Rządząca partia oraz skrajna lewica dając zgodę na ratyfikację wzięła na siebie odpowiedzialność za narażenie Polski i Polaków na groźne procesy, które mogą przeformować polskie społeczeństwo. Zapisy Konwencji wprowadzają do polskiego prawa niepokojące mechanizmy i zapisy dotyczące m.in. zwalczania tradycji i konserwatywnego modelu rodziny.
ZOBACZKTOPOPARŁ NIEBEZPIECZNĄ KONWENCJĘ. Publikujemy listę głosujących na „tak”:
Głosowanie nr 40 - posiedzenie 86.
Dnia 06-02-2015 godz. 10:53:44
Pkt 27. porz. dzien. Sprawozdanie Komisji o rządowym projekcie ustawy o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, sporządzonej w Stambule dnia 11 maja 2011 r. - trzecie czytanie
Głosowało - 437 Za - 254 Przeciw - 175 Wstrzymało się - 8 Nie głosowało - 22
Artur Górski dla Fronda.pl o głosowaniu ws. konwencji: Inżynieria społeczna, niszczenie cywilizacji
Konwencja będzie mieszała w głowach dzieci, przez podważanie tradycyjnej rodziny, zrównując z nią związki gejowskie, a docelowo prowadziła do zniszczenia europejskiej cywilizacji...
Uczestniczyłem w dzisiejszych głosowaniach w Sejmie, w tym głosowałem PRZECIW rządowemu projektowi ustawy o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Ustawa została przyjęta (254 głosami) przez PO, PSL i lewicę. Przeciwko ustawie głosowali (175 głosów) posłowie PiS i KP Sprawiedliwa Polska.
Ładna nazwa Konwencji jest błędna i służy manipulacji społeczeństwem. Konwencjia niewiele wnosi do prawa w Polsce w kwestii zapobiegania i zwalczania przemocy domowej. Z jednym wyjątkiem: Konwencja ma służyć zapobieganiu i zwalczaniu przemocy w pozostających w związkach mężczyzny i mężczyzny oraz kobiety i kobiety. Jest to de facto legalizacja takich gejowskich związków, w których występują, jak powiedział przedstawiciel rządu w związkach, gdzie są praktykowane "niestandardowe role społeczne".
Ponadto Konwencja zobowiązuje instytucje, a także przedszkola i szkoły od pierwszych klas do oswajania z ideologią gender i afirmacją gejów i lesbijek. Jak mówili posłowie PiS: Konwencja będzie mieszała w głowach dzieci, przez podważanie tradycyjnej rodziny, zrównując z nią związki gejowskie, a docelowo prowadziła do zniszczenia europejskiej cywilizacji. Jak powiedział jeden z posłów, życie nie znosi próżni. W miejsce naszej, chrześcijańskiej cywilizacji wejdzie inna, choćby islam - znamienne, że Konwencja została przyjęta w... Stambule.
Nie ma wątpliwości, że Konwencja wprowadza inżynierię społeczną, spowoduje powolne, ale skuteczne niszczenie rodziny i pogłębi kryzys demograficzny. Europa (Niemcy nie przyjęły Konwencji) jest poważnie zagrożona i dlatego po wyborach parlamentarnych, które - mam nadzieję - wygramy, trzeba będzie w głosowaniu sejmowym wypowiedzieć tę Konwencję.
Rzecznik Episkopatu: To zły dzień dla małżeństwa i rodziny
Zdaniem rzecznika Episkopatu, przyjęcie przez posłów przemocowej konwencji do ratyfikacji jest naruszeniem podstawowych zasad cywilizacji. Ks. Józef Kloch ubolewa, że stało się to w roku Jana Pawła II.
Ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu w rozmowie z KAI nazwał dzisiejszy dzień „złym dniem dla małżeństwa, rodziny i dla przyszłości demograficznej Polski i cywilizacyjnej naszego państwa”.
Rzecznik KEP ubolewał, że groźny dokument został ratyfikowany w czasie, kiedy w Polsce trwa rok Jana Pawła II. Ks. Kloch stwierdził, że nie rozumie postaw wielu posłów, co do których wydawało się, że można na nich liczyć.
Ks. Kloch ubolewał też, że parlamentarzyści zignorowali nie tylko głos Episkopatu Polski, ale również „głos płynący z Watykanu, na który tak często chętnie się powołują – od Jana Pawła II, przez Benedykta XVI do papieża Franciszka”.
Na Twitterze ks. Kloch zapowiedział, że zostanie opublikowane specjalne oświadczenie rzecznika KEP odnośnie do wyników głosowania Sejmu. Będziemy o tym na bieżąco informować na portalu Fronda.pl.
Sejm uchwalił ustawę o ratyfikacji konwencji. Głosowało 437 posłów. Za ratyfikacją rękę podniosło 254 parlamentarzystów, przeciw 175 posłów, zaś 8 wstrzymało się od głosu.
Po burzliwej debacie na temat przyjęcia w Polsce lansowanej przez feministki i środowiska LGBT konwencji przemocowej, odbyło się w Sejmie głosowanie nad ratyfikacją dokumentu.
Niestety, głosami większości Sejm zadecydował o ratyfikacji niebezpiecznego dokumentu. Głosowało 437 posłów. Za ratyfikacją rękę podniosło 254 posłów, przeciw 175 posłów, zaś 8 wstrzymało się od głosu.
„PO pod przywództwem Ewy Kopacz rozpoczęła dzisiaj wojnę nie tylko z Kościołem, rozpoczęła wojnę z polską tradycją i polską rodziną” - skomentował na Facebooku poseł PiS Andrzej Jaworski. Dodał również: „Nie bądźmy obojętni kiedy E. Kopacz i PO rozpoczęła otwartą wojnę z naszą tradycją i naszą religią, powtórzmy wielki marsz Obudź się Polsko!”.
Konwencja antyprzemocowa przyjęta. Prawica: Bierzemy udział w mordowaniu naszej cywilizacji
Michał Wilgocki 2015-02-06, ostatnia aktualizacja 2015-02-06 12:56:40
Sejm przyjął konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Za głosowało 254 posłów, przeciw było 175, a 8 wstrzymało się od głosu.
Mimo że Ewa Kopacz zapowiedziała, że ustawa przejdzie głosami PO, niecały klub był jednomyślny. Marek Biernacki, Lidia Staroń i Jerzy Budnik byli przeciw, a Joanna Fabisiak, Andrzej Gut-Mostowy, Mirosław Pluta i Wiesław Suchowiejko wstrzymali się od głosu.
- To jest dobry dzień dla tych, którzy czekali na to prawo, szczególnie dla ofiar przemocy. Ale także dobry dzień dla Platformy Obywatelskiej. Bo pokazuje, że idziemy w ten rok wyborczy jako mocna drużyna - powiedziała po głosowaniu Ewa Kopacz. Zaznaczyła, że wobec posłów, którzy byli przeciw, nie będzie konsekwencji, ponieważ nie zarządzono dyscypliny.
Podzielony był także PSL. 11 posłów, w tym niedawny zaciąg z Twojego Ruchu, było za ratyfikacją konwencji. 19 głosowało przeciw.
W innych dużych klubach posłowie byli zgodni: PiS i Sprawiedliwa Polska były w całości przeciw, a SLD i Twój Ruch - za.
Nowicka: Wielki dzień. Sadurska: Ślepe zwalczanie tradycji
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
O ratyfikowanie konwencji od dawna apelują organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Konwencję krytykują natomiast m.in. organizacje prawicowe i prezydium Episkopatu Polski.
- Bardzo proszę, aby dyskusja była uporządkowana. Weźmy pod uwagę, że ogląda nas cała Polska, rodziny - zaapelował na początku Radosław Sikorski. Poprosił, by nie zgłaszać wniosków formalnych o przerwę i zwołanie Konwentu Seniorów. Z takimi wnioskami zgłosili się jednak Krzysztof Szczerski w imieniu PiS, a także Marzena Wróbel. Sikorski ich nie uwzględnił.
Sejm głosował najpierw nad poprawkami do ustawy. Jedna z nich zakładała, żeby Sejm nie wyraził zgody na ratyfikację konwencji przez prezydenta - została odrzucona. Do pytań zgłosiło się kilkoro posłów.
Wanda Nowicka: - Dzisiaj jest wielki dzień, na który czekały tysiące kobiet w Polsce, które są tutaj reprezentowane przez Kongres Kobiet. A dlaczego kobiety czekają na ten dzień? Bo problem przemocy to jeden z najważniejszych problemów społecznych. Dzisiejsze głosowanie może wpłynąć na poprawę sytuacji kobiet - mówił przed głosowaniem.
Małgorzata Sadurska, PiS: - Konwencja nakazuje ślepe zwalczanie tradycji i kultury.
Z każdą minutą robiło się coraz goręcej. Beata Kempa wykrzyczała z mównicy do Stefana Niesiołowskiego, "że jak za cztery dni poczuje", że chce być kobietą, "to może się pan nazywać Stefania Niesiołowska".
Zbigniew Girzyński, PiS: - Czy państwo wiecie, że Polska jest krajem, gdzie odnotowuje się najmniej przypadków przemocy. Jej przyczyny są zdiagnozowane. Dwie trzecie to przypadki związane ze spożywaniem alkoholu.
Marzena Wróbel: - Ja chciałabym się dowiedzieć od PO, w jaki sposób będzie wyzwalała polskie kobiety od polskiej tradycji, kultury i religii, bo do tej pory te czynniki Polki chroniły przed przemocą. Jestem dumna, że jestem Polką i chrześcijanką, bo do tej pory chroniło to mnie i inne kobiety przed przemocą. Zastanówcie się, bo niszczycie polskie społeczeństwo, niszczycie naród.
Dyskusję nad poprawkami zakończył Rafał Grupiński z PO: - Nie mylcie spraw, czytajcie ze zrozumieniem dokumenty, a potem podnoście głos.
Po posłach o głos poprosił Cezary Grabarczyk, minister sprawiedliwości: - Od 2007 roku liczba przypadków zakończonych skazaniem zmniejsza się. To znaczy, że jako społeczeństwo coraz skuteczniej radzimy sobie z tym zjawiskiem. Konwencja jest po to, bo ciągle to jest kilkanaście tysięcy spraw rocznie, które kończymy wyrokiem skazującym.
Girzyński: Bierzemy udział w mordowaniu naszej cywilizacji
Kiedy wszystkie poprawki przepadły, tuż przed właściwym głosowaniem, ci sami posłowie po raz kolejny zgłosili się do pytań.
Małgorzata Sadurska: - Panie ministrze Grabarczyk, nie trzeba stosować konwencji, trzeba stosować prawo. Nie wprowadzajmy do naszego systemu prawnego konia trojańskiego!
Tadeusz Iwiński: - Dobiega końca swoista droga przez mękę. Czy duża część izby ma świadomość, że również Watykan uczestniczył w pracach nad tą konwencją i zgłosił poprawki, które zostały uwzględnione?
Marzena Wróbel: - To, co najgorsze w tej konwencji, dotyczy systemu edukacyjnego. Te zapisy, które tam są, są skandaliczne. Dzieci na wszystkich etapach mają poznawać "niestereotypowe role społeczne".
Zbigniew Girzyński: - Tą konwencją bierzemy udział w mordowaniu naszej cywilizacji. Jej fundamenty są niestety rozsadzane tego typu elementami.
Wanda Nowicka: - Gdyby udało się to przyjąć wcześniej, wiele kobiet albo by nie zginęło, albo by zostało uratowanych przed przemocą.
Wygrywając głosowanie nad konwencją antyprzemocową premier Kopacz zdała pierwszy poważny test przywództwa. Tusk chciał mieć w partii i koalicji święty spokój, dlatego nie forsował ratyfikacji tej konwencji.
Sejm przyjął ustawę ratyfikującą konwencję Rady Europy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Za konwencją głosowało 254 posłów PO i lewicy, przeciw - 175 posłów PiS, Sprawiedliwej Polski, część PSL i trzech konserwatystów z PO: Marek Biernacki, Lidia Staroń oraz Jerzy Budnik.
To głosowanie było symboliczne z kilku powodów. Po pierwsze, po dwóch latach od podpisania konwencji przez polski rząd (18 grudnia 2012 r.) Sejm przyjął wreszcie ustawę ratyfikacyjną. Chociaż, jak mówił przed głosowaniem poseł Tadeusz Iwiński (SLD), to była droga przez mękę. Jednak ostatecznie Sejm stanął po stronie ofiar, a nie oprawców. Sejmowa większość nie uwierzyła w kłamliwe, demagogiczne argumenty posłów PiS i Sprawiedliwej Polski, że konwencja "zagraża tradycyjnej rodzinie, będzie promowaniem feminizmu i homoseksualizmu", że zagraża naszej cywilizacji, bo i takie absurdalne argumenty padały na sali plenarnej z ust posła Zbigniewa Girzyńskiego.
Szkoda, że to polska prawica, która zawsze ma usta pełne frazesów na temat małżeństwa i rodziny, głosowała przeciwko konwencji.
To ważny dokument, który otwiera drogę do skuteczniejszej walki z przemocą w Polsce. To nieprawda, co mówili posłowie PiS, że konwencja nic w polskim prawie nie zmieni. Ona może być impulsem do dużo odważniejszych zmian w prawie antyprzemocowym, nad którym pracuje rząd. Konwencja wymusza zmianę definicji prawnej przemocy w rodzinie i poszerzenie jej o przemoc ekonomiczną, która jest coraz częstszym elementem nękania partnerów. Każe też wprowadzić dalej idące rozwiązania dotyczące izolacji sprawcy od ofiary, by nie było tak, że to pobita kobieta musi uciekać z domu, a nie znęcający się nad nią partner.
Ale to głosowanie było symboliczne także z innego powodu. Ewie Kopacz udało się zrobić coś, czego przez kilka lat nie zdołał dokonać silny premier Donald Tusk. Przekonała wielu konserwatywnych posłów PO do głosowania za konwencją.
Tusk chciał mieć w partii i koalicji święty spokój, dlatego nie forsował ratyfikacji konwencji. Gdy przegrał w Sejmie głosowanie nad związkami partnerskimi, odłożył na półkę sprawy światopoglądowe. Bał się rozłamu w partii, więc nie drażnił platformianych konserwatystów. Jednak piątkowe głosowanie pokazało, że po odejściu Jarosława Gowina frakcja konserwatywna wcale nie jest tak silna. A kilka spotkań z Ewą Kopacz i postawienie sprawy twardo: że ci, którzy zagłosują przeciwko konwencji, nie dostaną miejsc na listach, odniosło skutek. Pomogło konserwatywnym platformersom uwierzyć, że konwencja nie zagraża ani polskiej rodzinie, ani religii, ani kulturze. Kwestionowany przez prawicę zapis nakazujący "wykorzenianie uprzedzeń, zwyczajów i tradycji opartych na idei niższości kobiet lub stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn, które przyczyniają się do przemocy" odnosi się nie do religii chrześcijańskiej, ale do Islamu.
Głosowanie nad konwencją było pierwszym poważnym testem przywództwa Ewy Kopacz i premier ten test zdała. Pokazała, że niemoc Platformy w sprawach światopoglądowych można przełamać. Oczywiście, nie bez znaczenia była kalkulacja polityczna i zbliżające się wybory parlamentarne.
Kopacz chce odzyskać głosy centrowych i liberalno-lewicowych wyborców, którzy odeszli od PO. Dla tego elektoratu sprawy konwencji, in vitro czy związków partnerskich są równie ważne jak nowe autostrady, lotniska czy szybka kolej. Świadczą wszak o tym, że Polska staje się nowoczesnym państwem nie tylko, jeśli chodzi o infrastrukturę, ale także w kwestiach kulturowych, praw kobiet czy mniejszości seksualnych. Przegłosowanie konwencji to ukłon wobec tego elektoratu.
Teraz czas na ustawę o in vitro i związki partnerskie. Tylko czy Ewie Kopacz wystarczy czasu i odwagi?
Szczerski: Decyzja ws. ratyfikacji konwencji jako "niezaistniała"
PiS uznaje decyzję ws. ratyfikacji konwencji o przeciwdziałaniu przemocy za "niezaistniałą" - oświadczył Krzysztof Szczerski (PiS) po tym, gdy Sejm wyraził zgodę na ratyfikację. Nie ma to żadnej mocy prawnej - skomentował konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.
Posłowie PiS głosują przeciw ustawie ws. ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy
Oświadczenie Szczerskiego ma związek m.in. z wątpliwościami m.in. PiS co do tłumaczenia tekstu konwencji. Przed piątkowym głosowaniem nad uchwaleniem ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikacji tej konwencji posłowie PiS kolejny raz podnosili, że są wątpliwości co do jakości tłumaczenia dokumentu na język polski i wnioskowali o ekspertyzy w tej sprawie. Posłów przeciwnych ratyfikacji nie przekonały zapewnienia wiceministra spraw zagranicznych Artura Nowaka-Fara, że tłumaczenie na pewno nie wprowadza w błąd.
Po zakończeniu głosowań Szczerski z mównicy sejmowej oświadczył, że w związku z tym, że "prezydent otrzyma do podpisu inny tekst konwencji niż ten, na który Sejm przed chwilą wyraził zgodę, Prawo i Sprawiedliwość, a także przyszły rząd PiS, tę decyzję od samego początku traktuje jako non est, niezaistniałą".
- Nie będziemy tej decyzji traktować jako decyzji formalnej. Zaostrzymy kary dla przestępców, poprawimy pomoc dla ofiar przemocy, ale decyzję o ratyfikacji w sensie formalnym uznajemy za niezaistniałą od samego początku - powiedział.
Wnioskował także o zwołanie posiedzenia Konwentu Seniorów, na którym klub PiS miałby przedstawić to stanowisko. Jednak marszałek Radosław Sikorski uznał, że nie ma takiej potrzeby i poinformował posła, że może przesłać stanowisko swojego klubu na piśmie, ale - jak dodał marszałek - w sprawie zgody na ratyfikację "zdecydował Sejm".
- Tego typu deklaracje są wyrazem całkowitego niezrozumienia konstytucji i nie mają żadnych skutków prawnych - ocenił słowa Szczerskiego konstytucjonalista, autor licznych ekspertyz dla Sejmu, prof. Marek Chmaj. Jak podkreślił, Sejm uchwalił ustawę, która upoważnia prezydenta do ratyfikowania konwencji antyprzemocowej. - Zgodnie z prawem ustawa trafi teraz do Senatu, potem do prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli ją podpisze, będzie miał podstawę prawną do dokonania - w osobnym trybie - ratyfikacji konwencji. I oświadczenia klubu PiS o tym, co zrobi ich ewentualny przyszły rząd, nie mają tu żadnego znaczenia - powiedział.
Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu ub. roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy.
Pod koniec sierpnia odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, we wrześniu, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na przedostatnim, które odbyło się w październiku, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów. W czwartek komisje negatywnie zaopiniowały poprawki i zakończyły prace nad projektem. W piątek Sejm uchwalił ustawę, w której wyraził zgodę na ratyfikację konwencji.
Po uchwaleniu przez Sejm ustawy zawierającej zgodę na ratyfikację, swoje stanowisko przedstawi jeszcze Senat, następnie ustawa ws. ratyfikacji konwencji trafi do prezydenta.
PiS uznaje decyzję ws. ratyfikacji konwencji o przeciwdziałaniu przemocy za "niezaistniałą" - powiedział poseł PiS Krzysztof Szczerski po tym, gdy Sejm wyraził zgodę na ratyfikację.
Ma to związek m.in. z wątpliwościami m.in. PiS co do tłumaczenia tekstu konwencji.
Przed piątkowym głosowaniem nad uchwaleniem ustawy ws. ratyfikacji konwencji posłowie PiS po raz kolejny podnosili, że są wątpliwości co do jakości tłumaczenia dokumentu na język polski i wnioskowali o ekspertyzy w tej sprawie. Posłów przeciwnych ratyfikacji nie przekonały zapewnienia wiceministra spraw zagranicznych Artura Nowaka-Fara, że tłumaczenie na pewno nie wprowadza w błąd.
Po zakończeniu głosowań Szczerski z mównicy sejmowej oświadczył, że w związku z tym, że "prezydent otrzyma do podpisu inny tekst konwencji niż ten, na który Sejm przed chwilą wyraził zgodę, Prawo i Sprawiedliwość, a także przyszły rząd PiS, tę decyzję od samego początku traktuje jako non est, niezaistniałą".
- Nie będziemy tej decyzji traktować jako decyzji formalnej. Zaostrzymy kary dla przestępców, poprawimy pomoc dla ofiar przemocy, ale decyzję o ratyfikacji w sensie formalnym uznajemy za niezaistniałą od samego początku - powiedział.
Wnioskował także o zwołanie posiedzenia Konwentu Seniorów, na którym klub PiS miałby przedstawić to stanowisko. Jednak marszałek Radosław Sikorski uznał, że nie ma takiej potrzeby i poinformował posła, że może przesłać stanowisko swojego klubu na piśmie, ale - jak dodał marszałek - w sprawie zgody na ratyfikację "zdecydował Sejm".
Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu ub. roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy.
Pod koniec sierpnia odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, we wrześniu, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na przedostatnim, które odbyło się w październiku, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów. W czwartek komisje negatywnie zaopiniowały poprawki i zakończyły prace nad projektem. W piątek Sejm uchwalił ustawę, w której wyraził zgodę na ratyfikację konwencji.
Po uchwaleniu przez Sejm ustawy zawierającej zgodę na ratyfikację, swoje stanowisko przedstawi jeszcze Senat, następnie ustawa ws. ratyfikacji konwencji trafi do prezydenta.
"Tego typu deklaracje są wyrazem całkowitego niezrozumienia konstytucji i nie mają żadnych skutków prawnych" - ocenił słowa Szczerskiego konstytucjonalista, autor licznych ekspertyz dla Sejmu, prof. Marek Chmaj. Jak podkreślił, Sejm uchwalił ustawę, która upoważnia prezydenta do ratyfikowania konwencji antyprzemocowej. "Zgodnie z prawem ustawa trafi teraz do Senatu, potem do prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli ją podpisze, będzie miał podstawę prawną do dokonania - w osobnym trybie - ratyfikacji konwencji. I oświadczenia klubu PiS o tym, co zrobi ich ewentualny przyszły rząd, nie mają tu żadnego znaczenia" - powiedział.
Konwencja przemocowa przyjęta. Ratyfikuje ją Bronisław Komorowski?
Dodano: 06.02.2015 [10:54]
Sejm przyjął konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Do jej ratyfikacji potrzebny jest jeszcze tylko podpis prezydenta RP. We czwartek połączone sejmowe komisje spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości i praw człowieka opowiedziały się przeciw wprowadzeniu poprawek, jakie zgłosiły kluby PiS i Sprawiedliwa Polska. Dzisiaj z kolei posłowie Platformy Obywatelskiej i lewicy głosowali za jej przyjęciem.
Głosowało 437 posłów. Za ustawą ws. ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy głosowało 254 posłów, przeciwko 175, w tym trzech posłów PO i większość posłów PSL, wstrzymało się 8. Po jej przyjęciu na sali sejmowej słuchać było krzyki: hańba, hańba.
Konwencja powstała w Stambule 11.05.2011 roku. Została podpisana przez 28 państw. Ratyfikowana została natomiast tylko przez 15 z nich (8 z nich to państwa Unii Europejskiej).
Przeciwko ratyfikacji konwencji od dłuższego czasu protestowało wiele środowisk w całym kraju. Zarzucają one dokumentowi Rady Europy forsowanie zapisów, które „narzucają ideologię promującą zabijanie nienarodzonych, homozwiązki z prawem do adopcji dzieci, drastyczne ograniczenie roli rodziców w wychowaniu potomstwa oraz inne niebezpieczne dla społeczeństwa koncepcje”.
W debacie o konwencji antyprzemocowej jej zwolennicy przedstawiali liczby, mające rzekomo uzasadniać sens ratyfikacji dokumentu, tymczasem już pobieżna analiza tych danych budzi szereg wątpliwości. Tymczasem średnia skala zjawiska przemocy wobec kobiet dla Unii Europejskiej wyniosła 33 proc., a dla Polski 19 proc. CZYTAJ WIĘCEJ
Co ciekawe Polska o wiele lepiej od innych krajów Unii Europejskiej, często nawet stawianych za wzór, radzi sobie ze zwalczaniem przemocy.
Spór pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami związania Polski postanowieniami Konwencji RE o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (CAHVIO) ilustruje podział na dwa sposoby podejścia do problemu przemocy i dwa sposoby tłumaczenia jej przyczyn:
- Pierwszy z nich uznaje przemoc za zjawisko życia społecznego, uwarunkowane szeregiem innych patologii.
- Drugi punkt widzenia opiera się na przeświadczeniu, że przemoc wobec kobiet istnieje dlatego, że rozróżnia się pomiędzy męskimi i żeńskimi rolami społecznymi przeznaczając kobietom role rzekomo służebne. Przemoc jawi się wówczas jako zjawisko uwarunkowane płcią, a konkretnie płcią pojmowaną jako „rodzaj” (gender) czyli społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn (art. 3 c Konwencji).
Jak wygląda sytuacja w krajach, które wcieliły w życie rozwiązania inspirowane przez założenia tożsame z Konwencją CAHVIO?
Przemoc wobec kobiet:
Dania – 52%,
Finlandia – 47%,
Szwecja – 46%,
Holandia – 45%,
Francja – 44%
Podkreślamy, że średnia w UE to 33%, a w Polsce tylko 19%.
Konwencja w sprawie przemocy w rodzinie przyjęta przez Sejm. "Hańba" - krzyczeli posłowie (FILMY)
Konwecja ws. przemocy w rodzinie przyjęta przez posłów. Sejm przyjął ustawę dotyczącą przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Dyskusja w sejmie była bardzo burzliwa. Beata Kempa w swoim stylu zaproponowała Stefanowi Niesiołowskiemu zmianę płci "Może się pan nazywać Stefania Niesiołowska". Posłowie opozycji po głosowaniu krzyczeli "Hańba!", jednak nic to nie zmieniło. Konwencja w sprawie przemocy w rodzinie w końcu po kilku latach została przyjęta przez sejm. Premier Ewa Kopacz stwierdziła, że to dobry dzień dla ofiar przemocy. Cała treść konwencji poniżej.
SEJM PRZYJĄŁ KONWENCJĘ W SPRAWIE PRZEMOCY. EWA KOPACZ ZADOWOLONA Z WYNIKU GŁOSOWANIA
Sejm przyjął ustawę dotyczącą ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy. Za wyrażeniem przez Sejm zgody na ratyfikację konwencji głosowało 254 posłów, przeciw było 175 posłów, a od głosu wstrzymało się 8. - Hańba, hańba - krzyczeli po głosowaniu posłowie opozycji. Wcześniej kluby PiS i SP domagały się wycofania dokumentu z parlamentu.
Sejm przyjął ustawę przeciwko przemocy w rodzinie (FILM):
Premier Ewa Kopacz nie kryła zadowolenia z przyjęcia ustawy ws. ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy. - To dobry dzień dla ofiar przemocy - mówiła szefowa rządu. Podkreśliła, że głosowanie w Sejmie pokazało, że PO jest "mocną drużyną".
Ewa Kopacz, konwencja ws. przemocy w rodzinie (FILM):
W Sejmie trwała awantura o przyjęcie konwencji antyprzemocowej. Zdaniem posłanki Beaty Kempy, projekt ustawy jest "potworkiem legislacyjnym", który ma "zamieszać ludziom w głowach". - Zgodnie z zapisami tej konwencji, jeśli chodzi o płeć społeczno-kulturową, wyrzucamy biologię. Jak pan za cztery dni poczuje, że chce być kobietą, to może się pan nazywać Stefania Niesiołowska - kpiła Beata Kempa, zwracając się do posła PO.
KONWENCJA ANTYPRZEMOCOWA. O CO CHODZI?
Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej to dokument, który stwarza ramy dla prawnego działania. Chodzi o zapobieganie przemocy wobec kobiet na poziomie europejskim, a także ściganie i likwidowanie przemocy domowej. Przykładowo konwencja nakłada na państwo zapewnienie specjalistycznej pomocy ofiarom przemocy, promowanie dostępu ofiar do wymiaru sprawiedliwości czy zmianie definicji prawa tak, aby definicja przestępstwa przemocy seksualnej opierała się na braku zgody osoby pokrzywdzonej.
Przypomnijmy, że Polska podpisała Konwencję Rady Europy. Od tej pory cały czas dyskutowano nad jej ratyfikacją przez polski sejm.