i ja to zrobiłem. Na podobnej zasadzie będę głosował za ustawą o in vitro i przeciwko związkom partnerskim, bo tam też mam swoje argumenty.
A co z Kościołem? Stanowisko biskupów też pana nie przekonuje?
Kiedy analizowałem tekst konwencji, wyszedł duchowny i powiedział, że jak podpiszemy konwencję, to chłopiec będzie musiał zmywać naczynia. I ja chcę, żeby chłopiec zmywał naczynia. Nie uważam, by trzeba było pielęgnować tradycję, że jak naczynia, to kobiety, a chłopiec do strzelby i na polowania.
w: http://natemat.pl/132521,posel-po-antoni-mezydlo-o-konwencji-antyprzemocowej-koledzy-z-partii-zaglosuja-przeciwko-bo-mieli-pogrozki-od-kopacz