Episkopat Polski zlustrował elementarz, recenzenci "Wyborczej" - katechizm dla pierwszaków
Justyna Suchecka, Karolina Brzezińska
13.11.2014
Na 113 stronach podręcznika do religii dla pierwszoklasistów są 133 kobiety i 230 mężczyzn, w tym chłopiec z odkurzaczem.
Jesienią Episkopat włączył się do dyskusji o rządowym "Naszym elementarzu". Skrytykował infantylne polecenia i teksty, wizję rodziny, a nawet szatę graficzną. Bp Marek Mendyk opierał się na opracowaniu jednej z pracowni pedagogicznych z Poznania.
Recenzja Episkopatu zaskoczyła MEN, które samo do podręczników do religii się nie wtrąca. - Zarówno podręczniki, jak i program nauczania religii przygotowywane są przez władze Kościoła i przez te same władze zatwierdzane. Dopiero na końcu prezentuje je MEN - mówi Joanna Dębek z ministerstwa.
Postanowiliśmy się im przyjrzeć, podobnie jak Episkopat, prosząc o pomoc zewnętrznych ekspertów. Wybraliśmy jedną z książek, którą można znaleźć w plecakach pierwszoklasistów, tych samych, którzy uczą się z rządowego elementarza.
Episkopat poleca
Władze kościelne zadanie miały ułatwione - zrecenzowały jedną książkę, za to taką, z której uczą się dzieci w 97 proc. polskich podstawówek.
Podręczników do religii dla sześcio- i siedmiolatków jest na rynku kilka. By do recenzji wybrać tylko jeden z nich, skontaktowaliśmy się z Komisją Wychowania Katolickiego działającą przy Episkopacie. Podając się za rodziców, którzy zamierzają rozpocząć edukację domową, poprosiłyśmy o polecenie odpowiedniego katechizmu do pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Ks. Piotr Tomasik, koordynator Biura Programowania Katechezy, wspomniał, że dobór książki do nauki religii najlepiej uzgadniać ze swoją diecezją, ostatecznie jednak polecił katechizm ks. Rafała Szewczyka. Książkę "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" pokazałyśmy pedagogom i specjalistom, a także członkom grupy badawczej Gender w Podręcznikach. Episkopat liczył rodziny i zarzucił rządowej książce, że są, ale tylko jako fantastyczne postaci, np. smoki. My policzyliśmy np. mężczyzn - 230 i kobiety - 133. I przyjrzałyśmy się ich rolom.
Gender? Mało
- Światopoglądu i wizji świata nie ma co korygować. To po prostu świat wartości, które nam odpowiadają bądź nie - podkreśla dr Maciej Duda z UAM. Do takich kwestii można pewnie zaliczyć budowanie wizerunku kobiet. W analizowanym podręczniku, jeśli nie są Matkami Boskimi, to duża szansa, że są staruszkami. Mężczyźni występują głównie w aktywnych rolach. To oni szukają drogi w labiryntach, biorą udział w wycieczkach. - A czy wszystkie babcie to wdowy? Bo w tym podręczniku właściwie nie ma dziadków - zastanawia się dr Duda. Nie ma też ludzi niepełnosprawnych lub o innym kolorze skóry.
Dr Iwona Chmura-Rutkowska, która pod względem równościowym konsultowała rządowy podręcznik, zauważa, że mimo iż kobiety stanowią połowę wspólnoty wiernych Kościoła, to ich role w podręczniku są słabo reprezentowane i w dodatku w bardzo ograniczonym zakresie. Teolożka prof. Elżbieta Adamiak nazywa to "milczącą obecnością". Nawet tam, gdzie w podręczniku można by odwołać się do znanych kobiet Kościoła, np. zakonnic, świętych - marginalizuje się je.
Kiedy w podręczniku pokazane jest pomaganie innym ludziom, podział ról też jest stereotypowy - dziewczynka rozwiesza pranie i gotuje, to chłopiec trzyma taczkę. Ostatecznie potwór gender namieszał jednak nawet w tym podręczniku. Na 110 stronie to chłopiec trzyma odkurzacz!
Dr Małgorzata Cackowska, specjalistka od literatury dziecięcej, chwali ilustracje postaci i scenek. - Są dobre, mają właściwe proporcje, można powiedzieć, że są ładne, bo mają określony ład - zaznacza. I dodaje: - Gorzej jest z całym projektem graficznym layoutu książki. To jest typowa zmora podręczników - dążenie, by na jednej rozkładówce znalazło się jak najwięcej wszystkiego: ćwiczeń z rysunkami wprowadzających treści tematu z fotografiami, zadań z nalepkami itp.
Ubierz Maryję
Episkopat krytykował MEN za "infantylne teksty", które "cofają dzieci do 4. czy 5. roku życia". Pod tym względem książki w ogóle trudno porównywać, bo w katechizmie - nie licząc modlitw - większych tekstów właściwie nie ma. Te, które są, to właściwie wprowadzenia do lekcji, np. o sumieniu - nauczyciel musi je czytać za dzieci, bo większość sześciolatków sobie z nimi nie poradzi, gdyż nie znają tylu liter. Dużo jest za to bardzo złożonych problemów, takich jak grzech pierworodny czy niepokalane poczęcie, i trudnych dla tak małych dzieci słów, np. tabernakulum.
W innych kwestiach książki są dość podobne - podręcznik do religii też nie ma jasno określonych bohaterów, co było zarzutem wobec elementarza. Opiera się na wielu podobnych poleceniach, np. zadaniach z labiryntem czy rysowania siebie.
W tej książce znacznie więcej jest tylko kolorowania, którego w elementarzu być nie mogło, bo ma być wielorazowego użytku. Na co drugiej stronie trzeba coś kolorować - Mikołaja, świętych, anioły, "wodę na niebiesko".
Inne zadania? - To prawie jak ubieranie minister Bieńkowskiej przez "Fakt" - dr Duda wskazuje zadanie, w którym uczniowie mają naklejkami "ubrać" Maryję i dać jej dziecko. Przypomina mu powszechnie krytykowaną akcję tabloidu, który przygotował wycinanki z ciuchami dla byłej minister, Elżbiety Bieńkowskiej. Podręcznik do religii ma takie "ubranka" dla Maryi.
Ale są też ćwiczenia, które Dudzie się podobają, np. "jakie jest twoje zadanie w Kościele - narysuj je". - To jest wywrotowe, jeśli dzieciaki oczywiście mogą narysować to, co chcą. Tu jest potencjał - zauważa.
Polak? Tylko katolik
Analizą treści podręczników do religii w zeszłym roku zajął się Instytut Spraw Publicznych. Jego eksperci zwracają uwagę na sposób prezentacji Kościoła i funkcji, jaką pełni. Występuje m. in. jako "ostoja polskości w czasach niewoli" i praktycznie jako jedyna "instytucja wspierająca wyzwoleńcze tendencje". Autorzy raportu podkreślają, że taka wizja historii, która utożsamia katolicyzm z polskością i patriotyzmem, jest uproszczeniem. Poza tym Polak to patriota i katolik, który postępuje wedle moralnych zasad i dba o tradycję. Wyraźna rola przypisana została także kobiecie. To przede wszystkim żona i matka.
W katechizmach dominuje przekonanie, że moralne jest tylko to, co zgodne z religijnymi zasadami. Oczywiście jedynym źródłem etycznego porządku jest Bóg. Wychodzi więc na to, że moralność to domena Kościoła, a wszystkie moralne normy wywodzą się z religii. Dodatkowo ludzie, którzy nie należą do Kościoła rzymskokatolickiego, "nie mogą takich norm tworzyć i przestrzegać".